29 gru 2012

Rozdział 14

Od imprezy minęło kilkanaście dni. Zbyszek z Kubiakiem wciąż próbowali wypytać mnie o jakieś pikantniejsze historie z Sopotu. Gdybym mogła zabiłabym tych dwóch za wygadanie tego wszystkiego. Dziś jadę z drużyną na mój pierwszy mecz wyjazdowy. Z wcześniejszych udawało mi się wymigać, lecz z tego już nie mogłam. Podczas meczu jesteśmy umówieni z Grodeckiem z nowym kontrahentem.  Na mecz jedziemy do Rzeszowa. Zawodnicy cieszą się na spotkanie z kadrowymi kolegami. Ciągle wspominają przeróżne historie ze zgrupowań. Mecz zapowiada się ligowym hitem. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Wszyscy są bojowo nastawieni. Do Kubiaka właśnie dzwoni Sylwia. Nie wiem czemu, ale Michał nie wygląda na zadowolonego z faktu, iż na meczu pojawi się jego dziewczyna. Nie mam pojęcia o co mu chodzi, ale od imprezy dziwnie się zachowuje. W całej sytuacji najbardziej wściekły wydaję się być jednak sam Bartman, ponieważ razem z blondi będzie ruda. Ja natomiast na tą wieść wywracam jedynie  oczami.
- Super… - mówię pod nosem.
- Co? – Kubiak najwyraźniej nie usłyszał, co powiedziałam.
- Żebym znowu nie musiał Cię pilnować. – Zibi puszcza mi oczko.
- Mnie nie trzeba pilnować.
- Wtedy też tak mówiłaś. – zaczyna się śmiać.
- O co Wam chodzi? – Michał patrzy to na mnie, to na Zbyszka.

Wieczorem mamy trening na rzeszowskiej hali. Przed nami swój trening miała Resovia. Zostało nam parę minut, a na hali pozostało kilku zawodników Sovii. Zawodnicy rozmawiają ze sobą. Co rusz któryś wybucha głośnym śmiechem.  Ponownie wzięło im się na wspominanie. Nie mam pojęcia czemu, ale na trybunach właśnie siada Sylwia z Leną.
- A te, co to robią? – mówię do Bartmana z niezadowoleniem w głosie.
- Bernardi zgodził się. – odpowiada Michał.
- Nie Ciebie pytałam… - nawet na niego nie patrzę i przesuwam się bliżej Zbyszka.
Poznałam rzeszowskich siatkarzy i idę do wyjścia, kiedy zaczepia mnie jakiś facet.

***
Właśnie rozmawiamy z chłopakami, kiedy słychać krzyk Wiolki.
- Że, co kurwa?!
Po jej głosie słychać, że jest zła, a facet z którym rozmawia wydaje być się całkiem rozbawiony, co musiało wkurzyć ją jeszcze bardziej. Podchodzi do niego bliżej, bierze zamach i wali go prosto po mordzie. Na hali zapada cisza i wszyscy patrzą tylko na nich.
- Co jest? – odzywa się Bartman.
- Musiało boleć. – Igła jak zwykle żartuje ze wszystkiego.
Wymieniamy z chłopakami spojrzenia między sobą, kiedy Mała odwraca się i zaczyna iść w naszą stronę. Po chwili jednak zatrzymuje się i wraca do niego. Nie wiem, o czym rozmawiają, ale Wiola mocno gestykuluje. Facet rozmasowuje policzek i również wydaje się być zdenerwowany. Po chwili kiwa głową i wskazuje w naszym kierunku, jakby na nas. Wiolka odwraca się w naszą stronę i widzę jak zaciska pięści. Nie mam pojęcia, o co chodzi, ale nie widziałem jej jeszcze w takim stanie. Macha ręką na niego i idzie do nas.
- Wiolka? – Bartman próbuje do niej zagadać, jednak Wiola nie odpowiada i po prostu nas wymija. W ogóle nie zareagowała, jest taka wściekła, że nic jej nie zatrzyma.
- Co Ty sobie kurwa wyobrażasz?! – zaczyna krzyczeć, kiedy podchodzi do Sylwii. – Pożałujesz tego suko rozumiesz! Odszczekasz każde słowo! – sięga po torebkę i odwraca się na pięcie.
Wyciąga rękę i odpycha mnie, kiedy staję jej na drodze. Nie ustępuję. Mierzę ją wzrokiem. Łapie ją za rękę i nie pozwalam jej odejść.
- O co Ci chodzi? – pytam zdziwiony, ale i zły. Wszyscy patrzą tylko na nas. Muszę zareagować. W końcu nie będzie obrażać mojej dziewczyny przy wszystkich.
- O co?! – unosi wzrok. – Zapytaj się swojej narzeczonej. – kiwa głową w stronę trybun.
- Wiola, co jest?  – pyta zaciekawiony Bartman i podchodzi bliżej.
- Puść mnie, bo nie ręczę za siebie! – na te słowa wyrywa rękę i po prostu wychodzi.
- O co chodzi?! – podchodzę do Sylwii i Leny. Patrzę to na jedną to na drugą, lecz obydwie milczą, a na ich twarzach pojawia się uśmiech.
-  O nic. – po chwili Sylwia próbuje mnie zbyć.
- Mówiłam, że ona jest jakaś nienormalna! – Lena wzrusza ramionami. Wygląda jakby była dumna z siebie.
- Alek! – Igła woła do nas Akhrema. – Nie słyszałeś o co chodziło? – Krzysiek jest na tyle zaciekawiony tą całą sytuacją, że sam o wszystko wypyta. Alek stał tuż obok, więc może coś słyszał. Czekamy, aż podejdzie bliżej.
- Twoja dziewczyna – kiwa do mnie głową – rozpowiedziała, że to klubowa dziwka. – mówi po chwili lekko rozbawiony, jakby sam w to nie wierzył.
- Co?! – razem ze Zbyszkiem pytamy jednocześnie nie wierząc w to, co słyszymy.
- No, że to prostytutka.  – mówi coś jeszcze, ale zatrzymuję się na tym jednym zdaniu i nie słucham dalej.
- Pierdolisz? – Bartman nie może w to uwierzyć. – Macie przejebane. – zwraca się po chwili do dziewczyn.
- Co Ty odpierdalasz?! – zdenerwowany i zszokowany podchodzę bliżej Sylwii.
Nie zamierzam udawać, że nic się nie stało. Mówię na tyle głośno, że robi się jej niezręcznie. Jestem wściekły i wiem, że teraz nie będą miał łatwego życia Wiolką. Ona na pewno tak tego nie zostawi. Musze to jakoś załagodzić. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie poznaję Sylwii. Patrzę na nią i nie wiem, kim ona jest. To nie jest ta dziewczyna, w której się zakochałem, którą znałem od dawna. Domyślam się, że to wszystko sprawka Leny.

***
Jestem wściekła! Co ona sobie wyobraża?! Jeszcze tego pożałuję! Jeszcze chwila, a wykrzyczałabym jej prosto w twarz, że od dawna sypiam z Kubiakiem.  Ugryzłam się w język, a teraz zaczynam tego żałować.  Już wyobrażam sobie jej minę. Idiotka! Odpalam kolejnego papierosa i idę przed siebie. Siedzę właśnie w jakimś barze i zamawiam drinka. Dzwonię do Kamili i opowiadam jej o całym zajściu. Z moich ust leci przekleństwo za przekleństwem. Zamiast się uspokajać, robię się coraz bardziej wściekła. Mam kilka nieodebranych połączeń zarówno od Kubiaka, jak i od i Bartmana. Trening musiał się już skończyć. Telefon wciąż dzwoni. Może mnie szukają, ale mam to gdzieś. Nie mam ochoty z nimi gadać. Odbieram dopiero, kiedy dzwoni Grodecki. Spacerkiem z papierosem w ręku idę do hotelu. Na całe szczęście nie zgubiłam się i szybko dotarłam na miejsce. Grodecki chce omówić ostatnie sprawy związane z jutrzejszym spotkaniem. Wchodzę do restauracji i pierwsze, co rzuca mi się w oczy to siatkarze, którzy odwracają się w moją stronę i milczą. Wszyscy patrzą na mnie, jakby czekali nie wiadomo na co. Pewnie nie wiedzą czego się spodziewać.  Na widok Kubiaka ponownie gotuję się we mnie krew, a kiedy zaczyna iść w moją stronę nie wytrzymuję.
- Spierdalaj. – wymijam go. Rozglądam się i szukam Prezesa.
- Wiolka pokazałaś klasę. – Bartman próbuje mnie rozbawić, kiedy zatrzymuję się przy ich stoliku.
- Nie wiesz, gdzie jest Grodecki? – pytam. – Czekaj,  co?! – dociera do mnie sens jego słów i patrzę na niego jak na kretyna.
- No, po tej akcji w klubie jestem w szoku, że się powstrzymałaś i się na nią nie rzuciłaś.
- Jeszcze tego brakuje, żebym się szarpała ze szmatą. – mówię szybko, a Kubiak, który właśnie usiadł bystrzeje na moje słowa. – Zatkaj uszy, bo nie będę słodzić Twojej pannie. – prycham.
- Nie wiem, co jej odbiło… - spuszcza wzrok.
- Ciesz się, że mi nic nie odbiło… - po jego minie widzę, że doskonale wie, co mam na myśli. – Chociaż byłaby to chyba całkiem dobra zemsta, nie sądzisz? – patrzę na niego prowokująco.
- O jakiej akcji w klubie mówisz? – Michał próbuje zmienić temat i zwraca się do Bartmana, który zaczyna opowiadać historię z Leną. Odchodzę i idę do Grodeckiego.

Mecz nie był takim hitem, jakiego wszyscy się spodziewali. Co prawda nie był też zły, była walka i chęć do gry, lecz przegrywaliśmy w końcówkach. Sovia zdobyła komplet punktów. Przez cały mecz starałam się skupić na grze, lecz od czasu do czasu moje spojrzenie wędrowało na blondi i rudą. Muszę wymyślić jak się na nich odegrać, ale na to przyjdzie czas. Zawodnicy kończą rozdawać autografy i robić sobie zdjęcia z fanami. Część poszła już wziąć prysznic, niedługo będziemy wracać.
- Poczekaj! – słyszę za sobą głos, kiedy idę w stronę wyjścia.
- Czego chcesz?! – odwracam się w stronę Sylwii i nie mam zamiaru udawać miłej.
- Przeprosić.
- Mówiłaś coś?! – mrużę oczy i patrzę na nią spod byka. – Głośno tutaj.
- Przepraszam. – mówi oschle.
Nie ze mną te numery. Nie pójdzie jej tak łatwo.
- Chyba sobie kpisz.
- Michał kazał mi Cię przeprosić, więc to robię. – zaczyna się denerwować.
- Oj, a z Ciebie taka posłuszna dziewczyna. Nic tylko brać przykład. – zaczynam się z niej śmiać.
- Miałam przeprosić? Przeprosiłam. – wywraca oczami.
- I co? Może mam pobiec do Kubiaka i Cię pochwalić?
Sylwia nie odpowiada, bo w nasza stronę idzie już Kubiak z Bartmanem.
- Nie zabij jej. – Zbyszek szturcha mnie ramieniem i szepcze, kiedy przechodzi tuż obok.
- Co tu się dzieje? – Kubiak patrzy to na mnie, to na nią.
- Przeprosiłam Wiolę. – Sylwia znowu przybiera tą swoją sztuczną pozę i udaje niewiniątko.
- Mała poprawka. – uśmiecham się do niej. – Próbowałaś przeprosić, ale nawet tego nie umiesz zrobić… – puszczam jej oczko.
Sylwią robi się czerwona. A Kubiak patrzy na nią wściekły. Widać nie tego się spodziewał. Zaczynam się śmiać, a Zbyszek do mnie dołącza. Kubiak w dalszym ciągu stoi zdezorientowany. Ostatnio sprawia wrażenie, jakby myślenie i kojarzenie faktów sprawiało mu jakiś problem.

Kolejnych kilkanaście dni wygląda tak samo. Budzę się wcześnie rano i pierwsze, co robię to sięgam po telefon. Brak nieodebranych połączeń, brak wiadomości od Kądzia. Zawiedziona siadam na łóżku i chowam twarz w dłonie. Od kilku miesięcy Michał dzwonił i pisał codziennie, czasem nawet kilka razy dziennie. Narzekałam, denerwowałam się, miałam go dość, a teraz milczy od tamtej nocy, a ja chodzę struta i co chwila sprawdzam telefon. Przyzwyczaiłam się do tego, a raczej do niego. Tęsknię za nim. Chociaż coraz bardziej nie wiem, kogo brakuje mi bardziej: Michała – przyjaciela czy Michała – faceta. Muszę przestać tak o tym myśleć. Kądziu to kolega, przyjaciel. Odezwie się, jeśli będzie chciał. Całe dnie spędzam w pracy. Pracą próbuję uciekać od myślenia o tym wszystkim. Na nic innego nie mam ochoty. Wieczorem chodzimy z Kamilą jedynie na fitness i siłownię. Kubiaka staram się unikać od kilku dni. Wkurza mnie na każdym kroku. Ostatnio pokłóciliśmy się, kiedy zaczęłam obrażać Sylwię w restauracji. Nie moja wina, że ją ze sobą przyprowadził.

Kilka spotkań, a teraz siedzę z nosem w stercie dokumentów. Nic mi dziś nie wychodzi. Jedną stronę czytam po kilka razy, bo kompletnie nie mogę się skupić. Postanawiam zrobić krótką przerwę i idę na halę pooglądać trening.
- A Ty, co? Nie masz, co robić? – pyta Bartman, sięgając kolejnego Red Bull’a.
- Stęskniłaś się? – pyta Kubiak poruszając przy tym brwiami.
Od rana nie mam humoru. Nie chcę mi się bawić w te jego gierki. Wczoraj znowu przyjechała Sylwia i szykuję się na kolejne miłe i sympatyczne spotkanie… Teraz rozumiem, o co chodziło dziewczynom i czemu tak jej nie lubią. W sumie teraz zaczynam się też zastanawiać, co Kubiak w niej widzi. Oni kompletnie do siebie nie pasują, no ale to już nie moja sprawa.
- Że niby za Tobą? – prycham zła. – Dobry żart.
- O co Ci chodzi? – pyta, kiedy przechodzę obok niego.
- O nic! Daj mi spokój.
- Ej, co jest? – łapie mnie za rękę.
- Puść mnie. – nawet na niego nie patrzę i próbuję wyrywać się z jego uścisku.
- Oho, ktoś tu chyba ma zły dzień. – mówi Zibi.
- Może i ma, i co z tego? Nie można? Muszę iść.– patrzę na niego wściekła.
- Dokąd? – Kubiak mocniej ściska moją rękę.
- Umówiłam się. Puszczaj!
- Z kim? – czy mi się wydaje czy jest zły?
- Zapytaj się swojej narzeczonej.
- Co?! – patrzy na mnie zdziwiony.
- Co, co?! Skoro zrobiła ze mnie kurwę to chyba jest moim alfonsem. Nie wiem z kim mnie umawia. – mówię przez zęby. Ostatnio wszystko mnie drażni i denerwuję, a on w szczególności. - Jak chcesz to zapisz się w kolejkę.
Dawno nie widziałam go tak wkurzonego. Od razu mnie puszcza, więc od razu wychodzę z sali. Wracam do gabinetu i uśmiecham się, gdy widzę, że Zuza jest dostępna na Skype. Opowiadam jej o całej sytuacji z Kądziem. Wściekła się, że wcześniej nic jej nie powiedziałam, a na koniec stwierdziła, że spodziewała się tego. Jak zwykle zaczęła wszystko analizować i tłumaczyć  po swojemu. Znowu zaczął się temat mojego romansu. Jej zdaniem Kubiak jest zwyczajnie znudzony życiem w związku i jestem jego odskocznią, rozrywką. Druga kwestia jest taka, że ja traktuję go zupełnie tak samo… Natomiast, co do Michała, Zuz wymyśliła, że się w nim zakochuję i naprawdę nie mam pojęcia, jak mogło przyjść jej to do głowy. Radziła mi, żebym szczerze porozmawiała z Kądziołą i żebyśmy wspólnie postanowić, co dalej – przyjaźń czy coś więcej.  Przypominała mi swoje słowa, jak to Michał czuje coś do mnie. Jasne, już to sobie wyobrażam… Od tamtej pory nie odezwał się do mnie ani razu, więc nawet nie wiem czy jeszcze się przyjaźnimy, a gdzie tu mówić o czymś więcej.

Wracam do domu i zastaję siedzących w salonie Kamilę z Bartmanem. Oglądają jakiś głupi film. Nie mam nastroju ani ochoty na siedzenie razem z nimi, więc zamykam się w pokoju. Przeglądam jakieś głupoty w Internecie, a moje myśli i tak krążą wokół jednej osoby.
- Proszę. – mówię, gdy ktoś puka do drzwi.
- Cześć. – mówi Kubiak, po czym wchodzi do środka.
- A co Ty tu robisz? – dziwi mnie jego widok.
- Chciałem pogadać. – siada obok mnie. –  Dzisiaj na hali...
- Mam zły dzień i tyle. -  przerywam mu, bo nie mam ochoty do tego wracać.
- Na pewno?
- Na pewno.
- Ostatnio ciągle się kłócimy. – w jego ustach brzmi to niczym zarzut.
- Nie z mojej winy…
- Wiem – wtrąca się w połowie zdania – Nie rozmawiajmy o Sylwii. – kiwam twierdząco głową. – Co się dzieje?
- Nie mów, że się przejmujesz. – mówię oschle.
- Czemu taka jesteś?
- Jaka? – przesuwam wzrok na niego i patrzę mu w oczy. - Michał o co Ci chodzi?
- Martwię się.
- Ty się martwisz? O co? O mnie? Proszę Cię. Kim ja dla Ciebie jestem, żebyś się o mnie martwił… - mówię zdenerwowana. – Zajmij się lepiej sobą, swoim życiem, narzeczoną i naprawdę daj mi spokój. – ciężko wzdycham.
- Mimo wszystko, coś nas łączy i… Tak, martwię się. – mówi po chwili.
- Coś nas łączy, ciekawe, co… Seks?- mówię ironicznie.
- To mało?
- Michał, po co Ci to wszystko? Po co pchasz się w takie coś? Masz narzeczoną, jesteście ze sobą długo, chcesz to rozwalić? - patrzy na mnie i nic nie mówi. - Nie patrz tak na mnie. Nie pójdę i jej nie powiem, to nie oto chodzi. Tak samo nie przyjdę do Ciebie i nie zacznę prosić, żebyś od niej odszedł. To, co nas łączy to… - szukam odpowiedniego słowa i wzruszam ramionami – Właściwie to tylko seks… Żadne z nas nic do siebie nie czuje poza porządaniem. Sam powiedz czy to mało. – patrzę na niego bezradnie i nie wiem, co jeszcze mogłabym mu powiedzieć.
Michał w dalszym ciągu nic nie odpowiada. Przysuwa się bliżej i po prostu mnie przytula. Drobny gest, a tak dużo daje. Potrzebowałam tego. Jedną rękę trzyma na moich plecach, a drugą zaczyna głaskać mnie po włosach. Unoszę głowę i patrzę mu w oczy.
- Co my robimy? – pytam szeptem.
- Nie wiem. – opiera się czołem o moje czoło, a ja zamykam oczy. Choć przez chwilę nie chcę o niczym myśleć i chcę cieszyć się chwilą, jego bliskością. Delikatnie całuje mnie w czoło. Wtulam się w niego i nawet nie wiem, kiedy zasypiam.

Budzi mnie dźwięk dzwonka w telefonie. Zaspana sięgam po niego i nawet nie patrzę kto dzwoni.
- Halo?
{-Hej Wiola. Obudziłem Cię?}
 - Cześć Kubuś. No, tak jakby. – wciąż nie mogę otworzyć oczu.
{- To może zadzwonię później?}
- Nie, mów o co chodzi. – pomału siadam na łóżku.
{- Słuchaj, bo jest plan}
- Jaki? - zaczyna niepewnie i już wiem, że to nic dobrego.
{- Ostatnio mówiłaś, że musisz jechać do Olsztyna po jakieś dokumenty, a nie masz kiedy i w dodatku to tak daleko…}
- No i? – pytam zniecierpliwiona.
{- No, i jedziemy z Michałem do Olsztyna, więc pojedziesz z nami.}
- Że co?! – chyba się przesłyszałam.
{- No, wiesz. Mamy kręcić ten filmik w Alfie. Przy okazji załatwisz, co trzeba, zabawimy się, co Ty na to?}
- To chyba nie jest najlepsze pomysł…
{- Zajebisty!}
- A co Michał na to?
{- Jak to co?}
Milknę, gdy słyszę zdziwienie w głosie Kuby... Mogłam ugryźć się w język, przecież on na pewno nie ma o niczym pojęcia. Wszędzie jakieś tajemnice…
{- Michał sam to zaproponował. Swoją drogą to dziwne, że rozmawiacie non stop, a z takim czymś kazał mi zadzwonić}
- Aha… - mówię krótko.
{- Słuchaj jest tylko jeden problem. Musiałabyś przyjechać tu do nas do Łodzi, a stąd już pojedziemy razem. To jak?}
- Nie wiem, mam pracę…
{- No, kurde Wiolka! Nie poznaję Cię… Nie ma innej opcji. Jedziesz. Bądź w środę najpóźniej ok. 16 u mnie. Do zobaczenia!}
I tyle… Rozłączył się, a ja zastanawiam się tylko czemu zadzwonił z tym Kuba, a nie Michał. Zwłaszcza, że to podobno jego pomysł. Wiem, że nie powinnam jechać, ale z drugiej strony może to idealna okazja do tego, żeby sprawdzić czy Zuz ma rację?

Kolejne dni, a ja znowu nie mogę skupić się na niczym w pracy. Muszę się jakoś odciąć od tego wszystkiego. Chyba naprawdę traktuję Kubiaka jak odskocznię od wszystkich problemów i uczuć. Z butelką winą stoję właśnie na klatce i wciskam dzwonek przy jego drzwiach.
- Cześć. – uśmiecha się na mój widok.
Nic nie odpowiadam. Pokazuję mu butelkę wina, a Kubiak uchyla szerzej drzwi.
- Nie powinnam tu przychodzić. – mówię, kiedy siadam na kanapie, a on wyciąga lampki z szafki.
W ciszy upijamy łyk winą i patrzymy na siebie. Nie chcę rozmawiać, nie po to tu przyszłam. Michał zdaje sobie z tego sprawę. Przysuwam się bliżej niego i składam na jego ustach pocałunek. Drobny całus z niewinnego przeradza się w pełny pożądania i namiętności. Nasze pocałunki są bardzo zachłanne. Próbuję się odsunąć, lecz Kubiak mi to uniemożliwia. Cały czas mnie całuję, a po chwili kładzie mnie na kanapie. Nie wiem, co ja robię. Doskonale wiem, ze nie powinno mnie tu być. Co raz bardziej gubię się w swoich uczuciach. Odwzajemniam każdy jego pocałunek. Błądzę rękoma po jego plechach i ramionach.  Bawię się jego włosami. Pozwalam mu całować mnie po szyi i dekolcie. Ściągam z niego bluzę, a chwilę później pozbywam się jego koszulki. Wbijam paznokcie w jego plecy tak, że aż się prostuję, a jego ust słychać delikatne syknięcie. Patrzy na mnie zadziornie i uśmiecha się delikatnie. Nie protestuję, kiedy bierze mnie na ręce i niesie do sypialni. Nie przeszkadza mi to, że w tym samym łóżku, w tej samej pościeli sypia z Sylwią. Zaczyna ściągać ze mnie ubrania, a przed moimi oczami pojawia się Kądzioła. Przypomina mi się tamta noc. Kubiak całuje mnie po brzuchu. Odpina moje spodnie i zaczyna je ze mnie zsuwać. W tym momencie po raz pierwszy zaczynam mieć wątpliwości. Zaczyna do mnie docierać, że Michał wcale nie jest lekarstwem na moje problemy.
- Nie mogę. – odsuwam Michała ręką.
Wstaję i zbieram swoje rzeczy.
- Co jest? – Kubiak wstaje i łapie mnie za rękę.
Wygląda na zaniepokojonego. Patrzę w jego oczy i z jednej strony mam straszną ochotę ponownie wpić się w jego usta, a z drugiej strony chcę stąd jak najszybciej uciec.
- Muszę iść… - Staję na palce, patrząc mu w oczy i całuję go w usta.
Odsuwam się i idę do wyjścia.
- Wiola! – próbuje mnie zatrzymać.
- Wszystko Ci wytłumaczę. Przepraszam. - Wychodzę w pośpiechu.
Czekam na taksówkę. A w między czasie dzwonię do Kuby.
- Jadę.
{- Super.}
- Nie mów Michałowi.
Rozłączam się. Muszę dowiedzieć się, co czuję, a ten wyjazd może mi w tym pomóc. Musze porozmawiać z Michałem o nas. Nie ma się, co oszukiwać. Ta cała sprawa mnie dręczy. Czuję się jak w jakimś trójkącie. My wszyscy żyjemy w jakimś pieprzonym trójkącie – Kądziu poza mną ma Magdę, Kubiak Sylwię, a ja? A ja mam ich obydwu…
_______________________________________________________________________________________
Zachowanie dziewczyn to kolejny dowód mojej wybujałej wyobraźni ;p. Niektóre sytuacje przyszły mi do głowy od razu, na samym początku i do nich dopisywałam resztę, i to jest właśnie jedna z nich. Za dużo filmów i seriali robi swoje ;p :). 
Jest to ostatni rozdział w tym roku, więc chciałabym życzyć Wam udanego Sylwestra i oby ten Nowy Rok zaczął się dla Was jak najlepiej! :) :*
Następny w środę, bo we wtorek nie wiem czy będę miała jak dodać ;).

[ Informuję jedynie na blogach. Niestety, nie robię tego na GG ]

25 gru 2012

Rozdział 13 cz. II


Podchodzimy do stolika. Sylwia przedstawia mi Lenę, a Kamila wita się czule ze Zbyszkiem. Mam wrażenie, że specjalnie przedłuża ich pocałunek, na co zaczynam się śmiać, widząc spojrzenie rudej. Czuję się jakbym cofnęła się w czasie do liceum, a nawet i do gimnazjum. Nie ukrywam, że śmieszy mnie ta cała sytuacja. Zbyszek nawet nie patrzy w stronę Leny, a Kubiak co jakiś czas posyła mi te swoje dziwne uśmieszki.
- Za zwycięstwo! – Czarnowski wznosi toast.
- Za nas! – odpowiada Łasko z Kubiakiem.
- Za Wiolę i jej umowę! – mówi Kamila i stuka się ze mną szklanką.
- A Wam jeszcze mało? – z sąsiedniej loży wychyla się Justyna.
- Odezwała się abstynentka. – Udaję obrażoną.
- Przyjechała po Was ta taksówka? – pyta Milena. – Ja pamiętam, jak ona ją zamawiała. – wskazuje na Kamilę, a my znowu zaczynamy się śmiać.
- Ej! Przyjechała, tak? – Kamila zwraca się do mnie. – Nie czepiajcie się.
- No, no. Przyjechała i to jaka. – puszczam jej oczko.
- Najlepsza. – Bartman wypina się dumny jak paw.
- Byłyście gdzieś? – pyta Sylwia. Jednak nie daje nam czasu na jakąkolwiek odpowiedź. – To świetny pomysł! – mówi od razu. - Musimy gdzieś wyjść jak następnym razem będziemy z Lenką w Żorach. Poznamy się lepiej i w ogóle.
Wymieniamy z dziewczynami spojrzenia i głupio się uśmiechamy.
- I w ogóle. – mówi po cichu Milena.
- Ej, patrzcie tam! – Olimpia wskazuje ręką na parkiet. – Tam jest ten koleś, który próbował wyrwać Małą!
- Gdzie? – ożywiają się dziewczyny.
- Faktycznie! To on! – zaczynają się śmiać.
- Wiola, Twój Romeo! – Milena pokazuje mi go palcem.
- Spadajcie. – mówię rozbawiona.
- Co za chłopak? – zaciekawia się Kubiak.
- Podrywali Was wczoraj? – podłapuje Łasko.
- A teraz macie za swoje. – nabijam się z dziewczyn.

Impreza rozkręca się. Chociaż dziś już nikt dużo nie pije to i tak wszystkim dopisują dobre humory. Przy siatkarzach zauważam, że można się dobrze bawić bez dużej ilości alkoholu. Zazwyczaj na każdej mojej imprezie alkohol lał się i to mocno. Większość bawi się na parkiecie, a ja ciągnę Kamę do łazienki. Czy zaskakuje nas to, że chwilę później wchodzi do niej Sylwia z Leną? No, chyba nie.
- Widzę, nie próżnujesz. Lans na całego. – Ruda od razu zwraca się do Kamili przeglądając się w lustrze.
- Nie mamy o czym gadać. – Kamila próbuje ją wyminąć, ale Lena łapię ja za rękę.
- Myślisz, że się poddałam? Że odpuszczę?! Ciesz się póki możesz! – patrzy na nią z mordem w oczach.
- To Ciebie zostawił, nie mnie, więc fakt mam się z czego cieszyć. – Kamila uśmiecha się i wychodzi. Próbuję zrobić to samo, lecz Sylwia zastawia mi drogę.
- Po co tracisz na nią czas?
- Chyba się przesłyszałam?! – zaskakuję mnie tym.
- Mogłybyśmy się zaprzyjaźnić. Pasowałybyśmy do siebie.
Przez chwilę patrzę na nią i nie mam zielonego pojęcia, co jej odpowiedzieć. Zaskakuje mnie swoimi słowami.
- A co my, kurwa, mamy być parą? Pasowałybyśmy do siebie? Ile Ty masz lat? – jak zwykle, gdy ktoś mnie wkurzy mówię, co mi ślina na język przyniesie.
- Nie rozumiem czemu tak się unosisz. Byłam miła dla Ciebie! Chciałam znaleźć Ci chłopaka. Myślałam, że się zaprzyjaźnimy.
- Może lepiej nie myśl, bo marnie Ci to wychodzi. – patrzę na nią jak na idiotkę. - A rozumiem, że z tym chłopakiem masz na myśli Bartka? Proszę Cię. - uśmiecham się do niej.
- Sylwia, daj spokój. Ona nie jest tego warta. – Lena odciąga blondi na bok.
- Ty kurwa nie jesteś warta mojej uwagi. – zjeżdżam ją wzrokiem.
- Ona do nas nie pasuje. – kontynuuje ruda.
- Masz rację, nie mój poziom. Wyrosłam już. – puszczam jej oczko.
Wściekła wychodzę i doganiam Kamilę.
- Co to było? – zwracam się do niej,
- Nie wiem, nie chciałam się kłócić.
- Jak mogłaś być taka spokojna? Trzeba było przemówić jej raz, a dobrze to by się odwaliła.

Szalejemy z dziewczynami na parkiecie. Przystojny brunet, który przyglądał mi się od dobrych paru minut w końcu do mnie podchodzi. Chłopak próbuje zaprosić mnie do tańca, lecz w tym samym momencie ktoś łapie mnie za biodra. Brunet unosi ręce w geście zrezygnowania i odchodzi.
- Co Ty robisz? – mówię nie odwracając się do Kubiaka. Bez zbędnych słów wiem, że to on. – Nie boisz się Sylwii?
- Nie. – czuję jego oddech na karku. – Przecież tylko tańczymy. – odwraca mnie do siebie i zaczynamy tańczyć.
Na twarzy wypisaną ma pewność siebie. W oczach zaś ma te zadziorne iskierki, które tak mnie w nim kręcą, te które miał nad morzem. Michał jest bardzo śmiały w swoich gestach, ruchach. Próbuje nade mną dominować. Pozwalam mu na wszystko. Obecność Sylwii daje temu wszystkiemu dodatkowy dreszczyk emocji. Fakt, że może nas nakryć wzbudza dodatkową dawkę adrenaliny. Nie przejmuję się nią, przymykam oczy i oddaję się przyjemności.
- Ładnie wyglądasz. – szepcze mi do ucha i nie wiem, jak to robi, ale na mojej skórze jak zwykle pojawia się gęsia skórka.
Piosenka dobiega końca, kiedy na ustach Michała pojawia się jeszcze bardziej cwaniacki uśmieszek.
- Co? – zwracam się do niego, bo wiem, że coś kombinuje.
- Mówiłaś, że musisz do łazienki? – mówi przygryzając wargę.
- Że, co? – powtarzam i patrzę na niego ze zdziwieniem.
- No, mówiłaś, że musisz do łazienki. – powtarza powoli i po cichu.
- Tak? – pytam prowokująco nie odrywając od niego wzroku. Dopiero teraz dociera do mnie, co chodzi mu po głowię. - I co? Może Ty też musisz? – pytam rozbawiona.
- Może i muszę. – puszcza mi oczko.
- Nie wierzę… - coraz bardziej zaczynam się śmiać.
- Chyba ostatnio zostawiłaś coś w moim samochodzie – nachyla się i ponownie szepcze mi do ucha.
- Powaliło Cię. – kręcę z niedowierzaniem głową.
- Chcę Cię – całuje mnie policzek. – Tu i teraz.  
- To ja mówię kiedy i gdzie. – przypominam mu o swoich zasadach.
- Mówiłem Ci, że mi się nie oprzesz. – mówi pewny siebie, po czym odchodzi w stronę wyjścia.
Rozglądam się dookoła, aby upewnić się, że nikt tego nie widział, ani nie słyszał. Z moich ust nie schodzi uśmiech, a jednocześnie nie wierzę w to, co robimy.  Wciąż myślę o Kądziu. W mojej głowie przewija się zarówno obraz jego, jak i Kubiaka, jakbym próbowała ich do siebie porównać, choć przecież są zupełnie inni. Różnią się pod każdym względem, jedyne co ich łączy to imię i miłość do siatkówki. Wiem jednak, że jak najszybciej muszę wybić sobie Kądzia z głowy.

***
Siedzę przy barze i zamawiam drinka. Już nie mogłam słuchać Sylwii i Leny. Nie dam im satysfakcji i nie wybuchnę, nie zacznę awantury, bo Zbyszek na pewno miałby potem jakieś nieprzyjemności. Wystukuję palcami na barze rytm muzyki, kiedy nagle czuję czyjeś ręce na plecach. Uśmiecham się delikatnie. Odwracam się i całuję Zbyszka.
- Czemu siedzisz tu sama? – siada na stołku obok.
- Czekam na drinka, a Wiolkę gdzieś wcięło… - mówiąc to wywracam oczami.
- Michała też. – uśmiecha się.
- Chyba nie myślisz, że…
- Tak myślę. – Nie daje mi dokończyć i porusza brwiami.
- Ale przecież Sylwia… - Z niedowierzaniem kręcę głową i upijam drinka, którego właśnie, co dostałam.
- Nie mam pojęcia, co się dzieje z Miśkiem.
- Nie wiem, co oni robią, ale w sumie byliby fajną parą, nie? – uśmiech pojawia się na moich ustach, a w głowie myśl, że wraz ze zniknięciem Sylwii z naszego życia zniknęłaby i ruda.
- Całkiem wybuchową – śmieje się Zibi. - Jesteś zła? – mówi niepewnie i patrzy mi głęboko w oczy.
- Nie, a powinnam? – teraz to ja patrzę na niego niepewnie.
- Nie wiedziałem, że ona tu będzie.
- Wiem. – mówię krótko i ponownie składam pocałunek na jego ustach.
- Kocham Cię. – patrzy mi w oczy i głaszcze po policzku. - O! Są. – Zbyszek wskazuje głową w stronę, z której idzie Wiola z Michałem.
- Co tam? – Kubiak pyta jak gdyby nic.
- W porządku. Dobrze się bawicie? – pytam z uśmiechem i poprawiam Wioli włosy.
- Dobrze. – mówi z przekąsem Mała i zabiera mi drinka.
- Taka jesteś spragniona? – na słowa Zbyszka zaczynam się śmiać, a Wiola prawie wylała na mnie drinka.
- Bartman! – Michał poklepuje przyjaciela.

***
Siedzimy przy stoliku i atmosfera znowu zaczyna robić się sztywna. Lena cały czas próbuje zwrócić na siebie uwagę Zbyszka, jednak ten nie ugięty cały czas pokazuje, gdzie jest jej miejsce. Kama zresztą wygląda na bardzo zadowoloną z tego powodu. Koło naszego stolika przechodzi właśnie dwóch chłopaków, a jeden z nich zatrzymuje się przy naszej loży. Dopiero teraz poznaję, że znam go z Sopotu.
- Wiola? – pyta przystając przy mnie. Wzrok wszystkich kieruje się na nas. – Nie wierzę!
- O Wojtek. – udaję zdziwienie. - Cześć. – odpowiadam krótko z nadzieją, że zaraz sobie pójdzie.
- Patryk! – woła szatyna z czego wcale nie jest zadowolona.
- No, nie! – mówi niedowierzając po czym nachyla się i mnie przytula. – Cześć – całuje mnie w policzek.
Nie wiem czemu, ale przysiadają się. Zaczynają się pytania o to, co tu robię, do tego siatkarze zaczynają wypytywać skąd się znamy. Zaczynają się również opowieści z Sopotu, które o dziwo zaciekawiają praktycznie wszystkich, bo bacznie nam się przysłuchują i nawet czasem o coś wypytują.
- A Zuzia jest tutaj? – pyta się Patryk.
- Kto? – sam brunet  jest zaskoczony.
- No, Zuza, koleżanka Wioli. – Patryk podpowiada mu.
- Aa! Ta czarnulka fajna! Właśnie jest gdzieś tutaj? – rozgląda się po klubie.
- Nie ma. – kręcę głową roześmiana.
- Swoją drogą dobrze, że wróciłaś do ciemnych włosów. Blond Ci nie pasował.
- Byłaś blondynka? – dziwi się Kubiak.
- Przez miesiąc. Przegrałam zakład…
- Wtedy były jaja. – Wojtek podłapuje temat.
- Każdy traktował mnie jak idiotkę. – wywracam oczami. - Mogłam jeszcze ubrać coś różowego to dopiero byłabym laską. - mówiąc to delikatnie patrzę w stronę Sylwii i jej różowy sweterek.
- Pamiętasz jak się wkurzała, jak ktoś mówił na nią tleniona?- pyta od razu Wojtek, przez co nikt nie zwraca uwagi na to, co powiedziałam.
- Spadaj. – klepię do po ramieniu.
- Nie usunęłaś? – Patryk łapie mnie za dłoń.
- Nie. – mówię krótko i przyglądam się tatuażowi. Myślę o Zuzi. Robiłyśmy je razem, tzn. ona chciała, ale się bała, więc ja dałam jej przykład i zrobiłam sobie tatuaż. Jedno słowo, które można interpretować na wiele sposobów. Wtedy miałam dość miłości, choć w głębi dalej w nią wierzyłam. Ostatnio jednak coraz bardziej przekonuję się, że miłości nie ma, a jak jest to prędzej czy później i tak się przez nią cierpi. < kilk >
- Mała?! Co Ty tu robisz? – zwraca się do mnie dziewczyna, która przed momentem podeszła i szeptała Wojtkowi coś na ucho.
- Maja?! – poznaję ją dopiero po chwili.

***
Wiolka poszła z dziewczynami do baru, a ci dwaj zostali z nami. Widziałem jak ten szatyn patrzy na Małą. Między nimi na pewno coś było, albo on ma ochotę na to, żeby było… Nie wiem czemu, ale zaczynam się denerwować.
- Mówię Wam! – zwraca się do nas brunet. – To były dwie najlepsze laski, jakie poznaliśmy w Sopocie! Chodziły razem, takie dwie czarnulki po plaży, a wieczorem klub należał do nich. Czuły się jak u siebie, a i wszyscy traktowali je jak jakieś vipy. Każdy chciał je poderwać. Kiedy nie wszedłeś do kibla, zawsze ktoś zakładał się, że je wyrwie.
- Przestań. – Patryk mu przerywa.
- No, a co może nie?! Nikt nie mógł uwierzyć, że każdego spławiały to się zakładali. Ich wygląd i zachowanie zupełnie nie pasowało do tego, że są takie niedostępne.
- I co wyrywali je? – pytam zaciekawiony.
- No, coś ty! – kolesie wymieniają spojrzenia i zaczynają się śmiać.
- To nie ten typ. – mówi szatyn. – To nie ta liga.
- One nie leciały na te wszystkie podrywy. Wręcz przeciwnie. Zlewały każdego, który próbował je wyrwać, bez wyjątku.
- Wojtuś sam się przekonał. – Patryk porusza brwiami. - Była pierwszą, która go tak spławiła!
 Na moich ustach pojawia się uśmiech. Wiedziałem, że Wiolka nie jest taka.
- Spławiła mnie, bo od początku wolała Ciebie… - brunet patrzy na kolegę. - One same wybierały swoje ofiary.
- Że, co?! Ofiary?!  - Bartman podłapuje temat.
- No, ofiary. One wybierały chłopaków, z którymi chciały się bawić. Jak sobie jakiegoś nie upatrzyły to bawiły się same, inni nie mieli szans.
- Dobrze się znacie? – nagle i Sylwia zaczyna wypytać Wojtka o Małą.
- Trochę się znamy... Kilka imprez razem przeżyliśmy. Na kilku domówkach też razem byliśmy, bo jak się okazało mamy wspólnych znajomych.
- To było niezapomniane wakacje. – dodaje Patryk.
- No ,działo się, kurwa, działo. Nigdy nie przeżyłem takich imprez, jak wtedy w Sopocie.
- Nie znam dwóch innych takich dziewczyn. A te ich zakłady?! – zwraca się do siatkarzy.
- Zakłady? – podłapuje Sylwia.
- One zakładały się o wszystko! Ciągle rywalizowały. – śmieje się Patryk.
- Wystarczyło powiedzieć „ nie zrobisz tego”.
- Na Wiolkę na pewno dalej to działa…
- Możemy przekonać się o tym. – Bartman porusza brwiami.
- Czyli niezłe ziółko z tej nasze Wioli. – stwierdza Lena. – Taka niepozorna, a tu jednak…
Ze Zbyszkiem wymieniamy zdziwione spojrzenia. Lenę znam na tyle dobrze, że wiem, że coś kombinuje.
- Za nimi nie nadążysz. Dziś to, jutro tamto. Nie znajdziesz takich dziewczyn.
- A co z tym imprezami? Takie dobre? – pyta Czarnowski.
- Takie ostre… – Wojtek porusza brwiami.

***
Wracamy do stolika, przy którym chłopcy dyskutują o sopockich imprezach. Widzę zaskoczenie na niektórych twarzach, Kubiak wydaję się być zły. Jestem ciekawa, co Wojtek z Patrykiem im opowiedzieli. Nie wiedzą o mnie dużo, ale kilka ostrych imprez razem przeżyliśmy, to trzeba przyznać.
- Takie ostre. – słyszę Wojtka, a na jego słowa kręcę jedynie głową.
- Nie przesadzaj. – mówię lekko zirytowana, kiedy siadam przy stoliku.
- Ja przesadzam?! – Wojtek się oburza – Przypomnij sobie te imprezy i powiedz, że nic się na nich nie działo.
- Działo się, jak to na imprezach, normalne. – prycham.
- A poza imprezami?
- Co poza imprezami? – robię się coraz bardziej zła.
- Nudnego życia to Wy nie miałyście. – dodaje Patryk
- Młode, mądre, piękne, szalone, lubiące dobrze się zabawić, zwariowane i gotowe na wszystko. A, no i zboczone! – patrzę na Wojtka jak na kretyna. – Mam wymieniać dalej?!
Nic nie odpowiadam. Upijam drinka i przyglądam mu się.
- Sami sobie dodajcie to do siebie i wyobraźcie, co one robiły. – porusza brwiami. -  Kojarzycie ten teledysk takich trzech lasek w samochodzie… Ostatnio maja nowy. Kurde, jak one się nazywają…
- Mama Luba? Gun?– pyta Bartman.
- No! Żebyście Wy widzieli ich filmiki, to by Wam gały powypadały.
Właśnie mam ochotę go zabić.
- Faktycznie! – ożywia się Patryk – Ta Wasza koleżanka ciągle kręciła filmiki! A kiedyś jak zostawiłaś telefon, to zaczęliśmy je oglądać! – zaczyna się śmiać.
- Filmiki jak filmiki. – jestem wściekła.
- Dobra, dobra, Już my wiemy, co tam się działo. – szturcha ramieniem Patryka. – Na imprezach też działo się. Najlepsze to były chyba Wasze urodziny nie?
- Nie. – mówię krótko i upijam drinka.
- Ej, Mała jak to było? – pyta się Patryk. - Jesteś ostrą zawodniczką, masz co chcesz, możesz wszystko.
- Wiem, co lubią wszyscy chłopcy…
- Chciałbyś. – Wojtek chce powiedzieć dalej, ale nie daję mu skończyć. 
- No, co?
- Nawet nie kończ.
- To były imprezy. – Maja wznosi toast.
- Wiolka… - Wojtek zaczyna niepewnie. - Podobno się zmieniłaś…
- O co Ci chodzi? – nie mam pojęcia do czego dąży.
- Założę się, ze wyszłaś z wprawy. – patrzy na mnie prowokująco.
- Co?!
- Widzisz tego chłopaka przy barze?
- Którego? – przesuwam wzrok na bar i próbuję wyłapać, o którego chłopaka mu chodzi.
- No, tego. – wskazuje palcem.
- No, i co z nim?
- Założę się, że nie wyrwiesz go w pół godziny.
- Nie bawię się już w to… – próbuje go zbyć.
- Pewnie zapomniałaś jak to się robi – Patryk porusza brwiami.
- Wiedziałem, nie zrobisz tego… – mówi Wojtek, po czym upija piwo i jak gdyby nic zaczyna rozmawiać z siatkarzami o ostatnim meczu. Wiem, że robi to specjalnie i cholera działa to tak, jak zawsze. Nie dam mu satysfakcji. Ja nie przegrywam.
- 30 minut? – patrzę na niego z politowaniem.
- A co? Za mało?
- Będę tu za 5 minut. – mówię poważnie po czym odchodzę.
- Mówiłem Wam, że się uda. – Wojtek zwraca się do reszty.
- Patrzcie i uczcie się! Wiolka w akcji.
Chłopak okazał się tak zarozumiałym i zadufanym w sobie kretynem, że poszło łatwiej niż myślałam. Jestem pewna, że myślał, że to on mnie poderwał.

***
Patrzę z niedowierzaniem na poczynania Wioli. Wiem, że nie należy do grzecznych dziewczynek, ale dociera do mnie, że tak naprawdę prawie nic o niej nie wiem. Podoba mi się i działa na mnie, jak żadna inna, ale to nie zmienia faktu, że jej zachowanie coraz bardziej mnie zaskakuje. Nie wiem, czego mogę się jeszcze po niej spodziewać. Po chwili wraca do stolika i jak gdyby nic rzuca karteczkę na stół.
- Masz jego numer. - Upija drinka i szuka czegoś w torebce.
Na jej twarzy nie malują się żadne emocje, jakby nie zrobiło to na niej żadnego wrażenia. Przed kolesiem uśmiechała się, śmiała, kokietowała go i od razu dostała to, co chciała. Wygląda na to, że zawsze dostaje to, co chce. Jest gotowa zrobić wszystko, żeby tylko osiągnąć swój cel.
- Wiedziałem, że te gadanie o zmianie to bzdura. - zadowolony brunet stawia przed Wiolą drinka. - Taki jak zawsze. - puszcza jej oczko. - W nagrodę...
Wiola uśmiecha się i nic nie odpowiada. A ja nie mogę oderwać od niej oczu.
- Ludzie się nie zmieniają, tylko udają... - mówi po chwili.
- Ooo, słyszę Wiola już zaczyna swoje refleksje. - Patryk zaczyna się śmiać.
- Jakie refleksje? - Zbyszek pyta z zaciekawieniem.
- Oj, weźcie dajcie już spokój, co? - Mała kręci głową.
- Wiola zawsze jak była już trochę pijana...
- Trochę pijana? - szatyn wtrąca się Wojtkowi w słowo.
- Dobra, jak dziewczyny były już pijane i zaczynały się życiowe tematy to Wiola zawsze wypaliła z czymś dobrym. - zaczyna się śmiać.
- Mówiłam prawdę. - Mała wygląda na złą.
- Dawajcie. - Bartman z Czarnowskim prostują się, a na ich twarzach pojawiają się banany.
- Czekaj... - brunet zamyśla się na chwilę. - Już mam! Pamiętasz Maja jak Twoją kuzynkę zdradził chłopak?
- Przestańcie. - Wiola próbuje zakończyć temat.
- Pamiętam! - dziewczyna ożywia się! - Ewelina zastanawiała się czy mu wybaczyć, a my chciałyśmy wybić jej to z głowy. Zaczęłyśmy mówić, że jak zdradził raz, to zdradzi drugi. Dawałyśmy jej przykłady, że to tak samo jak z biciem. Uderzy raz, uderzy kolejny raz.
- A Wiolka z czym wyskoczyła? - Wojtek porusza brwiami, a Mała uśmiecha się i upija drinka. Spuszcza wzrok, jakby chciała schować się pod stół.
- A Wiola postanowiła wytłumaczyć Ewelinie to inaczej. - Maja także zaczyna się śmiać. - Dokładnie już nie pamiętam, ale mniej więcej było to tak " Dziewczyno, nie bądź głupia! Nic nie dzieje się raz! Spójrz na to tak: nie stanie raz, nie stanie pewnie więcej razy i z takim kolesiem już się nie umówisz. W takie związki nikt normalny sam się nie pcha "
Wzrok wszystkim skierował się na Wiolkę. Roześmiana kręcił głową, a jej spojrzenie wyraża wszystko.
- No, co tak patrzycie? - zwraca się do nas. - Nie oszukujmy się, przecież to prawda. No, dziewczyny...
- No, prawda. - jedna po drugiej odpowiadają coraz głośniej i śmielej.
- Ej, ale jak to... - oburzają się chłopcy. - Przecież to wcale nie tak...
- Będziecie nam tłumaczyć dlaczego czasem Wam nie staje? - Wiola nie wygląda już na taką speszoną, w przeciwieństwie do kilku chłopaków.
Siedzę cicho. Cały czas przyglądam się Małej i myślę o tym, jaka jest. Może szokować, prowokować, ale w tym wszystkim i tak jest pociągająca, i jeszcze bardziej intrygująca. Nie wiem nawet, kiedy temat schodzi na zupełnie inne temat.
- To, kiedy Wiola masz urodziny? Przyszykujemy się na jakąś imprezkę. - Zbyszek zaciera ręce.
- Jak to kiedy? W najlepszym miesiącu. - uśmiecha się szeroko. - W maju.
- No, nie! Jeszcze bardziej Cię lubię. - rozchichotany Bartman przybija z nią piątkę.
- Najlepszy miesiąc to luty. - odpowiadam twardo.
- Luty?! - Wiola patrzy na mnie z politowaniem. - Zimny i jeszcze do tego walentynki? Daj spokój.
- No, co? Nie lubisz walentynek?
- Nie, a kto normalny lubi. - patrzy na mnie, jak na głupka.
- Masz rację. To przereklamowane. - odpowiada Bartman, a Kamila wtula się w niego.
- Kiedyś lubiłeś. - wtrąca Lena.
- Mylisz się. Nigdy nie lubiłem.
- Pamiętam, co innego. - widać, że chce sprowokować Zibiego albo Kamę.
- A ja pamiętam, że na siłę wyciągnęłaś mnie do kina... Wszędzie pełno ludzi usiłujących na siłę pokazać innym, swoje uczucia do drugiej osoby. Bez sensu. - Zbyszek chłodno na nią patrzy. - Wtedy można miło spędzić czas z ukochaną osobą, a nie robić to samo, co 9 na 10 par. Poza tym w udanym związku każdy dzień jest jak walentynki.
Zapada cisza. Lena jest wściekła, to widać. Wiola z Kamilą zaczynają się śmiać, a reszta usiłuje zmienić jakoś temat.
- Kochanie chyba powinniśmy się zbierać. – zwraca się do mnie Sylwia. - Ja rano muszę wracać, a przecież jeszcze musimy się sobą nacieszyć. – szepczę i przytula się do mnie, a po chwili całuje mnie w policzek i przejeżdża palcem wzdłuż mojej klatki piersiowej. Wiolka nie odrywa ode mnie wzroku. Kiwam twierdząco głową i zaczynamy się zbierać.
- Dobrej nocy. – mówiąc to Mała uśmiecha się prowokująco, a gdy Sylwia odwraca się puszczam mi oczko.
- Będzie bardzo dobra. – zadowolony odpowiadam jej z przekąsem. Wiem, że zachowuję się jak gówniarz, ale zazdrosna kręci mnie jeszcze bardziej.

***
- Odpierdol się od Michała! – podchodzi do mnie ruda, kiedy czekam na Kamilę i Zbyszka przy barze.
- Słucham? Chyba coś Ci się pomyliło. – prycham i odwracam się w drugą stronę.
- Wiem o wszystkim! – ponownie zastawia mi drogę.
- Czyli o czym? – z moich ust nie schodzi uśmiech. Nic dam nic po sobie poznać.
- O planie Twoim i Kamili!
- Że, co kurwa?
- Dobrze to sobie wymyśliłyście!
 - Co Ty pieprzysz? – pytam zaskoczona.
- Ona odbiła mi Zbyszka, a teraz wymyśliła, że Ty odbijesz Sylwii Michała!
- Nie mam pojęcia,  o czym Ty mówisz dziewczyno i nawet nie mam zamiaru z Tobą gadać. – próbuję ją wyminąć, ale łapie mnie za rękę.
- Widziałam, jak na niego patrzysz! – syczy patrząc mi w oczy.
Wyrywam swoją rękę z jej uścisku i przysuwam się do niej wściekła.
- Co Ty sobie kurwa wyobrażasz?!
- Uważaj. Tylko ostrzegam.
- Lepiej Ty uważaj! – podchodzę do niej jeszcze bliżej. Dzielą nas centymetry.

***
Wracam z szatni z kurtkami dziewczyn, kiedy widzę przy barze kłócącą się Wiolkę z Leną. Zrozumiałbym, gdyby to była Wiola z Sylwią albo Kamila z Leną, ale te dwie?! Przystaję ze zdziwienia. Nagle Lena łapię Małą za rękę, a ta wściekła podchodzi do niej tak, jakby miała się na nią rzucić.
- Co tu się dzieję?! – wchodzę między nie.
- Twoja była ma jakiś problem. – odpowiada Wiola. Nie widziałem jeszcze jej takiej wściekłej.
Natomiast Lena odchodzi bez słowa.
- Co to było? – pytam zaskoczony – Mówiłaś, że mam pilnować Kamilę, a tu widzę, że trzeba Ciebie pilnować.
- Ona jest popierdolona. Nie wiem, jak mogłeś z nią być.
- Szczerze? Ja też nie.

***
Wracam do domu. Dostaję wiadomość od Kubiaka i kilka razy czytam jej treść, żeby ją zrozumieć.
{- Byłem ofiarą?}
Dopiero po chwili dociera do mnie o co mu chodzi i zaczynam się śmiać.
- Kochanie, to Ty mnie okłamałeś i się zabawiłeś, nie ja ;).
Upewniam się jeszcze, że Kądzioła ani nie pisał ani nie dzwonił i zrezygnowana opadam na kanapę.  Standardowo sprawdzam jeszcze fb i zaskakuje mnie fakt, że Kądziu niedawno dodał nowe zdjęcie z Magdą. Zamyślam się na chwilę. Specjalnie się do mnie nie odzywa, na myśl o tym robi mi się przykro. Nie wiem tylko czy te zdjęcie to ma być akt desperacji i ma zagłuszyć wyrzuty sumienia, czy chciał mi pokazać gdzie moje miejsce…  Nie dam nic po sobie poznać. Komentuję je tak, jak zawsze. Odkładam telefon i idę spać.
___________________________________________________________________________________
Na wstępie muszę przyznać, że ta impreza pisana była jakiś czas temu i miałam teraz ogromną ochotę pozmieniać, co nieco... Jednak powstrzymałam się i dodałam tak, jak było, i liczę na to, że przymknięcie na to trochę oko ;).
Mam nadzieję, że do każdej z Was przyszedł bogaty, wymarzony Mikołaj :). 
Następny w sobotę lub w niedzielę. Pozdrawiam :* 

22 gru 2012

Rozdział 13 cz. I


Budzę się z potwornym bólem głowy. Od wyjazdu Zuz nie zabalowałam tak ani razu. Otwieram delikatnie oczy, staram się nie poruszyć głową, bo wiem, że to najgorsza rzecz jaką mogłabym teraz zrobić. Jedno oko, drugie i jakie jest moje zdziwienie, gdy kolor sufitu oraz ścian zupełnie nie przypomina kolorów z mojej sypialni. Delikatnie i pomału rozglądam się po pokoju, i nie mam pojęcia gdzie jestem. Pokój jest ładny, zadbany, nowocześnie urządzony, ale to nie zmienia faktu, że jest mi obcy. Przez głowę przelatują mi przeróżne myśli. Postanawiam zebrać się w garść i wstać z łóżka. Mam na sobie jedynie bieliznę i nigdzie nie widzę swoich ubrań. Na pufie w rogu pokoju zauważam jakąś koszulkę, więc postanawiam ją ubrać. Jest wielka, długa i wyglądam w niej jak w jakimś worku na ziemniaki. Po cichu uchylam drzwi i idę dalej. Po prawej jedne drzwi, po lewej drugie, następnie kuchnia i dochodzę do salonu, a moje zdziwienie robi się jeszcze większe. Na kanapie z nosem w laptopie siedzi nie kto inny jak Kubiak. No tak, w jego mieszkaniu jeszcze nie byłam… Starałam się być cicho, więc nie mam pojęcia skąd wie, że stoję tuż za nim, ale właśnie wyciąga do tyłu rękę z butelką wody. Biorę ją i wypijam jej sporą ilość. Siadam naprzeciwko niego.
- Co ja tu robię? - przerywam ciszę, która przez chwilę była między nami.
- Dzień dobry! Ładna koszulka. – uśmiecha się cwaniacko.
- Co ja tu robię? – powtarzam.
- Nie pamiętasz? – unosi jedną brew.
Zamykam oczy i staram przypomnieć sobie wydarzenia z wczorajszej nocy. Pamiętam dziewczyny, klub, drinki, tańce. Ostatnią rzeczą, która pamiętam jest to jak Kamila dzwoniła po taksówkę.
- Nie. – odpowiadam krótko.
Kubiak zaczyna się śmiać, a ja nie mam pojęcia, o co mu chodzi.
- Z czego się śmiejesz? Nie powiedziałeś, co ja tu robię!
- Idź weź prysznic, a ja zrobię śniadanie. Wtedy pogadamy.
- Nie jestem głodna. – nic nie przejdzie mi przez gardło, a samą myśl o jedzeniu robi mi się niedobrze.
- Ale ja jestem!
Posłusznie idę i biorę prysznic. Kubiak zajada ogromną ilość kanapek, a ja zatykam nos, żeby nie czuć ich zapachu. W tym stanie nawet kanapki przyprawiają mnie o mdłości.
- Powiesz mi jak się tutaj znalazłam? – pytam spokojnie, kiedy Michał kończy jeść.
- Nie miałaś kluczy, więc przywiozłem Cie tutaj. Nie chciałaś spać na klatce. – znowu zaczyna się śmiać, a ja tylko przewracam oczami. Przymykam oczy i próbuję analizować jego słowa. Jak to nie miałam kluczy? Miałam zamykać drzwi, ale but mnie uwierał i wtedy dałam je Kamili. Właśnie, a co z nią?
- A gdzie Kamila?
- U Zbyszka. – odpowiada krótko.
- Możesz mi powiedzieć czemu obudziłam się w samej bieliźnie?! – pytam po chwili.
- Tego też nie pamiętasz?
- Czego? - mrużę oczy.
- No, jak zaczęłaś robić striptiz. – uśmiecha i porusza brwiami.
- Że co zaczęłam robić?! – zatyka mnie. -  A Ty tak po prostu patrzyłeś?! Przecież byłam pijana! No, tak... Po Tobie można się wszystkie spodziewać…
- Żartowałem! – mówi rozbawiony. – Wyluzuj. Zasnęłaś w taksówce. Rozebrałem Cię i położyłem do łóżka.
- Dupek. – mówię zła.
- Słyszałem to wczoraj.
- I co jeszcze słyszałeś? – pytam z zaciekawieniem.
Michał unosi wzrok. Patrzy mi w oczy.
- Że mogłabyś się we mnie zakochać. – mówi to pomału, a w jego ustach brzmi to tak zmysłowo... Czuję jak oblewa mnie rumieniec i nie mogę w to uwierzyć. Cholera! Ciekawe, co jeszcze wczoraj gadałam.
- Na pewno…  - mówię oschle. – Byłam pijana i pewnie pieprzyłam trzy po trzy. – staram się udawać obojętną.
- Dobra zbieraj się. Muszę jechać na halę. Idź się ubrać, a ja skoczę do Zbyszka po klucze do Waszego mieszkania. Podwiozę Cię.
Nie mam siły się z nim sprzeczać. Pewnie i tak postawiłby na swoim, więc jedynie kiwam twierdząco głową.
- Rozumiem, że teraz na halę nie pojedziesz, ale na meczu będziesz?!
Patrzę na niego jak na idiotę i nie mam pojęcia o jaki mecz mu chodzi. Mecz, mecz… Sobota! Dziś gramy mecz.
- O cholera! – krzyczę. Miałam na nim porozmawiać ze sponsorem. Wstałam szybciej niż pomyślałam i od razu tego pożałowałam. Kubiak wybucha śmiechem. - Nie śmiej się! To Twoja wina!
- Ooo! To też słyszałem wczoraj. – mówi rozbawiony i zaczyna mnie już tym denerwować.
- Zapomnij o tym, co wczoraj słyszałeś!
- Swoją droga pijana jesteś dziwna, na zmianę śmiejesz się, wkurzasz i nawet płaczesz.
- Że co?! – nie mam pojęcia, o czym on mówi.
Nic nie odpowiada. Idę się ubrać, a kiedy wychodzę z łazienki słyszę jak Kubiak rozmawia przez telefon.
- Szkoda, że nie zdążysz przyjechać. No, trudno. Nie śpiesz się. Zobaczymy się po meczu. Też całuję. Pa kochanie.
Ponownie zbiera mi się na wymioty, jakie to słodkie i urocze… Wchodzę po cichu do pokoju, a kiedy się rozłącza mówię, że możemy jechać. Całą drogę milczymy. Pod blokiem mówię mu krótkie ‘dzięki’ i wysiadam.

***
W szatni panuje chaos. Wszyscy żartują, śmieją się i przekrzykują. W głośnikach, co chwila słychać inną piosenkę. Za chwilę ważny mecz, który musimy wygrać, a moją głowę oprócz siatkówki przeplatają myśli o Wiolce. Siedzę właśnie na ławce i wkładam buty, Zbyszek tuż obok zmienia koszulkę i choć wiem, że to nie najlepszy moment to muszę z nim pogadać.
- Chyba zerwę z Sylwią. – mówię zdecydowanie, ale cicho jakbym gdzieś w głębi miał nadzieję, że może jednak tego nie usłyszy.
- CO?! – odwraca się do mnie i widzę, że go zamurowało. - Że, co zrobisz?!
- To, co słyszałeś. – wstaję, poprawiam spodenki i poklepuję go po ramieniu.
- Ale jak to?! Tu chodzi o… - ucina w połowie zdania.
- Między nami od dawna się nie układa. Nasz związek to rutyna, przyzwyczajenie i nic więcej. Nie tęsknię, kiedy jej nie ma, nie skaczę z radości, kiedy przyjeżdża. Zamiast z nią rozmawiać, wolę wysłać krótkiego sms’a, że u mnie ok. To nie ma sensu. – mówię to tak szybko, że zaskakuję sam siebie. - Tak jest od dawna. To nie jest wina... - nie wiem czemu staram się tłumaczyć. - Ona tylko mi to uświadomiła. - mówię chicho, żeby nikt inny tego nie słyszał.
- Przemyśl to jeszcze. 

***
Kolejny prysznic, mocna kawa, makijaż i nie ma śladu po zarwanej nocy. Zawsze z Zuzą nam to pomagało i jak widać nie wyszłam z wprawy. Wchodzę na halę, na której zaczynają zbierać się kibice. Podchodzę do chłopaków i chyba jestem jedyną spośród imprezowiczek, która pojawiła się tu dzisiaj.
- Patrzcie kto przyszedł. – Zaczyna Patryk.
- Żyjesz? – Pyta Zbyszek.
- Ale się załatwiłyście! Justyna jeszcze spała, jak wychodziłem. – śmieje się Polański.
- Kamila to samo. – mówi rozbawiony Zbyszek.
- Jak Wy zabalujecie to dobrze, a jak nam się raz zdarzyło to przeżywacie jak mrówka okres. – kręcę głową.
- Ale, dowaliłaś – mówi Patryk i wszyscy wybuchają śmiechem.
- Na kacu żarcik się nie trzyma – podsumowuję Zibi.
Sama zaczynam się śmiać i rozglądam się po hali. Szukam swojego rozmówcy. Ku mojemu zaskoczeniu widzę blondi na trybunach, która w dodatku zaczyna do mnie machać. Siłą rzeczy odwzajemniam gest.
- Kubiak! – nie odpowiada – Kubiak, no!
- Znowu zaczynasz? – jest zły.
- Co zaczynam?
- Wczoraj też tylko Kubiak i Kubiak. Czy ja kurwa nie mam imienia? – pyta wkurzony.
Nie wiem, o co tak się denerwuje.
- Michał!
- Co?! – jest coraz bardziej wściekły.
- Twoje kochanie jednak zjawiło się na meczu. – Wskazuję głową na Sylwię. - Pomachaj jej ładnie.
Zdziwionych min chłopaków nie mam zamiaru komentować. Wkurzyłam Michała i od razu zrobiło mi się lepiej. Rozglądam się po hali i widzę znajome mi twarze. Dziś gramy z Olsztynem. Czekałam na ten mecz, a jednocześnie nie chciałam, żeby ktoś z AZSu mnie zobaczył. Sama się jednak teraz  na to naraziłam.
- Wiola? – widzę zaskoczenie w oczach Haina.
- Cześć  - odpowiadam, po czym ląduję w jego ramionach.
- Feru! – zaczyna krzyczeć, czym zwraca uwagę większości zawodników.
Wojtek jest jeszcze bardziej zaskoczony na mój widok. Bez słowa od razu mnie unosi i zaczyna kręcić w koło. Kubiak z Bartmanem i Czarnowskim stoją tuż obok.
- Dobrze Cię widzieć.
- Was też. – i to jak dobrze, dodaję w myślach. – Co u dziewczyn? – pytam niepewnie, bo po tej całej aferze z Martą nie mam z nimi żadnego kontaktu.
- W porządku. Próbowały się z Tobą kontaktować… – odpowiada Feru.
- Wiemy o Marcie. – dodaje Piotrek.
- Co Ty tu robisz? – dziwi się Wojtek i rozgląda po hali.
- To długa historia.
- Chyba dobrze się znacie? – chłopcy podchodzą do nas bliżej, po czym witają się z olsztyńskimi zawodnikami.
- To sąsiadka mojej dziewczyny. – odpowiada Hain.
- Przyjaźniłyśmy się. Opowiadałam Wam. – zwracam się do nich, po czym odchodzę w stronę trybun.

***
- Wiolka tu pracuje? – Ferens zwraca się do nas.
- Zajmuje się marketingiem – odpowiada Zibi.
- A jak sobie radzi?
- W porządku. – dodaję.
- To Wy chyba dobrze się znacie, nie? – zaczyna Zbyszek. – Może powiecie nam o niej coś więcej? – na jego twarzy pojawia się cwaniacki uśmieszek.
- Ale co? – dziwi się Hain.
- Jaka jest? Co lubi? – zagaja Patryk.
- Nie da się jej tak opisać.
- Jak to? – dziwię się.
- Bo to nie jest normalna dziewczyna. – zaczyna Ferens, ale chyba nie to ma na myśli, bo robi dziwną minę.
- Wiola to na prawdę spoko laska.
- A coś więcej? - ciągnę dalej temat.
- Dziewczyna jak dziewczyna. Lubi ciuchy i te wszystkie pierdoły. – Kontynuuje Hain. – Ale, co dziwne i ważne, lubi też samochody, siatkówkę, sporty walki.
- No, właśnie! To takie dziwne połączenie. A jak jeździ… - wymieniają się spojrzeniami. – Mówię Wam jakby was przewiozła, zwłaszcza zimą po lesie, to byście nie uwierzyli, ze dziewczyna umie tak bokami latać. – zaczynają się śmiać.
- Dziewczyna idealna – nie wierzę, że mówię to na głos. Zbyszek kręci głową, pozostali mi przytakują.
- Kurde, żeby  Kinga lubiła motoryzację. - marzy Czarnowski.
- Co mamy Wam o niej powiedzieć? - pyta Hain.
- Uwielbia Rihanne i Szybkich i wściekłych. Każdą część zna na pamięć. – Ferens zaczyna się śmiać.
- Nie zapomnij o jej serialach. Nieraz zarywały nockę, żeby jakieś obejrzeć z dziewczynami. - Piotrek drapie się po głowie. - A no imprezy, napoje energetyczne, wino i pizzę. – Zaczyna wyliczać Hain. - takie zwykłe rzeczy.
- Niech Was nie zmylą pozory. - podkreśla Ferens. - Ona jest zupełnie inna niż na jaką wygląda.

***
Wracam do siatkarzy i słyszę, że jak zwykle rozmawiają o mnie. Feru opowiada coś o samochodach, widzę zdziwioną minę zawodników z Jastrzębia.
- Przecież mówiłam Wam, że znam się na samochodach. – puszczam im oczko.
- Ale o tym nie mówiłaś. – odpowiada Patryk.
- Bo nie było o czym opowiadać.
- Wiolka nie lubi się chwalić. – podśmiewa się Piotrek.
- Ciekawe czemu… - Kubiak posyła mi pytające spojrzenie.
- Bo wszystkiego uczyli mnie moi byli? Mam się nimi chwalić? – kurczę, nie wierzę, że mówię to na głos. Zapada cisza. Widząc jego minę i wzrok wiem, że jednak było warto. - Jak chcesz mogę Ci kiedyś poopowiadać, czego jeszcze mnie uczyli. – poruszam brwiami i zagryzam wargę.
- Wiecie, bo ona lubi niegrzecznych chłopców. – Ferens szturcha ramieniem Haina, po czym zaczyna uciekać, bo wie, ze zaraz ode mnie dostanie.
- Musisz kogoś poznać! – podnieca się nagle Hain. – Szary! Szary chodź tutaj! – woła jednego z olsztyńskich zawodników.
- Wiola to Łukasz. – przedstawia nas sobie. – Opowiadałem Ci o niej. – zwraca się do niego, a te słowa mnie zaskakują.
- Co Ty mogłeś o mnie opowiadać? – mrużę oczy i patrzę na niego ze zdziwieniem.
- Zaraz Ci opowiem. – ten cały Łukasz zaczyna się śmiać.
- Powodzenia. – mówię do jednych i do drugich, po czym odchodzę z nim w stronę trybun. Ma jakąś kontuzję i dzisiaj nie będzie grać.

Mecz kończy się naszym zwycięstwem. Trybuny pełne są cieszących się kibiców. Zadowoleni są zawodnicy, trenerzy, prezes, sponsorzy. Oczekiwania wszystkich zostały spełnione. Po meczu krótka rozmowa ze sponsorem, który był pod tak ogromnym wrażeniem samego meczu, jak i atmosfery, jaka na nim panowała, że bez zastrzeżeń podpisuje ze mną umowę. Pierwszy sponsor pozyskany przeze mnie, a radość jaka się we mnie rodzi jest niewyobrażalna. Grodecki jest zachwycony i gratuluje mi pierwszego sukcesu. Chłopaki rozdają autografy, robią zdjęcia z fanami, a kilku idzie już do swoich partnerek, rodzin, dzieci. Przyglądam się temu wszystkiemu i myślę o swoim życiu. Nie mam pojęcia ile czasu stoję jak ten kołek, jak ostatnia sierota, ale do świata żywych przywołuje mnie głos Zbyszka.
- Słuchasz mnie?! – pyta podirytowany.
- Mówiłeś coś? - patrzę na niego, jakby urwał się z choinki.
- Stało się coś? – pyta z życzliwością bez żadnych złośliwości, cwaniactwa czy chamstwa, a mimo to strasznie mnie denerwuję. – Wiola?! – znowu unosi głos, gdy patrzę na niego bez słowa.
- Idziemy świętować! – z daleka krzyczy Kubiak, który idzie z Sylwią w naszą stronę.
- Wiolka! – słyszę ponownie Bartmana.
- Wszystko OK.! – nie mam ochoty znowu się komuś tłumaczyć ze swojego życia, patrzę na niego i przewracam oczami, kiedy podchodzi do nas Michał z blondi.
- Idziemy do Next’a. Dzwoń po Kamę, bo na pewno już doszła do siebie, reszta też będzie.  – oznajmia Michał. – A Ty, co masz taką minę? – zwraca się do mnie.
Liczę do trzech, szerszy uśmiech na twarz, pierś do przodu i mogę znowu udawać, że wszystko jest takie zajebiste.
- No, chodź! – Sylwia zaczyna mnie namawiać, a na dźwięk jej głosu odechciewa mi się wszystkiego. Jeszcze ostatnio mówiłam, że jest całkiem miła, a dziś nie mogę na nią patrzeć. Wszystko mnie w niej denerwuję, zaczynając od tego znienawidzonego blondu, po te ciuchy, słodki, a raczej sztuczny uśmiech, po jej głos i samą obecność.
- To, co idziemy od razu? – pyta Zbyszek.
- Poczekacie? – Kubiak patrzy na mnie i na Sylwię. Na widok jego miny chcę mi się śmiać, Zibi chyba też myśli o tym samym, co ja, bo na jego twarz również wkrada się uśmiech
- Muszę podjechać do domu. – wymyślam. – Spotkamy się w na miejscu.
- To ja tutaj poczekam.
- Pojebało Cię Kubiak. – kręcę głową, kiedy odchodzimy od Sylwii.
- O co Ci chodzi? – czy mi się wydaję, czy on jest zdziwiony?
- Ty na serio nie wiesz? – mówi rozbawiony Bartman.
- Nie!
- Nawet on wie! – kilka minut, a on już wyprowadza mnie z równowagi.
- Mam to traktować, jako komplement? – Zibi trochę się wkurzył.
- Chyba nie myślisz, że zaprzyjaźnię się z blondi? – mówię kiedy nasze drogi się rozchodzą.
- Może stworzycie trójkącik? – mówi rozbawiony Zbyszek.
- Zamknij się, kurwa. – odpowiada zły Kubiak.

- Kogo ja widzę. – śmieję się ze skacowanej Kamili, gdy wchodzę do mieszkania.
- Ty na serio byłaś na meczu? – pyta mnie z niedowierzaniem, po czym przykleja się do butelki z wodą.
- Musiałam. Miałam spotkanie.
- Jeju, ja nic nie pamiętam! – Kamila opada na kanapę. - Dopiero wróciłam od Zbyszka.
- Ja też nie. Najgorsze, że obudziłam się w mieszkaniu Kubiaka. – siadam i opieram głowę o jej ramie. – W samej bieliźnie…
- Co?! Jak to? – podnosi się do pozycji siedzącej.
Kamila poszła się szykować do łazienki, a ja z przyzwyczajenia sprawdzam telefon. Jest już wieczór, a Kądziu nie odezwał się odkąd wyjechał z Żor. To do niego niepodobne. Zazwyczaj dzwoniłby już raz czy dwa, a na pewno napisałby kilka wiadomości. Piszę do niego krótkiego sms'a i sama idę się przebrać.

***
Wczoraj cały dzień starałem się nie myśleć o tym, co się wydarzyło. Wiola miała rację, że nie powinniśmy byli do tego dopuścić. Od rana nie mogę skupić się na niczym innym. Ciągle myślę o tym telefonie, który odebrał Kubiak. Nie wiem, co mam o tym wszystkim już myśleć. Nie wiem nawet, co mam myśleć o Wiolce. Wiem jaka jest i wiem o rzeczach, które robiła, jednak nigdy nie brałem też, aż tak do siebie. Sam nie wiem, co dręczy mnie bardziej - wyrzuty sumienia względem Magdy czy to, że Wiolka była z nim... Muszę nabrać dystansu do tego wszystkiego. Muszę to wszystko przemyśleć. Wibracja telefonu sygnalizuje nadejście wiadomości. Na ekranie widnieje sms od Wioli. Po raz pierwszy od bardzo dawna nie odpisuję jej na niego.
- Co tam w Żorach? - z rozmyśleń wyrywa mnie głos Magdy.
- W porządku. - słowa te ciężko przechodzą mi przez gardło.
- Dawno nie widziałyśmy się z Wiolą. Następnym razem to ona powinna wpaść do nas. - Madzia siada obok mnie i sięga po gazetę.
- Masz rację. - mówię, chcąc zakończyć temat Małej.
Magda to pierwsza dziewczyna od dawna, z którą związałem się na dłużej. Wcześniejsze znajomości traktowałem raczej przelotnie. Z nią było inaczej, od razu zacząłem traktować ją bardzo poważnie, nie chciałem jej skrzywdzić. Dalej nie chcę. Obejmuję ją i całuję w głowę. Odwraca się do mnie radosna, uśmiechnięta. Przyglądam się jej i głaszczę ją po policzku. Do tej pory było nam razem tak dobrze, nie mam pojęcia, dlaczego to się zmieniło. Co się ze mną dzieję? Magda przysuwa się i zaczyna mnie całować, ale nie mogę oddać się temu w pełni. Przed oczami cały czas mam Wiolę.

***
- Nie rozumiem Cię. – zwraca się do mnie Zbyszek, kiedy wychodzimy z szatni.
- O co Ci chodzi?
- Przed chwilą mówisz, że chcesz zerwać z Sylwią, a teraz jak gdyby nic idziesz z nią na imprezę? Kiedy zamierzasz to zrobić?
- Nie wiem. - wzdycham. - Nie wiem, czy w ogóle to zrobię. Muszę to jeszcze przemyśleć, ale przecież nie będę jej unikać dopóki nie postanowię, co dalej. – przystaję, kiedy moim oczom ukazuje się Sylwia. –  Do tego czasu będę zachowywał się normalnie.
- Najpierw pogadaj z Wiolką. Nie wiesz, czego ona chce…
- A czego ja chcę to już się nie liczy?
Zbyszek nie odpowiada, bo podchodzi do nas Sylwia.
- O czym rozmawiacie?! – przytula się do mnie.
- O meczu, kochanie. – całuję ją w czoło.
- Chodźmy. - Zbyszek kręci głową.

***
W drodze do klubu żartujemy z Kamilą tak, że aż biedny taksówkarz nie wytrzymuję i zaczyna się z nas śmiać.
- Wiesz co, trochę to dziwne. – zwraca się do mnie.
- Ale co? – nie mam pojęcia, o co jej chodzi.
- No, że tak chętnie chcesz się spotykać z Sylwią. Ciebie to na serio nie rusza? Ja bym chyba tak nie mogła…
- A co ma mnie ruszać?! – przyznaję, że trochę bolą mnie te słowa, ale bardziej denerwują. – Między nami nic nie ma! Poza tym to on powinien się tym martwić, a nie ja!
- Nie znamy się długo, ale jesteś dla mnie jak przyjaciółka.
- Do czego zmierzasz?
- Nie musisz mnie okłamywać.
Odwracam głowę i przyglądam się migającym obrazkom z zza okna.
- Wiemy o Was. – na te słowa odwracam się w jej stronę.
- Co Wy możecie wiedzieć? Nas nic nie łączy. To tylko…
- Seks? - Kamila mi przerywa.
W chwili, gdy to wypowiedziała widzę jak taksówkarz z zaciekawieniem spogląda w lusterko.
- Może Pan patrzeć na drogę?! – mówię do niego zła.
- Seks to dużo. - Kama nie ustępuje.
- To nie jest miejsce ani czas na takie rozmowy. – mówię krótko i resztę drogi milczymy.

Wchodzimy do środka i rozglądamy się po klubie. Zamawiamy w barze po drinku i idziemy do loży, w której wszyscy już siedzą. Wchodzimy po schodach, kiedy Kamila nagle przystaje i łapie mnie za rękę.
- O kurwa – wydaję mi się czy Kamila zaczyna się denerwować?
- Co jest?
- Widzisz tą rudą koło Sylwii? – kiwam twierdząco głową – To Lena.
- Kto?! – pytam zaskoczona i przyglądam się dziewczynie.
- Była Zbyszka! Przyjaciółka Blondi.
- O kurwa. – teraz to ja nie mogę się powstrzymać. – Wiedziałam, że będzie fajnie, ale żeby aż tak?
Kama patrzy na mnie jakby chciała mnie zabić.
- Wyluzuj. – szturcham ją w ramię, żeby się rozluźniła.
- Zajebiście wiesz. – upija drinka i podchodzimy do stolika.
_____________________________________________________________________________________
Jak widzicie Kubiak dopiero rozważa rozstanie się z narzeczoną, ale czy do tego dojdzie? Przekonamy się. Natomiast, relacja Wioli z Kądziołą wydaję się być trochę bardziej skomplikowana, choć mam nadzieję, że jeszcze uda mi się Was zaskoczyć :). Jedne z Was nie wiedzą, którego Michała powinna wybrać Wiola, drugie natomiast piszą, z którym powinna być, ja już wiem, ale muszę Wam przyznać, że to wcale nie będzie takie proste ;P.
Ten rozdział wyszedł mi dość długi i dlatego podzieliłam go na dwie części. W związku z czym druga część będzie w całości poświęcona tej imprezie - mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko?
Następny pojawi się we wtorek :). Pozdrawiam!
Chciałabym Wam życzyć zdrowych i wesołych Świąt :). 
A do tego oczywiście smacznego karpia, bogatego Mikołaja i wszystkiego, co najlepsze! :* :)