25 gru 2012

Rozdział 13 cz. II


Podchodzimy do stolika. Sylwia przedstawia mi Lenę, a Kamila wita się czule ze Zbyszkiem. Mam wrażenie, że specjalnie przedłuża ich pocałunek, na co zaczynam się śmiać, widząc spojrzenie rudej. Czuję się jakbym cofnęła się w czasie do liceum, a nawet i do gimnazjum. Nie ukrywam, że śmieszy mnie ta cała sytuacja. Zbyszek nawet nie patrzy w stronę Leny, a Kubiak co jakiś czas posyła mi te swoje dziwne uśmieszki.
- Za zwycięstwo! – Czarnowski wznosi toast.
- Za nas! – odpowiada Łasko z Kubiakiem.
- Za Wiolę i jej umowę! – mówi Kamila i stuka się ze mną szklanką.
- A Wam jeszcze mało? – z sąsiedniej loży wychyla się Justyna.
- Odezwała się abstynentka. – Udaję obrażoną.
- Przyjechała po Was ta taksówka? – pyta Milena. – Ja pamiętam, jak ona ją zamawiała. – wskazuje na Kamilę, a my znowu zaczynamy się śmiać.
- Ej! Przyjechała, tak? – Kamila zwraca się do mnie. – Nie czepiajcie się.
- No, no. Przyjechała i to jaka. – puszczam jej oczko.
- Najlepsza. – Bartman wypina się dumny jak paw.
- Byłyście gdzieś? – pyta Sylwia. Jednak nie daje nam czasu na jakąkolwiek odpowiedź. – To świetny pomysł! – mówi od razu. - Musimy gdzieś wyjść jak następnym razem będziemy z Lenką w Żorach. Poznamy się lepiej i w ogóle.
Wymieniamy z dziewczynami spojrzenia i głupio się uśmiechamy.
- I w ogóle. – mówi po cichu Milena.
- Ej, patrzcie tam! – Olimpia wskazuje ręką na parkiet. – Tam jest ten koleś, który próbował wyrwać Małą!
- Gdzie? – ożywiają się dziewczyny.
- Faktycznie! To on! – zaczynają się śmiać.
- Wiola, Twój Romeo! – Milena pokazuje mi go palcem.
- Spadajcie. – mówię rozbawiona.
- Co za chłopak? – zaciekawia się Kubiak.
- Podrywali Was wczoraj? – podłapuje Łasko.
- A teraz macie za swoje. – nabijam się z dziewczyn.

Impreza rozkręca się. Chociaż dziś już nikt dużo nie pije to i tak wszystkim dopisują dobre humory. Przy siatkarzach zauważam, że można się dobrze bawić bez dużej ilości alkoholu. Zazwyczaj na każdej mojej imprezie alkohol lał się i to mocno. Większość bawi się na parkiecie, a ja ciągnę Kamę do łazienki. Czy zaskakuje nas to, że chwilę później wchodzi do niej Sylwia z Leną? No, chyba nie.
- Widzę, nie próżnujesz. Lans na całego. – Ruda od razu zwraca się do Kamili przeglądając się w lustrze.
- Nie mamy o czym gadać. – Kamila próbuje ją wyminąć, ale Lena łapię ja za rękę.
- Myślisz, że się poddałam? Że odpuszczę?! Ciesz się póki możesz! – patrzy na nią z mordem w oczach.
- To Ciebie zostawił, nie mnie, więc fakt mam się z czego cieszyć. – Kamila uśmiecha się i wychodzi. Próbuję zrobić to samo, lecz Sylwia zastawia mi drogę.
- Po co tracisz na nią czas?
- Chyba się przesłyszałam?! – zaskakuję mnie tym.
- Mogłybyśmy się zaprzyjaźnić. Pasowałybyśmy do siebie.
Przez chwilę patrzę na nią i nie mam zielonego pojęcia, co jej odpowiedzieć. Zaskakuje mnie swoimi słowami.
- A co my, kurwa, mamy być parą? Pasowałybyśmy do siebie? Ile Ty masz lat? – jak zwykle, gdy ktoś mnie wkurzy mówię, co mi ślina na język przyniesie.
- Nie rozumiem czemu tak się unosisz. Byłam miła dla Ciebie! Chciałam znaleźć Ci chłopaka. Myślałam, że się zaprzyjaźnimy.
- Może lepiej nie myśl, bo marnie Ci to wychodzi. – patrzę na nią jak na idiotkę. - A rozumiem, że z tym chłopakiem masz na myśli Bartka? Proszę Cię. - uśmiecham się do niej.
- Sylwia, daj spokój. Ona nie jest tego warta. – Lena odciąga blondi na bok.
- Ty kurwa nie jesteś warta mojej uwagi. – zjeżdżam ją wzrokiem.
- Ona do nas nie pasuje. – kontynuuje ruda.
- Masz rację, nie mój poziom. Wyrosłam już. – puszczam jej oczko.
Wściekła wychodzę i doganiam Kamilę.
- Co to było? – zwracam się do niej,
- Nie wiem, nie chciałam się kłócić.
- Jak mogłaś być taka spokojna? Trzeba było przemówić jej raz, a dobrze to by się odwaliła.

Szalejemy z dziewczynami na parkiecie. Przystojny brunet, który przyglądał mi się od dobrych paru minut w końcu do mnie podchodzi. Chłopak próbuje zaprosić mnie do tańca, lecz w tym samym momencie ktoś łapie mnie za biodra. Brunet unosi ręce w geście zrezygnowania i odchodzi.
- Co Ty robisz? – mówię nie odwracając się do Kubiaka. Bez zbędnych słów wiem, że to on. – Nie boisz się Sylwii?
- Nie. – czuję jego oddech na karku. – Przecież tylko tańczymy. – odwraca mnie do siebie i zaczynamy tańczyć.
Na twarzy wypisaną ma pewność siebie. W oczach zaś ma te zadziorne iskierki, które tak mnie w nim kręcą, te które miał nad morzem. Michał jest bardzo śmiały w swoich gestach, ruchach. Próbuje nade mną dominować. Pozwalam mu na wszystko. Obecność Sylwii daje temu wszystkiemu dodatkowy dreszczyk emocji. Fakt, że może nas nakryć wzbudza dodatkową dawkę adrenaliny. Nie przejmuję się nią, przymykam oczy i oddaję się przyjemności.
- Ładnie wyglądasz. – szepcze mi do ucha i nie wiem, jak to robi, ale na mojej skórze jak zwykle pojawia się gęsia skórka.
Piosenka dobiega końca, kiedy na ustach Michała pojawia się jeszcze bardziej cwaniacki uśmieszek.
- Co? – zwracam się do niego, bo wiem, że coś kombinuje.
- Mówiłaś, że musisz do łazienki? – mówi przygryzając wargę.
- Że, co? – powtarzam i patrzę na niego ze zdziwieniem.
- No, mówiłaś, że musisz do łazienki. – powtarza powoli i po cichu.
- Tak? – pytam prowokująco nie odrywając od niego wzroku. Dopiero teraz dociera do mnie, co chodzi mu po głowię. - I co? Może Ty też musisz? – pytam rozbawiona.
- Może i muszę. – puszcza mi oczko.
- Nie wierzę… - coraz bardziej zaczynam się śmiać.
- Chyba ostatnio zostawiłaś coś w moim samochodzie – nachyla się i ponownie szepcze mi do ucha.
- Powaliło Cię. – kręcę z niedowierzaniem głową.
- Chcę Cię – całuje mnie policzek. – Tu i teraz.  
- To ja mówię kiedy i gdzie. – przypominam mu o swoich zasadach.
- Mówiłem Ci, że mi się nie oprzesz. – mówi pewny siebie, po czym odchodzi w stronę wyjścia.
Rozglądam się dookoła, aby upewnić się, że nikt tego nie widział, ani nie słyszał. Z moich ust nie schodzi uśmiech, a jednocześnie nie wierzę w to, co robimy.  Wciąż myślę o Kądziu. W mojej głowie przewija się zarówno obraz jego, jak i Kubiaka, jakbym próbowała ich do siebie porównać, choć przecież są zupełnie inni. Różnią się pod każdym względem, jedyne co ich łączy to imię i miłość do siatkówki. Wiem jednak, że jak najszybciej muszę wybić sobie Kądzia z głowy.

***
Siedzę przy barze i zamawiam drinka. Już nie mogłam słuchać Sylwii i Leny. Nie dam im satysfakcji i nie wybuchnę, nie zacznę awantury, bo Zbyszek na pewno miałby potem jakieś nieprzyjemności. Wystukuję palcami na barze rytm muzyki, kiedy nagle czuję czyjeś ręce na plecach. Uśmiecham się delikatnie. Odwracam się i całuję Zbyszka.
- Czemu siedzisz tu sama? – siada na stołku obok.
- Czekam na drinka, a Wiolkę gdzieś wcięło… - mówiąc to wywracam oczami.
- Michała też. – uśmiecha się.
- Chyba nie myślisz, że…
- Tak myślę. – Nie daje mi dokończyć i porusza brwiami.
- Ale przecież Sylwia… - Z niedowierzaniem kręcę głową i upijam drinka, którego właśnie, co dostałam.
- Nie mam pojęcia, co się dzieje z Miśkiem.
- Nie wiem, co oni robią, ale w sumie byliby fajną parą, nie? – uśmiech pojawia się na moich ustach, a w głowie myśl, że wraz ze zniknięciem Sylwii z naszego życia zniknęłaby i ruda.
- Całkiem wybuchową – śmieje się Zibi. - Jesteś zła? – mówi niepewnie i patrzy mi głęboko w oczy.
- Nie, a powinnam? – teraz to ja patrzę na niego niepewnie.
- Nie wiedziałem, że ona tu będzie.
- Wiem. – mówię krótko i ponownie składam pocałunek na jego ustach.
- Kocham Cię. – patrzy mi w oczy i głaszcze po policzku. - O! Są. – Zbyszek wskazuje głową w stronę, z której idzie Wiola z Michałem.
- Co tam? – Kubiak pyta jak gdyby nic.
- W porządku. Dobrze się bawicie? – pytam z uśmiechem i poprawiam Wioli włosy.
- Dobrze. – mówi z przekąsem Mała i zabiera mi drinka.
- Taka jesteś spragniona? – na słowa Zbyszka zaczynam się śmiać, a Wiola prawie wylała na mnie drinka.
- Bartman! – Michał poklepuje przyjaciela.

***
Siedzimy przy stoliku i atmosfera znowu zaczyna robić się sztywna. Lena cały czas próbuje zwrócić na siebie uwagę Zbyszka, jednak ten nie ugięty cały czas pokazuje, gdzie jest jej miejsce. Kama zresztą wygląda na bardzo zadowoloną z tego powodu. Koło naszego stolika przechodzi właśnie dwóch chłopaków, a jeden z nich zatrzymuje się przy naszej loży. Dopiero teraz poznaję, że znam go z Sopotu.
- Wiola? – pyta przystając przy mnie. Wzrok wszystkich kieruje się na nas. – Nie wierzę!
- O Wojtek. – udaję zdziwienie. - Cześć. – odpowiadam krótko z nadzieją, że zaraz sobie pójdzie.
- Patryk! – woła szatyna z czego wcale nie jest zadowolona.
- No, nie! – mówi niedowierzając po czym nachyla się i mnie przytula. – Cześć – całuje mnie w policzek.
Nie wiem czemu, ale przysiadają się. Zaczynają się pytania o to, co tu robię, do tego siatkarze zaczynają wypytywać skąd się znamy. Zaczynają się również opowieści z Sopotu, które o dziwo zaciekawiają praktycznie wszystkich, bo bacznie nam się przysłuchują i nawet czasem o coś wypytują.
- A Zuzia jest tutaj? – pyta się Patryk.
- Kto? – sam brunet  jest zaskoczony.
- No, Zuza, koleżanka Wioli. – Patryk podpowiada mu.
- Aa! Ta czarnulka fajna! Właśnie jest gdzieś tutaj? – rozgląda się po klubie.
- Nie ma. – kręcę głową roześmiana.
- Swoją drogą dobrze, że wróciłaś do ciemnych włosów. Blond Ci nie pasował.
- Byłaś blondynka? – dziwi się Kubiak.
- Przez miesiąc. Przegrałam zakład…
- Wtedy były jaja. – Wojtek podłapuje temat.
- Każdy traktował mnie jak idiotkę. – wywracam oczami. - Mogłam jeszcze ubrać coś różowego to dopiero byłabym laską. - mówiąc to delikatnie patrzę w stronę Sylwii i jej różowy sweterek.
- Pamiętasz jak się wkurzała, jak ktoś mówił na nią tleniona?- pyta od razu Wojtek, przez co nikt nie zwraca uwagi na to, co powiedziałam.
- Spadaj. – klepię do po ramieniu.
- Nie usunęłaś? – Patryk łapie mnie za dłoń.
- Nie. – mówię krótko i przyglądam się tatuażowi. Myślę o Zuzi. Robiłyśmy je razem, tzn. ona chciała, ale się bała, więc ja dałam jej przykład i zrobiłam sobie tatuaż. Jedno słowo, które można interpretować na wiele sposobów. Wtedy miałam dość miłości, choć w głębi dalej w nią wierzyłam. Ostatnio jednak coraz bardziej przekonuję się, że miłości nie ma, a jak jest to prędzej czy później i tak się przez nią cierpi. < kilk >
- Mała?! Co Ty tu robisz? – zwraca się do mnie dziewczyna, która przed momentem podeszła i szeptała Wojtkowi coś na ucho.
- Maja?! – poznaję ją dopiero po chwili.

***
Wiolka poszła z dziewczynami do baru, a ci dwaj zostali z nami. Widziałem jak ten szatyn patrzy na Małą. Między nimi na pewno coś było, albo on ma ochotę na to, żeby było… Nie wiem czemu, ale zaczynam się denerwować.
- Mówię Wam! – zwraca się do nas brunet. – To były dwie najlepsze laski, jakie poznaliśmy w Sopocie! Chodziły razem, takie dwie czarnulki po plaży, a wieczorem klub należał do nich. Czuły się jak u siebie, a i wszyscy traktowali je jak jakieś vipy. Każdy chciał je poderwać. Kiedy nie wszedłeś do kibla, zawsze ktoś zakładał się, że je wyrwie.
- Przestań. – Patryk mu przerywa.
- No, a co może nie?! Nikt nie mógł uwierzyć, że każdego spławiały to się zakładali. Ich wygląd i zachowanie zupełnie nie pasowało do tego, że są takie niedostępne.
- I co wyrywali je? – pytam zaciekawiony.
- No, coś ty! – kolesie wymieniają spojrzenia i zaczynają się śmiać.
- To nie ten typ. – mówi szatyn. – To nie ta liga.
- One nie leciały na te wszystkie podrywy. Wręcz przeciwnie. Zlewały każdego, który próbował je wyrwać, bez wyjątku.
- Wojtuś sam się przekonał. – Patryk porusza brwiami. - Była pierwszą, która go tak spławiła!
 Na moich ustach pojawia się uśmiech. Wiedziałem, że Wiolka nie jest taka.
- Spławiła mnie, bo od początku wolała Ciebie… - brunet patrzy na kolegę. - One same wybierały swoje ofiary.
- Że, co?! Ofiary?!  - Bartman podłapuje temat.
- No, ofiary. One wybierały chłopaków, z którymi chciały się bawić. Jak sobie jakiegoś nie upatrzyły to bawiły się same, inni nie mieli szans.
- Dobrze się znacie? – nagle i Sylwia zaczyna wypytać Wojtka o Małą.
- Trochę się znamy... Kilka imprez razem przeżyliśmy. Na kilku domówkach też razem byliśmy, bo jak się okazało mamy wspólnych znajomych.
- To było niezapomniane wakacje. – dodaje Patryk.
- No ,działo się, kurwa, działo. Nigdy nie przeżyłem takich imprez, jak wtedy w Sopocie.
- Nie znam dwóch innych takich dziewczyn. A te ich zakłady?! – zwraca się do siatkarzy.
- Zakłady? – podłapuje Sylwia.
- One zakładały się o wszystko! Ciągle rywalizowały. – śmieje się Patryk.
- Wystarczyło powiedzieć „ nie zrobisz tego”.
- Na Wiolkę na pewno dalej to działa…
- Możemy przekonać się o tym. – Bartman porusza brwiami.
- Czyli niezłe ziółko z tej nasze Wioli. – stwierdza Lena. – Taka niepozorna, a tu jednak…
Ze Zbyszkiem wymieniamy zdziwione spojrzenia. Lenę znam na tyle dobrze, że wiem, że coś kombinuje.
- Za nimi nie nadążysz. Dziś to, jutro tamto. Nie znajdziesz takich dziewczyn.
- A co z tym imprezami? Takie dobre? – pyta Czarnowski.
- Takie ostre… – Wojtek porusza brwiami.

***
Wracamy do stolika, przy którym chłopcy dyskutują o sopockich imprezach. Widzę zaskoczenie na niektórych twarzach, Kubiak wydaję się być zły. Jestem ciekawa, co Wojtek z Patrykiem im opowiedzieli. Nie wiedzą o mnie dużo, ale kilka ostrych imprez razem przeżyliśmy, to trzeba przyznać.
- Takie ostre. – słyszę Wojtka, a na jego słowa kręcę jedynie głową.
- Nie przesadzaj. – mówię lekko zirytowana, kiedy siadam przy stoliku.
- Ja przesadzam?! – Wojtek się oburza – Przypomnij sobie te imprezy i powiedz, że nic się na nich nie działo.
- Działo się, jak to na imprezach, normalne. – prycham.
- A poza imprezami?
- Co poza imprezami? – robię się coraz bardziej zła.
- Nudnego życia to Wy nie miałyście. – dodaje Patryk
- Młode, mądre, piękne, szalone, lubiące dobrze się zabawić, zwariowane i gotowe na wszystko. A, no i zboczone! – patrzę na Wojtka jak na kretyna. – Mam wymieniać dalej?!
Nic nie odpowiadam. Upijam drinka i przyglądam mu się.
- Sami sobie dodajcie to do siebie i wyobraźcie, co one robiły. – porusza brwiami. -  Kojarzycie ten teledysk takich trzech lasek w samochodzie… Ostatnio maja nowy. Kurde, jak one się nazywają…
- Mama Luba? Gun?– pyta Bartman.
- No! Żebyście Wy widzieli ich filmiki, to by Wam gały powypadały.
Właśnie mam ochotę go zabić.
- Faktycznie! – ożywia się Patryk – Ta Wasza koleżanka ciągle kręciła filmiki! A kiedyś jak zostawiłaś telefon, to zaczęliśmy je oglądać! – zaczyna się śmiać.
- Filmiki jak filmiki. – jestem wściekła.
- Dobra, dobra, Już my wiemy, co tam się działo. – szturcha ramieniem Patryka. – Na imprezach też działo się. Najlepsze to były chyba Wasze urodziny nie?
- Nie. – mówię krótko i upijam drinka.
- Ej, Mała jak to było? – pyta się Patryk. - Jesteś ostrą zawodniczką, masz co chcesz, możesz wszystko.
- Wiem, co lubią wszyscy chłopcy…
- Chciałbyś. – Wojtek chce powiedzieć dalej, ale nie daję mu skończyć. 
- No, co?
- Nawet nie kończ.
- To były imprezy. – Maja wznosi toast.
- Wiolka… - Wojtek zaczyna niepewnie. - Podobno się zmieniłaś…
- O co Ci chodzi? – nie mam pojęcia do czego dąży.
- Założę się, ze wyszłaś z wprawy. – patrzy na mnie prowokująco.
- Co?!
- Widzisz tego chłopaka przy barze?
- Którego? – przesuwam wzrok na bar i próbuję wyłapać, o którego chłopaka mu chodzi.
- No, tego. – wskazuje palcem.
- No, i co z nim?
- Założę się, że nie wyrwiesz go w pół godziny.
- Nie bawię się już w to… – próbuje go zbyć.
- Pewnie zapomniałaś jak to się robi – Patryk porusza brwiami.
- Wiedziałem, nie zrobisz tego… – mówi Wojtek, po czym upija piwo i jak gdyby nic zaczyna rozmawiać z siatkarzami o ostatnim meczu. Wiem, że robi to specjalnie i cholera działa to tak, jak zawsze. Nie dam mu satysfakcji. Ja nie przegrywam.
- 30 minut? – patrzę na niego z politowaniem.
- A co? Za mało?
- Będę tu za 5 minut. – mówię poważnie po czym odchodzę.
- Mówiłem Wam, że się uda. – Wojtek zwraca się do reszty.
- Patrzcie i uczcie się! Wiolka w akcji.
Chłopak okazał się tak zarozumiałym i zadufanym w sobie kretynem, że poszło łatwiej niż myślałam. Jestem pewna, że myślał, że to on mnie poderwał.

***
Patrzę z niedowierzaniem na poczynania Wioli. Wiem, że nie należy do grzecznych dziewczynek, ale dociera do mnie, że tak naprawdę prawie nic o niej nie wiem. Podoba mi się i działa na mnie, jak żadna inna, ale to nie zmienia faktu, że jej zachowanie coraz bardziej mnie zaskakuje. Nie wiem, czego mogę się jeszcze po niej spodziewać. Po chwili wraca do stolika i jak gdyby nic rzuca karteczkę na stół.
- Masz jego numer. - Upija drinka i szuka czegoś w torebce.
Na jej twarzy nie malują się żadne emocje, jakby nie zrobiło to na niej żadnego wrażenia. Przed kolesiem uśmiechała się, śmiała, kokietowała go i od razu dostała to, co chciała. Wygląda na to, że zawsze dostaje to, co chce. Jest gotowa zrobić wszystko, żeby tylko osiągnąć swój cel.
- Wiedziałem, że te gadanie o zmianie to bzdura. - zadowolony brunet stawia przed Wiolą drinka. - Taki jak zawsze. - puszcza jej oczko. - W nagrodę...
Wiola uśmiecha się i nic nie odpowiada. A ja nie mogę oderwać od niej oczu.
- Ludzie się nie zmieniają, tylko udają... - mówi po chwili.
- Ooo, słyszę Wiola już zaczyna swoje refleksje. - Patryk zaczyna się śmiać.
- Jakie refleksje? - Zbyszek pyta z zaciekawieniem.
- Oj, weźcie dajcie już spokój, co? - Mała kręci głową.
- Wiola zawsze jak była już trochę pijana...
- Trochę pijana? - szatyn wtrąca się Wojtkowi w słowo.
- Dobra, jak dziewczyny były już pijane i zaczynały się życiowe tematy to Wiola zawsze wypaliła z czymś dobrym. - zaczyna się śmiać.
- Mówiłam prawdę. - Mała wygląda na złą.
- Dawajcie. - Bartman z Czarnowskim prostują się, a na ich twarzach pojawiają się banany.
- Czekaj... - brunet zamyśla się na chwilę. - Już mam! Pamiętasz Maja jak Twoją kuzynkę zdradził chłopak?
- Przestańcie. - Wiola próbuje zakończyć temat.
- Pamiętam! - dziewczyna ożywia się! - Ewelina zastanawiała się czy mu wybaczyć, a my chciałyśmy wybić jej to z głowy. Zaczęłyśmy mówić, że jak zdradził raz, to zdradzi drugi. Dawałyśmy jej przykłady, że to tak samo jak z biciem. Uderzy raz, uderzy kolejny raz.
- A Wiolka z czym wyskoczyła? - Wojtek porusza brwiami, a Mała uśmiecha się i upija drinka. Spuszcza wzrok, jakby chciała schować się pod stół.
- A Wiola postanowiła wytłumaczyć Ewelinie to inaczej. - Maja także zaczyna się śmiać. - Dokładnie już nie pamiętam, ale mniej więcej było to tak " Dziewczyno, nie bądź głupia! Nic nie dzieje się raz! Spójrz na to tak: nie stanie raz, nie stanie pewnie więcej razy i z takim kolesiem już się nie umówisz. W takie związki nikt normalny sam się nie pcha "
Wzrok wszystkim skierował się na Wiolkę. Roześmiana kręcił głową, a jej spojrzenie wyraża wszystko.
- No, co tak patrzycie? - zwraca się do nas. - Nie oszukujmy się, przecież to prawda. No, dziewczyny...
- No, prawda. - jedna po drugiej odpowiadają coraz głośniej i śmielej.
- Ej, ale jak to... - oburzają się chłopcy. - Przecież to wcale nie tak...
- Będziecie nam tłumaczyć dlaczego czasem Wam nie staje? - Wiola nie wygląda już na taką speszoną, w przeciwieństwie do kilku chłopaków.
Siedzę cicho. Cały czas przyglądam się Małej i myślę o tym, jaka jest. Może szokować, prowokować, ale w tym wszystkim i tak jest pociągająca, i jeszcze bardziej intrygująca. Nie wiem nawet, kiedy temat schodzi na zupełnie inne temat.
- To, kiedy Wiola masz urodziny? Przyszykujemy się na jakąś imprezkę. - Zbyszek zaciera ręce.
- Jak to kiedy? W najlepszym miesiącu. - uśmiecha się szeroko. - W maju.
- No, nie! Jeszcze bardziej Cię lubię. - rozchichotany Bartman przybija z nią piątkę.
- Najlepszy miesiąc to luty. - odpowiadam twardo.
- Luty?! - Wiola patrzy na mnie z politowaniem. - Zimny i jeszcze do tego walentynki? Daj spokój.
- No, co? Nie lubisz walentynek?
- Nie, a kto normalny lubi. - patrzy na mnie, jak na głupka.
- Masz rację. To przereklamowane. - odpowiada Bartman, a Kamila wtula się w niego.
- Kiedyś lubiłeś. - wtrąca Lena.
- Mylisz się. Nigdy nie lubiłem.
- Pamiętam, co innego. - widać, że chce sprowokować Zibiego albo Kamę.
- A ja pamiętam, że na siłę wyciągnęłaś mnie do kina... Wszędzie pełno ludzi usiłujących na siłę pokazać innym, swoje uczucia do drugiej osoby. Bez sensu. - Zbyszek chłodno na nią patrzy. - Wtedy można miło spędzić czas z ukochaną osobą, a nie robić to samo, co 9 na 10 par. Poza tym w udanym związku każdy dzień jest jak walentynki.
Zapada cisza. Lena jest wściekła, to widać. Wiola z Kamilą zaczynają się śmiać, a reszta usiłuje zmienić jakoś temat.
- Kochanie chyba powinniśmy się zbierać. – zwraca się do mnie Sylwia. - Ja rano muszę wracać, a przecież jeszcze musimy się sobą nacieszyć. – szepczę i przytula się do mnie, a po chwili całuje mnie w policzek i przejeżdża palcem wzdłuż mojej klatki piersiowej. Wiolka nie odrywa ode mnie wzroku. Kiwam twierdząco głową i zaczynamy się zbierać.
- Dobrej nocy. – mówiąc to Mała uśmiecha się prowokująco, a gdy Sylwia odwraca się puszczam mi oczko.
- Będzie bardzo dobra. – zadowolony odpowiadam jej z przekąsem. Wiem, że zachowuję się jak gówniarz, ale zazdrosna kręci mnie jeszcze bardziej.

***
- Odpierdol się od Michała! – podchodzi do mnie ruda, kiedy czekam na Kamilę i Zbyszka przy barze.
- Słucham? Chyba coś Ci się pomyliło. – prycham i odwracam się w drugą stronę.
- Wiem o wszystkim! – ponownie zastawia mi drogę.
- Czyli o czym? – z moich ust nie schodzi uśmiech. Nic dam nic po sobie poznać.
- O planie Twoim i Kamili!
- Że, co kurwa?
- Dobrze to sobie wymyśliłyście!
 - Co Ty pieprzysz? – pytam zaskoczona.
- Ona odbiła mi Zbyszka, a teraz wymyśliła, że Ty odbijesz Sylwii Michała!
- Nie mam pojęcia,  o czym Ty mówisz dziewczyno i nawet nie mam zamiaru z Tobą gadać. – próbuję ją wyminąć, ale łapie mnie za rękę.
- Widziałam, jak na niego patrzysz! – syczy patrząc mi w oczy.
Wyrywam swoją rękę z jej uścisku i przysuwam się do niej wściekła.
- Co Ty sobie kurwa wyobrażasz?!
- Uważaj. Tylko ostrzegam.
- Lepiej Ty uważaj! – podchodzę do niej jeszcze bliżej. Dzielą nas centymetry.

***
Wracam z szatni z kurtkami dziewczyn, kiedy widzę przy barze kłócącą się Wiolkę z Leną. Zrozumiałbym, gdyby to była Wiola z Sylwią albo Kamila z Leną, ale te dwie?! Przystaję ze zdziwienia. Nagle Lena łapię Małą za rękę, a ta wściekła podchodzi do niej tak, jakby miała się na nią rzucić.
- Co tu się dzieję?! – wchodzę między nie.
- Twoja była ma jakiś problem. – odpowiada Wiola. Nie widziałem jeszcze jej takiej wściekłej.
Natomiast Lena odchodzi bez słowa.
- Co to było? – pytam zaskoczony – Mówiłaś, że mam pilnować Kamilę, a tu widzę, że trzeba Ciebie pilnować.
- Ona jest popierdolona. Nie wiem, jak mogłeś z nią być.
- Szczerze? Ja też nie.

***
Wracam do domu. Dostaję wiadomość od Kubiaka i kilka razy czytam jej treść, żeby ją zrozumieć.
{- Byłem ofiarą?}
Dopiero po chwili dociera do mnie o co mu chodzi i zaczynam się śmiać.
- Kochanie, to Ty mnie okłamałeś i się zabawiłeś, nie ja ;).
Upewniam się jeszcze, że Kądzioła ani nie pisał ani nie dzwonił i zrezygnowana opadam na kanapę.  Standardowo sprawdzam jeszcze fb i zaskakuje mnie fakt, że Kądziu niedawno dodał nowe zdjęcie z Magdą. Zamyślam się na chwilę. Specjalnie się do mnie nie odzywa, na myśl o tym robi mi się przykro. Nie wiem tylko czy te zdjęcie to ma być akt desperacji i ma zagłuszyć wyrzuty sumienia, czy chciał mi pokazać gdzie moje miejsce…  Nie dam nic po sobie poznać. Komentuję je tak, jak zawsze. Odkładam telefon i idę spać.
___________________________________________________________________________________
Na wstępie muszę przyznać, że ta impreza pisana była jakiś czas temu i miałam teraz ogromną ochotę pozmieniać, co nieco... Jednak powstrzymałam się i dodałam tak, jak było, i liczę na to, że przymknięcie na to trochę oko ;).
Mam nadzieję, że do każdej z Was przyszedł bogaty, wymarzony Mikołaj :). 
Następny w sobotę lub w niedzielę. Pozdrawiam :* 

21 komentarzy:

  1. Kurczę dziewczyno ten rozdział jest super! Dobrze,że nic nie zmieniłaś....uwielbiam Wiolkę!...ale ona z Zuzą imprezowały. Kto by się spodziewał,że ma taką bogatą przeszłość. Fajnie,że ukazał się kolejny fakt z jej (bujnej)przeszłości. Sylwia mnie wkurza. Niech Wiolka da jej popalić i to porządnie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja pierdzielę, zabierz te dwie lafiryndy - Lenę i Sylwię, najlepiej jak najszybciej. Nie potrafię zrozumieć jak Bartman mógł być z tym zadziornym i kłótliwym rudzielcem oraz dlaczego Michał nadal tkwi w związku z plastikową blondyną. Wiola to ma chyba najlepszy życiorys, jaki w życiu czytałam. :D Jedyny jej problem tkwi w tym, że zbyt dużo ludzi nadaje o nim jak rozgłośnie. No sorry, ale ja na jej miejscu wolałabym zostawić niektóre szczegóły dla siebie i wyznaczonej grupy, a nie dać je rozpowszechnić. :P Kubiak, cholero jedna, długo będziesz się bawić w te dziecinne podchody? :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli masz ochotę, to zapraszam na trzydziesty trzeci rozdział na http://siatkarscy-herosi.blogspot.com/. Pozdrawiam, Caroline. :*

      Usuń
  3. Ja nie mogę, tyle się dzieje, że nawet nie wiem, jak mam to skomentować.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja jestem w podobnej sytuacji, co @Sil.
    Sylwia działa mi na nerwy, mam nadzieję, że w końcu dostanie nauczkę! :)
    Wesołych Świąt! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się. Nic nie jest proste, łatwe i klarowne. Takie opowiadania są najfajniejsze. Wiola z Kubiakiem byłaby na pewno parą wybuchową. Ale myślę, że naprawdę pokochać Wiolę może tylko Kądziu. Choć możliwe, że się mylę. ;)
    Czekam na kolejny, weny życzę. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurcze, może dziwna jestem, ale chciałabym, aby Wiola była jednak z Kądziem. Ale to tak nawiasem :D
    Z okazji świąt pojawił się rozdział piętnasty na http://badz-moim-ksieciem.blogspot.com. Serdecznie zapraszam. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na uniesienie drugie na http://wloskie-uniesienie.blogspot.com/. Pozdrawiam, Kajdi :*

      Usuń
  7. Noormalnie przez cały rozdział miałam gigantycznego banana na twarzy, no może oprócz wątku z kłótnią pomiędzy kobietami. Ale naprawdę, tak jak to czytałam to sam się na fejs cisnął. :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Z Wioli to na prawdę niezłe ziółko :D. Ja nie wiem jak Kubiak może mieć jakieś wątpliwości czy być z nią czy z blondi... Wiola zaskakuje i Kubiak może jeszcze nieraz się zdziwić. Oby Kądziu wziął się do roboty! Sylwia z Leną namieszają..., głupie

    OdpowiedzUsuń
  9. ciekawa impreza :) stare znajomości i historię powracają.... no ciekawie, ciekawie! a Wiola ma rację: najlepszy miesiąc to maj!

    OdpowiedzUsuń
  10. Aj ten Kądziu...
    Aj te dwa Michały...
    Ja jestem w trakcie opisania imprezy...
    Pozdrawiam>:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam na kiedys-bedziesz-moja, gdzie pojawił się kolejny rozdział, a w wolnej chwili na dolorosa-vinagaca, gdzie pojawił się prolog. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Lena i Sylwia mnie denerwują. Sylwia coraz bardziej, a Lena straciła w moich oczach jakąkolwiek przychylność już na samym początku. Znajomi z Sopotu też tacy co najchętniej wszystko by opowiedzieli jaka to Wiola nie jest. Kądziu jak na coś liczy to pierw powinien zakończyć związek z Magdą ;)
    Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na rozdział 25 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ oraz na 5 rozdział na blogu http://dwiescie-piec-centymetrow-szczescia.blogspot.com/ Jeżeli któregoś nie czytasz zignoruj. Życzę miłej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam czytać takie imprezy! Dobrze, że nic nie zmieniałaś. A Kądziu? Chyba trochę nie wie czego chce, a Wiola.. Wiola to świetna dziewczyna i jak najszybciej powinna być z Dzikiem no : >

    pozdrawiam cieplo i zapraszam do siebie, zolto-czarni.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  14. Hahaha! Naśmiałam się jak nie wiem! :D Uwielbiam Wiolę! - zabawna, zadziorna i sprytna - super :D Jestem ciekawa, czym jeszcze nas zaskoczy :D Kubiak zachowuje się jak gówniarz ;p, ale taka gra chyba mu się podoba. Kądzioła nie zachowuje się lepiej...

    OdpowiedzUsuń
  15. Siedze od dluzszego czasu i nadrabiam zaleglosci na twoim blogu. Zrobilam herbate i juz wystygla, oczy mnie pieka bo na telefonie czytam, ale musialam skonczyc, tak mnie ciekawilo! Uwielbiam to po prostu, no. Dodaj w sobote, zycze weny! Sorki, ze tak powierzchownie, ale jestem na telefonie..

    OdpowiedzUsuń
  16. Nono, charakter i styl bycia Wiolki mnie fascynuje, zapewne nie będzie moim autorytetem ale uwielbiam czytać o ludziach, których życie jest mega barwne. Wiolka jest bardzo silnym człowiekiem i to kolejny argument czemu mnie fascynuje. Przeszłość Wioli jest super opisana lecz coś czuje, że zdołasz nas jeszcze mega zaskoczyć historiami z jej życia. Z niecierpliwością czekam na rozwinięcie wątku z Zuzą i na wyjaśnienie o co chodziło Zuzi na początku, bodajże jeszcze w prologu, z tym bulwersem na to, iż Wiola będzie pracować z siatkarzami. No i oczywiście historia Zuzy i jej brata. Niby dowiedzieliśmy się trochę z przeszłości Wioli ale nadal praktycznie wiemy bardzo mało. Podoba mi się to trzymanie w tajemnicy wielu spraw. Kocham to, że z wielkim tzw. "bananem" na twarzy zabieram się za czytanie nowych rozdziałów na tym blogu ;) Jesteś WIELKA, i będę to zawsze powtarzać, mimoże nie znamy się osobiście. Ah.. rozpisałam się troszkę bardzo, wybacz ;) / G.

    OdpowiedzUsuń
  17. Jejku, świetna jesteś! Twoje opowiadanie jest nieziemskie. Mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach? To moje gg: 19163738.

    OdpowiedzUsuń
  18. Uwielbiam Twoje opowiadanie !!! Cudownie piszesz! Długo !! -i to jest świetne ! i WIELKI plus, że dodajesz rozdziały wtedy kiedy zapowiadasz :)
    Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału! pozdrawiam i życzę jeszcze więcej weny! :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Fajne opowiadanie, chociaż Wiolka trochę mnie denerwuje ;)
    No ale czego się nie czyta dla happy endu z Siatkarzami...?:D
    Sylwia jest do bani, kto sie zgadza? :D
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń