- Nie
wiedziałem, że jest tak późno. – mówi Zbyszek, kiedy otwiera przede mną drzwi.
- Około 2.
- Zmęczona? –
czuję jego rękę na plecach.
- Tak. Idę wziąć
prysznic. – próbuję go wyminąć.
- Co się
dzieje? – łapie mnie za dłoń i przyciąga bliżej siebie.
- Nic, a co
ma się dziać?
- Od kilku
dni dziwnie się zachowujesz. Chcesz pogadać?
- Jestem
zmęczona. Chcę się umyć i iść spać. Tyle. – całuje go w policzek i wymijam.
- Może
pójdziemy razem? – znowu czuję jego dłonie na biodrach, ale dzisiaj nie mam
ochoty na jakiekolwiek igraszki.
- Nie
dzisiaj. – wyswobadzam się i szybko wchodzę do łazienki. Opieram się o umywalkę
i spoglądam w lustro. Zaciskam dłonie, a po chwili odkręcam gorącą wodę i
wchodzę pod prysznic. Nie sądziłam, że to będzie takie cholernie ciężkie. Może
powinnam po prostu przed nim stanąć i prosto z mostu walnąć, że jestem w ciąży?
Gorąca woda spływa po moim ciele i nie mam najmniejszej ochoty stąd
wychodzić. – Ogarnij się. – mówię w
myślach. Owinięta ręcznikiem wychodzę z łazienki.
- Łazienka
wolna. – mówię do Zbyszka i podchodzę do walizki. Otwieram ją i szukam czegoś
do spania. Moją uwagę przykuwa małe pudełeczko na dnie. Nie mam pojęcia, co to
jest. Nie pakowałam czegoś takiego. Ubieram się, a następnie upewniam, że
Zbyszek jest w łazience. Słychać lejącą się wodę, więc zaciekawiona wyciągam
pakunek. Dołączony jest do niego liścik.
- Na odwagę.
Wiola. – czytam po cichu. Co ona wymyśliła? Pomału je otwieram i wyciągam z
nich malutkie buciki. Stawiam je sobie na dłoni i zszokowana siadam na łóżku.
Przyglądam im się, a moja ręką automatycznie wędruje na brzuch. Muszę mu
powiedzieć. Jak najszybciej. Chowam buciki, gaszę światło i po ciemku siadam na
parapecie. Sama nie wiem, dlaczego tak
się boję. Woda przestaje lecieć i chwilę później Zbyszek wychodzi z łazienki.
- Czemu
siedziałaś po ciemku? – pyta, kiedy zapala światło. Po moim policzku płynie pierwsza łza i nic nie
odpowiadam. – Co się dzieję? – Zbyszek kuca obok mnie, a ja odwracam twarz w
jego stronę.
***
Zamykam
drzwi i wciąż nie wierzę, że Michał jest tutaj. Tyle czasu próbowałam o nim
zapomnieć, a wystarczyło, ze stanął w moich drzwiach i wszystko wróciło. Chyba nawet
jeszcze silniejsze. Ostatni raz spoglądam w lustro i idę do salonu.
- Co Ty tu
robisz? W dodatku w taki dzień i o takiej godzinie… - patrzę na niego pytająco.
– Nie powinieneś być w domu?
- Byłem. Myślałem,
że jesteś u Zuzy, ale kiedy dowiedziałem się, że zostałaś to od razu wsiadłem w
samochód.
- Nie
rozumiem… - podchodzę bliżej i siadam na kanapie. Kądzioła odwraca się w moja
stronę i siedzimy twarzą w twarz.
- Wiola, musimy porozmawiać.
- Myślałam, że nie mamy o czym. – odwracam od niego wzrok. Nie jestem w
stanie spojrzeć mu w oczy.
- Przepraszam. Ja nie chciałem wtedy tego powiedzieć.
- Masz mnie za dziwkę. Nic dziwnego. Dużo ludzi tak o mnie myśli. Luzik…
- zaczynam się irytować.
- Wiesz, że to nie tak!
- A jak? – dopiero teraz spoglądam na niego. – Powiedz mi kim ja dla
Ciebie jestem?
- Nie wiem…
- No, właśnie, a ja nie wiem, co tu robisz.
- Jesteś dla mnie bardzo ważna. – Michał łapie mnie za rękę.
- Nie kłam. Już nie musisz udawać. – próbuję wyciągnąć dłoń z jego
uścisku. –Między nami nigdy nie będzie tak, jak było nawet gdybyśmy tego
chcieli. No, o ile byśmy tego chcieli…
- Kim ja dla Ciebie jestem? – przerywa mi i jest przy tym bardzo
poważny.
Spoglądam na niego. Patrzę mu w oczy i kładę dłoń na jego policzek. Gładzę
go opuszkami palców. Michał kładzie na moją rękę swoją dłoń.
- Nie wiem. – teraz wiem, dlaczego tak bałam się tej rozmowy. Nie mogę
zebrać słów, nie wiem, co mu powiedzieć. Udawanie wrednej i pewnej siebie jest
łatwe. Prosto jest denerwować ludzi. Ciężko jest mówić o prawdziwym uczuciach.
– Nie wiem, Michaś. Byłeś ważny, bardzo ważny, ale zniszczyliśmy to wszystko. –
czuję, że do oczu napływają mi łzy. Odsuwam się od niego i chowam twarz w
dłoniach.
- Wiola… - Michał próbuje unieść mój podbródek, jednak nie pozwalam mu
na to. Po prostu wstaję z kanapy i wyciągam z szafki drugi kieliszek do wina.
- Napijesz się? – widzę, że się waha. – Chyba nie jechałeś tu po to,
żeby zaraz wracać… - bardziej stwierdzam, aniżeli pytam. Nalewam nam wino i
wracam na kanapę. – Zacznijmy od początku. Dlaczego przyjechałeś?
- Są święta. Nie chciałem, żebyś była sama. Gdybym wiedział nie
pozwoliłbym na to. – upija wino.
- Gdybyśmy mieli kontakt to byś może wiedział… - również upijam wino i
znowu zapada cisza…
***
Patrzę na Zbyszka i znowu ściska mnie w gardle. Nie umiem mu tego
powiedzieć. Zibi opuszkiem kciuka wyciera z mojego policzka łzy.
- Powiesz mi, co się dzieje? – w jego głosie słychać troskę.
- Zbyszek… Ja… - wstaję i go wymijam. Krążę po pokoju, a po chwili
siadam na łóżku. Zbyszek siada tuż obok mnie. Cały czas nie spuszcza ze mnie
wzroku. – Za nim Ci powiem musisz wiedzieć, że ja to sobie już wszystko
przemyślałam. Mnie to też zaskoczyło. Nie planowałam tego. Dlatego zrozumiem
każdą Twoją reakcję, decyzję. Masz prawo zareagować… - urywam i dopiero
teraz patrzę mu w oczy. – Zbyszek ja… -
cholera! Znowu to samo. Spoglądam na walizkę. Och, Wiola! Szybko wstaję i
wyciągam z niej małe pudełeczko. Wracam na łóżko i kurczowo trzymam je w dłoni.
Biorę głęboki oddech i pomału podaję je Zbyszkowi. Wstrzymuję oddech, kiedy je
otwiera. Spogląda to na buciki, to na mnie. Wyjmuje je i ustawia sobie na
dłoni. Wciąż nic nie mówi.
- Czy Ty chcesz mi powiedzieć, że…
- Wiem, że to nie jest czas na dziecko. – przerywam mu. – To nie jest
odpowiedni czas ani dla Ciebie, ani dla mnie. Nie rozmawialiśmy nigdy o tym… Ja
sobie wszystko przemyślałam. – wstaję i podchodzę do okna. – Nie chcę Cię do
niczego zmuszać.
- O czym Ty mówisz? – nie dość, że jest zdziwiony to zaczyna robić się
zły. Wiedziałam, że tak będzie.
- Ja wiem, że nie chcesz dziecka. Ja na początku też nie chciałam. W
sumie może wciąż… - gryzę się w język. – Nie będę Cię do niczego zmuszać. –
powtarzam.
- Co Ty do cholery mówisz?! – zrywa się z łóżka i podchodzi do mnie. Automatycznie
robię krok w tył. - Kamila! – unosi głos przez, co zwraca moją uwagę. Odwracam głowę i
patrzę na niego. – Jak mogłaś pomyśleć, że… - nie kończy zdania i zaczyna
kręcić głową.
- Normalnie. Jak Ty to sobie wyobrażasz? Jesteśmy ze sobą krótko, nigdy
nie rozmawialiśmy na takie tematy, przecież my nawet nie mieszkamy ze sobą!
- Dobrze wiesz, że od początku chciałem, żebyśmy razem zamieszkali. To
Ty nie chciałaś!
- A dziecko chcesz?! – wybucham. Przez ostatnie dni dusiłam to wszystko
w sobie i nie wytrzymuję. Walę prosto z mostu. – No, powiedz. Chciałeś?!
Chcesz?! – Zbyszek nic nie mówili. Patrzy na mnie i jest jeszcze bardziej
zaskoczony.
- Nie myślałem o tym wcześniej… - przeczesuje ręką włosy.
- To nie jest odpowiednia pora na takie rozmowy. Mamy czas, żeby do
tego wrócić, a Ty masz o czym myśleć. Przepraszam, ale jestem zmęczona. –
wymijam go i kładę się do łóżka. Zbyszek po chwili gasi światło i kładzie się
obok. On leży na plecach, a ja na boku tyłem do niego. Po moim policzku znowu
zaczynają płynąć łzy. Zdaję sobie sprawę, że on również nie śpi. Nie tak wyobrażałam sobie nasz związek. Bynajmniej nie na tym etapie. Najchętniej wróciłabym teraz do domu, a mamy wracać dopiero późnym wieczorem. Nie dam rady kolejny dzień udawać, że wszystko jest w porządku. Nagle Zbyszek
siada i odwraca mnie w swoją stronę. Unoszę się i siadam obok niego. Chociaż w pokoju jest ciemno, widzę, że bije się z myślami. Próbuję coś powiedzieć, ale Zbyszek po prostu wpija się w moje usta.
- Kocham Cię i cieszę się, rozumiesz? – odsuwa się, ale nie wypuszcza
ze swoich ramion. - Zapamiętaj to i nigdy więcej nie myśl inaczej!
- Zbyszek…
- Nie rozumiem, dlaczego tak o mnie pomyślałaś. Znasz mnie, dlaczego się mnie bałaś? - w jego głosie słychać żal, rozczarowanie, może i smutek. W tym momencie mam jeszcze większe wyrzuty sumienia.
- Nie myślę tak. Po prostu mnie to przerasta. – mówię cicho i pociągam
nosem.
- Nie płacz. Spójrz na mnie. –
odsuwa się i patrzy mi w oczy. – Cieszę się. – powtarza. – Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz. – głaszcze mnie po włosach.
- Mówisz jakby to było takie proste.
- A nie jest? – uśmiecha się. – Kochamy się, będziemy mieli dziecko, w
końcu to normalne. – mówi to tak spokojnie, że aż go nie poznaję. Czuję się
jakby siedział koło mnie inny Zbyszek. – To dlatego Wiola mówiła, że to będę
moje najpiękniejsze święta? – dodaje po chwili, a ja jedynie kiwam twierdząco
głową. – Miała rację.- całuje mnie w czubek nosa.
- Jeszcze będziesz uciekał gdzie pieprz rośnie. – w końcu i ja zaczynam
się uśmiechać.
- Ja nigdy nie uciekam. – Zbyszek zaczyna się śmiać, a ja wtulam się w
niego mocno. Czuję ulgę. Może jeszcze nie dociera do niego to wszystko, ale cieszę się, że zareagował właśnie w taki sposób.
- Kocham Cię. - mówię szeptem, ale wiem, że słyszy, bo przysuwa mnie jeszcze bliżej siebie. Unoszę głowę i patrzę mu w oczy. Nie ma w nich złości, może naprawdę się cieszy...
- Kocham Cię. - mówię szeptem, ale wiem, że słyszy, bo przysuwa mnie jeszcze bliżej siebie. Unoszę głowę i patrzę mu w oczy. Nie ma w nich złości, może naprawdę się cieszy...
***
Rozmowa wcale nam się nie klei. Wyrosła między nami jakaś bariera i nie
umiemy jej przeskoczyć. Jeszcze nigdy nie czułam się przy Michale tak
niezręcznie. Co chwila zapada między nami cisza. Do tej pory nie zamykały nam się
buzie, a jeden temat po chwili zastępowaliśmy drugim. Dziś nie mamy o czym
rozmawiać albo nie umiemy już ze sobą rozmawiać. Sama nie wiem. Z jednej strony
rzuciłabym się na niego, żeby poczuć jego dotyk, zasmakować jego ust albo po
prostu wtulić się w niego, a z drugiej chciałabym, żeby jak najszybciej stąd
poszedł. To jest trudne, zbyt trudne… Zamiast lepiej, robi mi się coraz gorzej.
Jest mi przykro. Odwracam głowę i spuszczam wzrok w podłogę.
- Dłużej tak nie mogę. – Michał przerywa ciszę.
- Nie rozumiem. – unoszę wzrok i patrzę na niego, a on przysuwa się w
wpija w moje usta. W tym pocałunku nie ma delikatności ani subtelności. Kądziu
całuje namiętnie i zaborczo, jakby bał się, że to się więcej nie powtórzy.
Odwzajemniam jego pocałunki. Również próbuję nacieszyć się tą chwilą.
- Dłużej nie mogę udawać, że jesteś mi obojętna. – Michał przestaje
mnie całować, ale nie odsuwa się. Ujmuje moją twarz w dłonie i opiera się
czołem o moje czoło. – Czuję coś do Ciebie, rozumiesz? Nie wiem, co to jest.
Nie wiem, jak to nazwać. Nie mogę przestać o Tobie myśleć. – delikatnie mnie
całuje. - Teraz rozumiesz po, co przyjechałem? Ja nie mogłem już wytrzymać bez Ciebie. Musiałem Cię zobaczyć. Tyle czasu na to czekałem.
Jestem w szoku. Zamykam oczy i czuję się jak we śnie. Na pewno zaraz
się obudzę i to wszystko zniknie. On zniknie. To nie może być prawda. Robi mi
się gorąco i ściska mnie w środku. Otwieram oczy, ale Michał nie znika. Jedynie
delikatnie odsuwa się ode mnie.
- Powiesz coś?
Milczę. W dalszym ciągu nie mogę wydobyć z siebie słowa.
- Michał, ja… - mówię po chwili. Kądziu kręci głową ze zrezygnowaniem.
Zabiera ze mnie ręce i wstaje. Podchodzi do okna i teraz to on milczy. Zrób
coś! Powtarzam w myślach. Wstaję za nim i łapię go za rękę. Zaskoczony odwraca
się w moją stronę.
- A Magda? Co z nią?
- Zerwałem z nią. – na te słowa czuję ulgę. Zagryzam wargę i nie czekam
już na nic. Staję na palcach i wpijam się w jego usta. Zarzucam mu ręce na
szyję i nie pozwalam oderwać się od siebie. Michał jest zaskoczony.
- Czuję coś do Ciebie. Nie wiem, co to jest. Ja też nie umiem tego
nazwać. – mówię, patrząc mu w oczy, a ona tak słodko się uśmiecha. - Wiesz, że
nie jestem stworzona do związków?
- Spróbujmy. – mówi patrząc mi w oczy.
- Spróbujmy. – odpowiadam i ponownie czuję jego usta na swoich.
- Zawsze możemy wrócić do przyjaźni. – zaczesuje mi włosy za ucho.
- Sam w to nie wierzysz.
- Nie. – ponownie zaczyna mnie całować. – Koniec z Kubiakiem.
- Koniec. – mówię nie odrywając się od niego.
Budzi mnie wibracja telefonu. Otwieram oczy i pojawia mi się przed nimi najpiękniejszy obrazek z możliwych. Michał śpi tak słodko. Uśmiecha się przez sen. Odwracam się
delikatnie, żeby go nie obudzić i sięgam po dzwoniący telefon. Nie wiem nawet, kiedy wyłączyłam dźwięk. Dzwoni
Kubiak. Czego on chce tak wcześnie? Czego on w ogóle chce? Nie mam zamiaru zastanawiać się teraz nad
tym. Odkładam telefon na szafkę nocną i mam nadzieję, że zaraz się uspokoi. Na nadgarstku przesuwa mi się bransoletka. Zapomniałam ją zdjąć. Przyglądam się jej i znowu przed oczami mam Kubiaka. Muszę to jakoś załatwić. W tym
samym momencie czuję jak Michała przytula się do moich pleców. Obejmuje mnie w
pasie, a ja w dalszym ciągu patrzę na wibrujący na szafce apart.
______________________________________________________________________________
Jak widzicie obawy Kamili okazały się nieuzasadnione :). Jest to pierwszy rozdział, w którym tak dużo napisane jest z jej perspektywy, ale wydaję mi się, że nie wyszło najgorzej. Ta noc miała być wyjątkowa zarówno dla niej, jak i dla Wioli. Mam nadzieję, że w jakimś sensie była ;). Następny w czwartek :). Pozdrawiam ;*
Nie wiem jak to zrobiłaś, ale czytając ten rozdział byłam cała zdenerwowana :D Jakbym odczuwała emocje dziewczyn na własnej skórze. ^^ Czekam na kolejny! ;)
OdpowiedzUsuńWiedziałam ze Zbyszek właśnie tak zareaguje! Nawet nie wiesz jak się z tego powodu ciesze, a jeszcze bardziej z tego, ze Wiolka i Kądziu sa razem! Tylko wydaje mi się, ze.... Kubiak coś namiesza.... Pozdrawia.m, Magda zolto-czarni.Blog.pl
OdpowiedzUsuńteż wiedziałam że Zbyszek tak się zachowa:) a co do Kubiaka..hymm chyba zalezy mu na Wiolce i nawet wolałabym żeby tak było:) czekam już na następny rozdział:) pozdrawiam i zapraszam do siebie http://marzeniasiezmienija.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńi wszystko spokojnie wraca na prostą. Super! tylko mnie teraz ciekawi co Kubiaczek chciał...
OdpowiedzUsuńJa już od początku przeczuwałam, że obawy Kamili dotyczące Zbyszka i ciąży są zupełnie bezpodstawne. Widać jak na dłoni, że Bartman ją kocha, ale kocha i również dziecko, które ona nosi pod sercem. Zibi z pewnością nie jest tchórzem i nie ma uczuć ze stali, a więc jego radość na wieść o maleństwie jest kompletnie uzasadniona. :))
OdpowiedzUsuńNo, Kądziu i Wiolka chyba w końcu doszli do porozumienia. Niezmiernie się cieszę, że teraz mogą spróbować być razem. Byle tylko Kubiak im wszystkiego nie zepsuł. ;)
Pozdrawiam :*
Dobrze, że wszystko zaczęło się układać, ale czuję, że Kubiak jeszcze tutaj spróbuje namieszać.
OdpowiedzUsuńA gdyby się okazało, że Kubiak zakończył swój związek z Sylwią właśnie dla Wiolki? Ciekawi mnie, co wtedy by zrobiła :) Zastanawiam się, czego od niej chciał o tak wczesnej porze :D Cieszę się, że razem z Kądziem chcą spróbować być ze sobą, jeśli jednak im nie wyjdzie, nie mają szans na przyjaźń i doskonale zdają sobie z tego sprawę. I po co Kamila się tak stresowała? Zachowała się tak, jakby w ogóle nie znała Zbyszka, ale z drugiej strony nie wiadomo, czego można się spodziewać po facecie w takiej chwili... Mam jednak nadzieję, że wszystko się dobrze ułoży :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny, nulka :*
no kurde no, a ja myślałam, że ona jednak nie będzie chciała już Kądzia więcej i będzie z Kubiakiem ;c
OdpowiedzUsuńja chce żeby ona w koncu byla z kubiakiem !!!
OdpowiedzUsuńKądziu z Wiolą-no wreszcie! Niech tylko Kubiak spróbuje coś działać, to nogi z tyłka powyrywam.
OdpowiedzUsuńKubiak przestań dzwonić! najlepiej zniknij i wszyscy będą szczęśliwi. :D
OdpowiedzUsuńNo nareszcie Konrad jest z Wiolą ;p Świetny rozdział ;p
OdpowiedzUsuńZapraszam http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/
biedna Kamila tak się stresowała ale widać, że miała do tego podstaw:) ciekawi mnie co dalej na linii: Michał-Wiola-Michał :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
Jednak Wiola i Kądziu są razem. Bardzo sie cieszę,że wyjawili sobie że tak naprawdę czują coś do siebie i postanowili spróbować być razem. Jednak to były niezapomniane święta dla Zbyszka. Dobrze,że Kamila przekonała się,że jej obawy były niepotrzebne. To teraz byle do czwartku :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na 12 na http://lekcja-milosci-fc.blogspot.com. Życzę miłej lektury ;)
OdpowiedzUsuńNo i nie wiem czego ta Kamila się bała ;) Nie mogło jej przejść przez gardło to, że jest w ciąży więc prezent od Wioli w postaci małych bucików. Bardzo mnie cieszy to, że Wiola zgodziła się spróbować i być w związku z Kądziem, który w końcu zmądrzał, a Kubiak niech przestanie do niej wydzwaniać!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
oooo, ale Zbyszek był słodki!!! I w końcu Kądzioła przyjechał pogadać z Wiolą! same plusy w tym rozdziale, same plusy! Powiem ci,m że ta historia jest jedną z najoryginalniejszych historii jakie czytam!
OdpowiedzUsuńKochany Zibi. Chciałabym zobaczyć jego minę, jak widzi te małe buciki. Ciekawe, jak zareaguje Kubiak, że Wiola i Kądziu są razem. Cieszę się, że Wiola chce zacząć wszystko od nowa. W wolnej chwili zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńhttp://przeciezwieszgdziejestsiatkowka.blogspot.com/
Pozdrawiam, no_princess
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńnoo nie.. a myślałam, że Wiola będzie z Kubiakiem ;) Ale myślę, że Kubiak nie pozwoli na to aby to Kądziu był z nią i coś jeszcze zadziała :)) A co do Kamili właśnie nie potrzebnie się tak stresowała ;]] Pozdrawiam :* i już nie mogę się doczekać następnego :D
OdpowiedzUsuńHej, zostałaś nominowana przeze mnie do Liebster Award :)
OdpowiedzUsuńpo więcej szczegółów zapraszam do siebie: http://siatkarskieopowiadania.blogspot.com/
Pozdrawiam :D
Hej, zostałaś nominowana przeze mnie do Liebster Award :)
OdpowiedzUsuńpo więcej szczegółów zapraszam do siebie: siatkowkowe-story.blogspot.com/2013/01/nominacja-p.html
Pozdrawiam :D
Kubiak psik ! I bedzie wszystko tak jak nalezy. Zibi jaki kochany, o matko, bo sie rozmarze.. :D Z niecierpliwoscia czekam na kolejny, oby rownie pozytywny rozdzial :*
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że Zbyszek się tak zachowa. Na pewno nie zostawiłby jej samej w takiej sytuacji.
OdpowiedzUsuńU mnie pojawił się IX rozdział, zapraszam : http://addictedorchids.blogspot.com
Pozdrawiam! :)
Cześć, zapraszam na XV wpis, jeżeli masz ochotę i czas :) Zatrzymałam się na 19 rozdziale ale nadrabiam w dalszym ciągu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Zapraszam na szósty rozdział na http://matrymonialna-zawierucha.blogspot.com/. Pozdrawiam serdecznie, Caroline. :)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że Zibi nie zostawi Kamili, Jeśli Kubi wypadnie będzie idealnie...
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie jesli masz czas http://i-need-you-to-smile.blogspot.com/
Pozdrawiam Smileee...
Jak ty to robisz że to tak wciąga? ŚWIETNE <3
OdpowiedzUsuńzapraszam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
Zbysiu kocha Kamilę i ma tak być :)
OdpowiedzUsuńWiola i Kądziu chyba doszli do porozumienia, tylko ciekawe co na to nasz Dziku? :)
Zapraszam na przystań drugą na http://bezpieczna-przystan.blogspot.com/ Pozdrawiam, Kajdi :*