Mógłbym
spodziewać się każdego, ale nie jej. Wciąż jestem w szoku. Zamykam drzwi i idę
do salonu. Przed oczami od razu pojawia mi się Wiolka. Jestem pewien, że to z
jej powodu Zuzia właśnie siada na mojej skórzanej kanapie. Przeczesuję dłonią
włosy i czekam no to, co się za chwilę zacznie.
- Co Ty
odwalasz? – Brunetka, wali prosto z mostu.
- Też się za
Tobą stęskniłem. – siadam obok niej.
- Nie
rozumiem Cię.
- Ty mnie?
To ja nie rozumiem, co tu robisz. – poklepuję ją po kolanie i próbuję
rozluźnić.
- Oj,
Kądzioła! Choć raz nie możesz być poważny?! – ze złości zaciskają się jej
policzki.
- Przecież
jestem! - mierzymy się wzrokiem. –
Powiesz mi, co tu robisz?
-
Rozmawiałam z Kubą i…
- Ty z
Kubą?! – wtrącam zdziwiony.
- Głuchy
jesteś? – znowu patrzy spod byka.
- Przecież
Wy za bardzo za sobą to nie przepadacie, nie? – drapię się po brodzie. –
Chociaż… W sumie to wypytywał i mnie, i Wiolkę o Ciebie, ale… Skoro gadacie ze
sobą to czemu pytał nas? – przyglądam się jej. – Chcesz mi coś powiedzieć? –
wyszczerzam zęby.
- Nie
będziemy rozmawiać o mnie! Co Ty najlepszego zrobiłeś? – jej wyraz twarzy
zmienia się.
- To nie
tak… - biorę głęboki oddech. – To wszystko nie tak…
***
Wracam do
mieszkania obładowana siatkami. Musiałam kupić wszystko. Dosłownie wszystko!
Zaczynając od produktów spożywczych, kończąc na patelni, blaszce, tarce, itp.
To, że ja nie gotowałam to wiem, ale przecież Kamila od czasu do czasu coś
przygotowywała, więc ja się pytam na czym? Jak ona to robiła? Szok. Włączam
radio i podśpiewując pod nosem zabieram się za gotowanie. Sama nie wiem skąd
ten dobry humor. Zastanawia mnie również, dokąd pojechała Zuzka. Kogo ona może
odwiedzić? Kasia odcięła się od nas i w spokoju żyje sobie z tym swoim
chłopakiem. Może pojechała do Kurka? Nie, to chyba niemożliwe… Sopot jest za
daleko. Przystaję na chwilę. Opieram dłonie o blat szafki, a moje oczy robią
się rozmiaru pięciozłotówki. Nie, ona nie mogła pojechać do Łodzi. Na pewno nie
pojechałaby do Kuby, do Michała chyba też nie, prawda? Wracam do
przygotowywania kolacji, a w moje głowie ponownie jest tylko Kądziu. To jest silniejsze ode mnie. Nie mogę się powstrzymać i wysyłam wiadomość do Zuz – Mam nadzieję, że nie jesteś tu gdzie
myślę!
***
- Jak mogłeś
powiedzieć jej coś takiego?! – unoszę głos, bo wciąż nie mieści mi się to w
głowie!
- Nie wiem…
- Jak nie
wiesz?!
- Samo tak
wyszło… Byłem zły… Tzn. zdenerwowany. Magda miała za chwilę przyjść, Wiolka
chciała wyjść. Chciałem ją zatrzymać… A zresztą, nie muszę Ci się tłumaczyć! –
podrywa się z miejsca.
- Pięknie ją
zatrzymałeś… - mówię pod nosem, a Michał piorunuje mnie spojrzeniem. – Dzwoniła
do Ciebie wczoraj, nie odebrałeś.
- Nie miałem
telefonu.
- Oddzwonić
też nie mogłeś?
- Zuzia, to
nie ma sensu.
- Co nie ma
sensu?! – ręce mi opadają.
- Między mną
a Wiolką nic nie będzie, a ja nie umiem traktować jej jak przyjaciółki…
Na te słowa
na mojej twarzy od razu pojawia się uśmiech. Michałowi zależy na Wioli i teraz
mam już pewność. Trzeba ich tylko odpowiednio nakierować.
- Skąd
wiesz, że nic nie będzie?
- Musimy
rozmawiać w ten sposób?
- Zachowujecie
się jak dzieci, więc będziemy rozmawiać na takim poziomie. – mówię spokojnie. –
I nie wywracaj oczami.
- Tak jest!
– zaczyna się śmiać.
- Litości… -
kręcę głową. – A tak poważnie, bierz dupę w troki i jedź porozmawiać z Wiolą.
- Nie
ustąpisz, co? – przygląda mi się, a ja zaprzeczam przekręcając głową na boki. –
O czym ja mam z nią rozmawiać? Ją interesuje Kubiak…
- I tu Cię
mam! – przerywam mu. – Jesteś zazdrosny! Swoją drogą trochę to dziwne, bo sam
jesteś z Magdą… Wiesz, jak Mała go traktuje... Wiesz, jak ona traktuje facetów
i takie znajomości…
- Wiem…
Właśnie i w tym problem. Mnie traktuje tak samo.
- CO?! To Ty
ją potraktowałeś jak ostatnią… - gryzę się w język.
- A jak mnie
potraktowała kilkanaście dni wcześniej?!
Przyglądam
się Michałowi i przypominam sobie noc, o której opowiadała mi Wiola, a raczej
poranek…
- Musicie ze
sobą porozmawiać. Wyznaj jej swoje uczucia, a możesz się zdziwić. I to bardzo…
- wstaję i idę w stronę wyjścia.
- O czym Ty
mówisz?
- Najpierw
zastanów się czego chcesz i załatw to z Magdą.
- Zuza! –
łapie mnie za rękę.
- Muszę
jechać. – już tak późno, a jaka droga
przede mną. – Powiedziałam Ci dużo. Wiesz, co masz robić. – przysuwam się
bliżej i muskam go w policzek. – Trzymaj się Misiek. Drugi raz nie przylecę
ratować Ci tyłka. – wymierzam palec w jego klatkę piersiową.
***
Stół wygląda
rewelacyjnie. Jestem z siebie dumna. Przed chwilą przyjechała Kamila ze
Zbyszkiem i Kubiakiem. Widać, że są zaskoczeni.
- A Zuzi
jeszcze nie ma? – Kamila pomaga przynieść mi ostatnie drobiazgi z kuchni.
- Właśnie
nie… - przygryzam wargę i wyglądam przez okno. – Chyba nie będziemy na nią
czekać…
- Oby
smakowało tak, jak wygląda. – Bartman siada do stołu i dziubie widelcem we wszystkim
po kolei.
- Smacznego.
– siadam do stołu i zaczynamy jeść.
Ponad dwie
godziny później rozbrzmiewa się dzwonek do drzwi.
- Długo Ci
zeszło. – mówię, kiedy otwieram drzwi. – Już po kolacji…
-
Zasiedziałam się. – zadowolona wymija mnie i ściąga buty.
- Gdzie
byłaś? – patrzę jej w oczy i próbuję coś z nich wyczytać. – Pisałam do Ciebie.
- Nie
denerwuj się, Maleńka. – całuje mnie w policzek i idzie do pokoju. – Ale jestem
głodna! Zostało coś dla mnie?
Nie wiem,
dlaczego ten czas tak szybko leci. Nie mam pojęcia, kiedy zleciało tych parę
dni. Wydaję mi się, jakby Zuzia przyleciała dopiero wczoraj, a już jutro rano
odlatuje. Jak zwykle wracam do domu z pracy spóźniona. Postanowiłyśmy
zrobić z Kamilą pożegnalna kolację dla
Zuz. Oprócz nas będzie jeszcze Zbyszek, Kubiak z Sylwią, co wcale mi się nie
podoba i udało nam się ściągnąć na ten wieczór Bartka. Wszyscy na pewno już są.
Nie dość, że zeszło mi dłużej w pracy, to pod klatką jak na złość czeka na mnie
jeszcze niespodziewany gość…
- Cześć. –
odwraca się w moją stronę, kiedy podchodzę do drzwi.
- Co tutaj
robisz? – próbuję go wyminąć.
- Musimy
pogadać.
- My nic nie
musimy.
- Daj mi 10
minut.
- Śpieszę
się. – nie mam ochoty na żadne rozmowy z
Igorem. Domyślam się, że adres dała mu Marta.
- Nie odejdę
dopóki nie porozmawiamy.
Ogarnia mnie
złość. Znam go na tyle dobrze, że wiem, że nie odejdzie.
- Masz 5
minut. – spoglądam na zegarek.
***
Wszyscy już
są oprócz Wiolki. Nie mam pojęcia, gdzie ona się podziewa. Dobrze wie, że z
rana wyjeżdżam, sama to wszystko zorganizowała, a teraz nie można nawet się do
niej dodzwonić .
- Chcesz
piwo czy co? – Bartman krzyczy do Kubiaka z kuchni.
- Dla mnie
wino! – mówi Kamila.
Siadam z
nimi i korzystam z ostatnich chwil w Polsce. Wiola będzie się ostro tłumaczyć.
A tymczasem nie zamierzam się o nią zamartwiać, bowiem mam ostatnią szanse na
spędzenie trochę czasu z bratem. Przyglądam mu się i chociaż przeszywa mnie dziwne uczucie, a w myślach powraca przeszłość, to cieszę się, że się spotkaliśmy. Sama się sobie dziwię, że tak to się wszystko potoczyło. Chłopcy zachowują się jak dzieci, brakuje im klocków i samochodzików. Całe szczęście, że Kamila jest w porządku. Plotkuje się z nią nawet
lepiej niż z Wiolką. A, no i jest jeszcze Sylwia. Słynna Sylwia, o której Wiola
tyle mi opowiadała. Jak na razie zachowuje się całkiem przyzwoicie, czyżby bez
tej całej Leny nie była taka odważna? Kamila poszła właśnie po drugą butelkę
wina, a ja podchodzę do okna, żeby zapalić.
- No, no. –
mówię po cichu. To my tu na nią czekamy, a ona stoi pod blokiem z jakimś
chłopakiem. – Kamila, chodź tutaj. – proszę ją do siebie. – Znasz go? –
wskazuję palcem na Wiolkę i chłopaka.
- Kogo? –
zaciekawiona podchodzi i wygląda przez okno. – Nie, pierwszy raz widzę go na
oczy.
- Ciekawe
kto to… - głośno myślę.
- Na kogo
patrzycie? – zaciekawia się Zbyszek.
- Na Wiolę.
– odpowiadam.
- A co ona
tam robi? – dziwi się.
- No,
właśnie chyba zamieniła nas na jakiegoś typka.
- Kolejny
chłopak? – w końcu odzywa się blondynka.
Chłopcy z
ciekawością podchodzą do okna i przyglądają im się.
- Będziecie
teraz tak stać? – Kama zwraca się do chłopaków, kiedy wracam z powrotem na
kanapę.
- Nie, nie…
- mówią, ale nie ruszają się z miejsca. Dopiero po chwili odchodzą. Przy oknie
pozostaje jedynie Kubiak.
- E, lowelas
chodź tutaj. – Bartman nabija się z niego. – Nie bądź za… - gryzie się w język.
- Bujaj się.
– Kubiak macha na niego ręką i sam zaczyna się śmiać, a z jego spojrzenia, aż
kipi złość.
- O co Wam
chodzi? – podpytuje Bartek.
- O nic. –
odpowiadamy z Kamilą jednocześnie.
Sylwia nawet
nie reaguje. Jakby nie zrozumiała. Jeszcze trochę i wezmę ją za rasową
blondynkę… Minęło co najmniej pół godziny, a Wiolki jak nie było, tak nie ma.
- Długo
jesteście razem? – pytam Sylwii i wchodzę na kruchy grunt. – Wyglądacie na
szczęśliwych.
- Michaś
jest wspaniały. – odpowiada mi blondynka, a na moich ustach pojawia się
uśmiech.
- Tak, nie
wątpię. Taki chłopak to skarb... – patrzę mu w oczy. – Przystojny, inteligentny,
z pasją, oddany, a przede wszystkim wierny. To się ceni. – podkreślam ostatnie słowo i upijam łyk wina. Kamila
zasłania usta dłonią, a Zbyszek roześmiany patrzy na Kubiaka. – Każda by
chciała takiego Michasia. – przygryzam wargę. – A planujecie już ślub? – kieruję
wzrok na Sylwię.
- Nie,
jeszcze nie rozmawialiśmy o tym. – wygląda na zawiedzioną.
- A co tym Twoim Włochem? – Kubiak zbija mnie z
tropu. Skąd o nim wie, a przede wszystkim, co o nim wie? Wciąż mierzymy się
wzrokiem.
- Weź zobacz
czy ona jeszcze tam jest. – mówię do Bartka, który niechętnie podnosi swoje
cztery litery z fotela.
- Jest,
jest. Ale czekaj… Oni chyba się kłócą...
***
W końcu
udało mi się spławić Igora, chociaż nasza rozmowa trwała dużo dłużej niż 5
minut. Zuzka pewnie jest wściekła. Wchodzę do mieszkania i od przedpokoju słyszę
ich śmiechy. No, tak. Nie jestem
niezastąpiona i beze mnie mogą się świetnie bawić. Przeglądam się jeszcze w
lusterku i poprawiam włosy.
- Cześć. –
wchodzę do salonu.
- Cześć. –
odpowiadają i dalej z czegoś się śmieją. Siadam na oparciu fotela i
przysłuchuję im się. Mój wzrok zatrzymuję się na blondi. Ona w moim mieszkaniu.
Tego jeszcze nie było…
- Co się
stało, że się jednak zjawiłaś? – wiedziałam, że Zuzka nie daruje.
- Musiałam
coś załatwić.
- Widzieliśmy…
– w końcu odzywa się i Kubiak.
No, tak…
Tego, że będą stać w oknie nie brałam pod uwagę. Nie rozumiem jednak o co im
chodzi. Patrzę na Kubiaka i na Zuzę. Bacznie mi się przyglądają. O nie! Tak
bawić to my się nie będziemy. Jestem dorosła i nie będą kontrolować mnie na
każdym kroku. Wstaję i idę do kuchni. Od razu za mną wchodzi do niej Zuzka.
- Co to
było? – przymyka drzwi.
- O co Ci chodzi? – odwracam się do niej i patrzę
zdezorientowana.
- Kto to
był?
-
Zagadka roku… - mówię z przekąsem. - I o to
taki szum? – podchodzę do lodówki i wyciągam z niej dzbanek z sokiem.
- Odpowiedz. - nie wiem czemu jest tak wrogo nastawiona.
- Nie
poznałaś mojego wspaniałego narzeczonego?
- To był
Igor?!
- Igor... Igor…
– wywracam oczami.
- Co on tu
robi?! – Zuza unosi głos z zaskoczenia. – Czego chciał? – pyta po chwili.
-
Przypomnieć mi, jakie to moje życie jest do dupy… - mówię spokojnie. – Oczywiście bez niego.
- Co? O czym
Ty mówisz?
- Nieważne.
– zbywam ją. Próbuję ją ominąć i wrócić do salonu, lecz Zuzka mi to
uniemożliwia.
- W co Ty
się znowu pakujesz?
- W nic. –
mówię zdenerwowana.
- Nie kręć!
- Daruj
sobie te morały i lepiej zajmij się swoim życiem. – nie będzie mówić do mnie w
ten sposób.
- Słucham?!
- Zamiast
wtrącać się w moje życie, lepiej zajmij się swoim! – powtarzam coraz bardziej
zła.
- Tak
będziemy rozmawiać?! – wiem, że przegięłam. Zuzia jest wściekła.
- Wiem, że
byłaś u niego…
- Więc o to
chodzi. – krzyżuje ręce na brzuchu.
- Po, co?!
- Z tego, co
wiem to jest tak samo Twój, jak i mój przyjaciel…
- Może
zamiast przyjacielem zajmij się swoim bratem… Jakoś do rozmowy z nim nie byłaś
taka chętna.
- Co się z
Tobą dzieje? – Zuzka opiera się o lodówkę, a ja siadam na szafce.
- Nie wiem…
- mówię oschle. – Igor ma rację. Nasze życie to pasmo nieszczęść i porażek.
- Nie
prawda.
- Nie?! –
dziwię się. – A przypomnij sobie wydarzenia z ostatnich kilku lat. A może mam Ci przypomnieć powód, przez który wyjechałaś z domu?! Jak
się poznałyśmy to chyba też nie był najlepszy okres, co? – przyglądam się jej,
lecz nie przerywam swojego monologu. – A może zapomniałaś dlaczego wyjechałyśmy
do Sopotu?! Sopot, no właśnie… A co w nim się wydarzyło? To też zapomniałaś?
- Nie
zapomniałam! – mówi zła. – Pamiętam! Wszystko pamiętam doskonale!
- I dalej
uważasz, że nasze życie nie jest beznadziejne?! Bo ja myślę, co innego.
- Naprawdę
chcesz o tym rozmawiać?! Miałyśmy więcej do tego nie wracać…
- Wiem, ale czasem przypomina mi się to wszystko... W przeciwieństwie do Ciebie, ja
pamiętam…
- To nie
fair! - Zuza jest strasznie zdenerwowana! - Jak miałabym zapomnieć o tym? Przeze mnie Cię pobił! Cały czas obwiniam się oto! Gdybym
wtedy do Ciebie nie zadzwoniła… - Zuza milknie.
Obydwie
spuszczamy wzrok, a myślami wracam do wydarzeń z przed ponad roku…
- Zuzia, to nie Twoja wina. – nasze spojrzenia spotykają się. – Przepraszam. – powtarzam ze skruchą.
- Właśnie, że moja... To ja byłam taka głupia...
- Przecież on Cię naćpał. To nie Twoja wina. Najważniejsze, że zdążyłam na czas i nie zrobił tego, co chciał!
- W zamian Cię pobił.
- Właśnie, że moja... To ja byłam taka głupia...
- Przecież on Cię naćpał. To nie Twoja wina. Najważniejsze, że zdążyłam na czas i nie zrobił tego, co chciał!
- W zamian Cię pobił.
- Oj Zuziak. Skończyło się najlepiej jak mogło. W końcu sam też dostał!
A rycerz czasem doznaje ran na wojnie. – zaczynam żartować, żeby zejść z tego
tematu i poprawić nam humor.
- Mój
rycerzu.– czochra mnie po włosach. - Całe szczęście, że Michał wtedy wszedł. Tylko jemu powinnyśmy być wdzięczne. - szepcze ze wzrokiem wbitym w podłogę.
- Wiem. - wzdycham i zaciskam wargi.
- Wiem. - wzdycham i zaciskam wargi.
- Nie
zniszcz tego. – łapie mnie za dłoń. – Nie bój się… I nie patrz tak na
mnie. Wiem, że często ryzykowałyśmy, ale
nie zawsze było źle, no nie? Spróbuj. – puszcza mi oczko.
- Zobaczymy.
– obejmuję Zuzkę ramieniem. – A teraz
lepiej skończmy tą rozmowę, bo w tym mieszkaniu ściany są tak cienkie, że
zawsze wszystko wszędzie słychać. – szepczę jej na ucho i wracam do salonu.
Tak jak się spodziewałam, wszystko słyszeli… Ich min i spojrzeń nawet nie umiem opisać. Co prawda nie usłyszeli wiele, ale za pewne wiele sobie dopowiedzieli. Oddałabym wiele, żeby poznać ich myśli. Nalewam sobie wina, siadam na kanapie i jak gdyby nic czekam na to, czy któreś z nich odważy się o coś spytać. Do pokoju wraca Zuza. Bartek, aż rwie się do tego, żeby z nią porozmawiać. Pewnie tym razem nie ustąpiłby i próbowałby wypytać o wszystko…Niepewnie na nas patrzą, ale chyba wiedzą, że najlepiej o nic nie pytać.
- Masz kogoś? - Zuza zwraca się do Bartka i zmienia temat.
Tak jak się spodziewałam, wszystko słyszeli… Ich min i spojrzeń nawet nie umiem opisać. Co prawda nie usłyszeli wiele, ale za pewne wiele sobie dopowiedzieli. Oddałabym wiele, żeby poznać ich myśli. Nalewam sobie wina, siadam na kanapie i jak gdyby nic czekam na to, czy któreś z nich odważy się o coś spytać. Do pokoju wraca Zuza. Bartek, aż rwie się do tego, żeby z nią porozmawiać. Pewnie tym razem nie ustąpiłby i próbowałby wypytać o wszystko…Niepewnie na nas patrzą, ale chyba wiedzą, że najlepiej o nic nie pytać.
- Masz kogoś? - Zuza zwraca się do Bartka i zmienia temat.
- Mam.
- Ta strasza babka ze zdjęć?
- Zuza! - próbuję ją uciszyć.
- No, co? - patrzy na mnie zaskoczona. - W końcu to może moja przyszła bratowa. To jakaś tajemnica? Ponownie zapada cisza. Wymieniamy między sobą spojrzenia.
- Nie denerwuj się tak, braciszku. - mówi z przekąsem. - Dziewczyny wolą starszych chłopaków, więc może faceci wolą starsze babki. Ja to rozumiem... Spójrz na mnie i na Wiolkę. My na przykład nigdy nie miałyśmy nawet kogoś w swoim wieku, zawsze był starszy... I nie wyobrażam sobie, żeby to się zmieniło.
- Skończ! - mówię zła.
- No, co?! - znowu się dziwi. - Sama mówiłaś, że byś się z takim zanudziła... Dobra! Możemy porozmawiać o czym innym. - wzrusza ramionami.
Na szczęście
atmosfera w miarę się rozluźniła. Rozmawiamy już normalnie, żartujemy i śmiejemy się w najlepsze. Niby wszystko jest dobrze, a mimo to nie mogę znieść
obecności Sylwii. Nie wiem, dlaczego zgodziłam się, żeby tu przyszła. Sięgam
właśnie po salaterkę z sałatką, kiedy niechcący trącam lampkę z winem i jej
zawartość ląduje na białej bluzeczce blondynki.
- Cholera! –
krzyczę. – Nie chciałam. – podaję jej serwetkę, a w duchu ledwo powstrzymuję
się od śmiechu.
- Nic się
nie stało. – jej wzrok mówi, co innego.
Idę do
kuchni wyrzucić przemoczone serwetki, kiedy nagle tuż za mną staje Kubiak.
Czuję jego oddech na swoim karku. Nie nie mówi. Kładzie ręce na moich biodrach. Chwyta mnie mocno i przysuwa bliżej siebie. Opieram się o niego, a on przesuwa dłonie na mój brzuch.
- Co Ty
robisz? – szepcze mi do ucha.
Odwracam się
do niego. Uśmiecham delikatnie i patrzę zadziornie. Opieram ręce o jego klatkę piersiową. Staję na palcach, a nasze twarze dzielą
milimetry. Wiem o czym myśli. Przełyka ślinę i przygryza wargę.
- Bawię się.
– odpowiadam mu z przekąsem.
- Właśnie
widzę. – jedną ręką łapie mnie w pasie, a drugą kładzie na moim pośladku. – Nie
drażnij mnie.
Patrzymy się sobie w oczy. Do kuchni wchodzi Zuza z Kamilą, a my odsuwamy się od siebie. Kubiak z uśmiechem wraca do salonu.
Patrzymy się sobie w oczy. Do kuchni wchodzi Zuza z Kamilą, a my odsuwamy się od siebie. Kubiak z uśmiechem wraca do salonu.
- Co to
było? – Zuza patrzy na mnie z politowaniem.
- Niechcący.
– unoszę bezradnie ręce.
- Znowu?
- Jak to
znowu? – dziwi się Zuz.
- Wtedy to
było celowo! – poprawiam Kamilę. Patrzę na nie i uśmiecham się delikatnie.
- Nie oto pytałam. Co to było z nim?
- Co z nim?
– udaję głupią. – Wkurzył się i bronił narzeczoną.
-
Widziałyśmy, jak ją bronił. Naprawdę Cię nie poznaję. –
Zuzka kręci głową. – Jeszcze 3 miesiące temu załatwiłabyś to inaczej…
- O czym Wy
mówicie? – zaciekawia się Kamila.
- Wiem…, ale
chciałam zacząć na nowo… Bez tego wszystkiego.
- No, i
teraz w zemście wylewasz wino, a kiedyś wyrwałabyś kudły…
- Zuza! –
karcę ją spojrzeniem.
- No, co?
Nie pasuje Ci bycie miłej. Nie wierze, że taka ciepła klucha się z Ciebie
zrobiła!
- Nie jestem
kluchą! – oburzam się.
- Ty na
serio z tą zemstą? – Kamila patrzy na mnie z niedowierzaniem.
- A myślisz,
że puszczę jej płazem, że zrobiła ze mnie kurwę?!
- Nie
wystarczy Ci, że sypiasz z jej narzeczonym? Że lata za Tobą z wywieszonym
jęzorem jak pies?! Jedno słowo i zrobi dla Ciebie wszystko… - Patrzymy z Zuzką
na Kamilę, a jej słowa nas zaskakują.
- Kiedyś z
radością ogłosiła byś to całemu światu... W sumie zrobiłabyś z tego całkiem niezłe przedstawienie… - zaczyna kombinować.
- Wiem, że
to była by najlepsza zemsta… - przeczesuję włosy.
- Chyba nie
powiesz Sylwii?! – Tym razem to Kamila unosi głos.
- Dziwię się,
że jeszcze tego nie zrobiłaś… - zauważa Zuza.
- Ja też… -
przygryzam wargę. – Ale może to nie jest najlepszy pomysł? – spoglądam to na
jedną, to na drugą. – W sumie to całkiem niezły haczyk mam na Kubiaka, nie?!
- Co masz
dla Kubiaka? – w drzwiach staje Bartman.
-
Przesłyszałeś się, kochanie. – Kamila podchodzi do niego i składa na jego
ustach pocałunek, po czym wychodzą.
- Nie
poznaję Cię. – Zuzia powtarza i zaczyna się śmiać. – Ale może ona ma rację? –
wskazuję głową na drzwi. – Chciałaś nowego życia, to próbuj tak żyć.
- Ta... - mówię pod nosem. - Próbuję...
__________________________________________________________________________- Ta... - mówię pod nosem. - Próbuję...
Wiola próbuję się zmienić... Może jej się uda? :) Jak widzicie życie dziewczyn to wiele zagadek, niedopowiedzeń i musicie wiedzieć, że nie wszystko zostanie ujawnione czy wyjaśnione. Część rzeczy możecie wyobrazić sobie same tak, jak chcecie. Uważam, że to dobre rozwiązanie, bo będzie to Wasza własna wizja tej historii :). Pozdrawiam :* Następny w sobotę :)
Serdecznie zapraszam Was na moje nowe opowiadanie: Sparkle in the eyes.
Serdecznie zapraszam Was na moje nowe opowiadanie: Sparkle in the eyes.
Nareszcie :) Już nie mogłam się doczekać. Niech Wiolka w końcu odpłaci się Sylwii. Mam nadzieję, że opiszesz to jak zawsze, czyli idealnie. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, no_princess
PS. U mnie też już nowy :)
Ciekawe, ciekawe.. Wiolka i zmiana ;o No i Michalowi zalezy na niej... :) Uwielbiam, czekam na nastepny :*! Sorki, ze tak powierzchownie, ale jestem na tel.. :/
OdpowiedzUsuńJa wolałabym, żeby Wiola faktycznie się zmieniła, zostawiła romans z Kubiakiem, nie mówiła nic Sylwii, a Kądziu pokochał ją jeszcze bardziej taką spokojną i ułożoną. Każdy zasługuje na kolejną szansę i, choć Wiolka na pewno już wiele ich miała, znajdą się osoby, które je ofiarują. W dalszym ciągu jestem za Kądziołą, tutaj bez zmian. ;D
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że takie nieskładne, ale choroba robi swoje.
Pozdrawiam :*
Kurczę, mam nadzieję, że Zuza jakoś tam przemówiła Kądziole do rozumu, bo ja również wolałabym Wiolę z nim niż romansującą z Kubiakiem. ;)
OdpowiedzUsuńTen narzeczony, Igor, w ogóle nie do pozazdroszczenia. Dziewczyna powinna była zostawić go od razu po tym, jak zacząć ćpać, a nawet ją bić. Rozumiem, że takim ludziom trzeba pomóc, ale oni najpierw tej pomocy muszą chcieć!
Dobrze by było, gdyby Wiolka powiedziała Sylwii o tym, co dzieje się za jej plecami. Jeżeli chce być z Kądziem i wyplątać się od Kubiaka, to chyba wyznanie jej wszystkiego jest jedynym racjonalnym wyjściem.
Pozdrawiam :*
Uhuhuu, no to ładnie się w przeszłości działo u dziewczyn.
OdpowiedzUsuńTen cały Igor - mam nadzieję, że nie będzie mieszał, a Kądziu zbierze się w sobie i sytuacja z Wiolą jakoś się ułoż. Powinni dać sobie szansę ;)
Mam nadzieje, że Zuza przemówiła Kądziole do rozumu i zacznie zachowywać się tak jak ma być, a przed wszystkim zakończy związek z Magdą. Dalej się będę upierać, że pasują do siebie lepiej niż Wiola i Kubiak. Kubiak to też cwaniak, a Wiola jest bardzo niezdecydowana ;) No i też ten Igor się musiał pojawić. Niby takim ludziom trzeba pomóc, ale jak nie chcą to na siłę się nie da. Ciekawa jestem czy się w końcu Sylwia dowie o romansie swojego narzeczonego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Kądzioła to powinien dawno zebrać się w sobie i powiedzieć wszystko Wiolce. Kubiak robi się tak nie do zniesienia, że to masakra. On by się wstydził dobierać do Wioli, gdy w drugim pokoju siedzi jego narzeczona.
OdpowiedzUsuńKurczę! Świetnie...ja to mam nadzieję,że Wiolka porządnie zemści się na Sylwii,ale tak,że aż jej w pięty pójdzie! No i potem oczywiście pogodziła się z Kądziem i by w końcu byli razem :) Uwielbiam też że z każdym rozdziałem odkrywasz jakąś część dawnego życia Wioli.
OdpowiedzUsuńNo nie, nie, nie Kubiaka to bym zatłukła ;D ale z niego zrobiłaś kretyna ;DDDD Jesli tak bardzo Wiolka go kręci to czemu nie powie nara Sylwi??? Głupek ;D A Kądziu jeszcze lepszy, może Zuza coś mu dała do myślenia... o Zobaczymy, czekam oczywiście na nexta Mila07 ;* mimo-wszystko-ide.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńJestem żądna zemsty na Syliwi...nie wiem czego ale denerwuje mnie ta panna..chyba po tej akcji z Leną... mimo że uwielbiam Kruszyne to nie pasuje do Wiloki...tak wiem..mi też by było trudne z niego zrezygnować
OdpowiedzUsuńja myślałam, że to będzie Michał, a nie Igor, ale jak okazało się, ze to Igor, to myślałam, że tam będzie ostro, zwłaszcza, ze zaczęli ich podglądać przez okno, oczekiwałam jakiś gorących kłótni, a tam tylko taka mała wzmianka
OdpowiedzUsuńZemsta... Mam nadzieję,że będzie słodka ;D;D lubię zemsty ... czekam na następny, pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńŁAAAA. uwielbiam tego bloga! nie kończ jeszcze intrygi z kubiakieem ! :D
OdpowiedzUsuńniech ten romans sie dalej kręci! :D wiesz, czytam wieele blogów ale ten jest jednym z lepszych które śledze CODZIENNIE ! :D pozdrawiam i WENY życze podczas pisania nastepnych rozdziałow! <333
Nelka
Kądziu chyba wpadł w tarapaty :D Mam nadzieję, że Wiola sobie wszystko przemyśli i poukłada :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na przystań pierwszą na bezpipeczna.przystan.blogspot.com i trzynastke a daj-mi-nadzieja.blogspot.com Życzę miłej lektury, pozdrawiam Kajdi. :*
oj Wiolka, Wiolka. :D jestem ciekawa kiedy Kądzioła się do niej pofatyguje i powie, że mu zależy. ; >
OdpowiedzUsuń[sroda-czwarte]
No i nadal nie wiem, Kądziu czy Kubiak jest tym, którego kocha. Bo chyba któregoś kocha. Jestem ciekawa czy Wiolce uda się zmienić i czy zdąży przed zmianą z zemstą. Może być niezłe przedstawienie ;D Czeekam z niecierpliwością na zemste i na to aż Blondi poczuje pazurki Wiolki, należy jej sie ;) /G.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem czy ta wizyta Zuzy zmotywuje Kądzia do działania. Co to reszty... Jest tak strasznie tajemniczo, że nawet nie wiem jak to skomentować. Nie mam pojęcia co zrobił Igor, ale przypuszczam, że musiał Wiolce nieźle nagadać, skoro po tej rozmowie dziewczyna prawie pokłóciła się z Zuzą :/ Potem jeszcze jakąś historię z Sopotu wyciągnęłaś. Jakieś pobicie, narkotyki... Gubię się w domysłach. No i jeszcze ta rozmowa na końcu, że kiedyś Wiola inaczej rozprawiała się z wrogami. Mam przeryty mózg przez ciebie. Znowu :D
OdpowiedzUsuńjako, że mam do nadrobienia 2 rozdziały powstrzymam się od komentarza, bo zwyczajnie na świecie nie jestem w temacie i zajrzę w sobotę :)
OdpowiedzUsuńa Ty jak masz czas to zapraszam na nowy rozdział :
http://megulek.blogspot.com/ :)) Pozdrawiam !
no nie mogę, w salonie narzeczona, a w kuchni Wiola. Kubiś, weź ty się ogarnij! nawet nie wiesz, jak mnie męczysz tymi niedopowiedzeniami. nie wiem zupełnie, co mam myśleć.
OdpowiedzUsuńZapraszam na trzeci rozdział na http://matrymonialna-zawierucha.blogspot.com/. Pozdrawiam, Caroline :*
OdpowiedzUsuńZapraszam na jedenastą perwersję na http://anielska-perwersja.blogspot.com/. Pozdrawiam, Caroline. :3
Usuń