Give a little time to me, or burn this out
We'll play hide and seek to turn this around
And all I want is the taste that your lips allow
We'll play hide and seek to turn this around
And all I want is the taste that your lips allow
-
Przepraszam. – szepcze między kolejnymi pocałunkami. – Przepraszam Mała… - w
jego głosie słychać skruchę. Żałuje, tylko czego? Tego, co powiedział czy tego, co zrobił? A może przeprasza, że mi
nie ufa?
- Przestań. –
mówię szeptem. Michał opiera swoje czoło o moje i zamyka
powieki. Kolejny raz czuję jakby rozrywało mnie w środku. Część mnie nie umie
mu się oprzeć, a druga część każe jak najszybciej stąd wyjść. Musimy
porozmawiać, a dzisiaj na pewno nam się nie uda. Kładę dłonie na jego nagą
klatkę piersiową, żeby go odsunąć. Michał zaciska wargi od mojego zimnego
dotyku, natomiast ja pod wpływem ciepła, które od niego bije, nie jestem w
stanie go odepchnąć. Czemu to jest tak cholernie trudne?
- Wiola, ja
nie chciałem. – unosi powieki i patrzy mi w oczy.
- Nie
chciałeś czego? – staram się być obojętna, lecz rozpływam się pod wpływem jego spojrzenia. Jeszcze chwila i wiem, że mu ulegnę. – Michał…
- Proszę Cię
porozmawiajmy. – gładzi mnie po policzku, a do moich oczu napływają łzy.
- To nie
jest odpowiedni moment. – spuszczam głowę.
- Nie
skreślaj mnie... Nie skreślaj nas... - mocno przytula mnie do siebie i zaczyna gładzić moje włosy.
- Słucham?!
Ja mam nas nie skreślać?! To Ty nas skreśliłeś, a teraz, co?
- Wiola…
- Daj mi
spokój! – przerywam mu. Dość tego. Wyswobadzam się z jego ramion i otwieram drzwi, a przed nimi stoi
Sylwia. Mój widok wyraźnie ją dziwi, ale to chyba ja jestem zdziwiona najbardziej.
Spoglądam na nią, a potem na Michała. Blondynka zjeżdża wzrokiem Kądziołę,
który stoi owinięty jedynie ręcznikiem i trzyma mnie za rękę.
- Czego tu
szukasz?! – przerywam ciszę, która panuje i nie zamierzam udawać miłej. Patrzę
na nią ze złością i pogardą. – Daruj sobie. Twoje sztuczki nie podziałały. –
krzywo się uśmiecham, a Michał wyraźnie nie wie, o co nam chodzi.
- Nie wydaje
mi się… - blondi próbuje grać mi na nerwach, ale nie tym razem.
- Nie?
Dziwne. Kubiak Cię rzucił, a my już sobie wszystko wyjaśniliśmy. Nie udało Ci
się. Nie masz tu czego szukać. Kłamstwo ma krótkie nogi, a kiedy ktoś ma sieczkę zamiast mózgu...
- Ja…
- Co? Tylko ja i ja. Nie
tego się spodziewałaś? Myślałaś, że jak nie wyszło Ci z jednym siatkarzem to
weźmiesz się za drugiego? A to peszek. – wywracam oczami. – Swoją drogą nie wierzę, że przez ten cały czas wiedziałaś, a mimo wszystko trwało to tyle czasu. Na serio musiałaś być nieźle zdesperowana, skoro byłaś z Michałem przez ten
cały czas, kiedy my... - gryzę się w język. Nie chcę przy Kądziu mówić o czymś,
co znowu może źle odebrać. – Nie chcę mi się z Tobą gadać. Czas na Ciebie. – Sylwia stoi czerwona i aż kipi
ze złości. - Na, co czekasz? Głucha jesteś? Tam jest winda. - Po chwili odwraca się na pięcie i szybko odchodzi. Wyrywam dłoń z
uścisku Michała i przenoszę swój wzrok na niego. Chyba wciąż analizuje moje słowa
skierowane do blondynki. Mnie bardziej zastanawia jej obecność tutaj.
- I o czym
Ty chciałeś ze mną rozmawiać? – patrzę na niego kpiąco. – Ups, zepsułam Ci
randkę... Nie chciałam. Biegnij, może ją dogonisz. – robię się coraz bardziej
zła. - Trzeba było mówić, że na nią czekasz to bym szybciej się pakowała. - Schylam się i podnoszę swoje rzeczy.
- Nie
wygłupiaj się.
- Ja się
wygłupiam?! Ja?! - zaciskam nerwowo policzki.
– Nie sądziłam, że jesteś, aż tak głupi… - próbuję wyminąć Kądzia, lecz
ponownie mi to uniemożliwia. - Zejdź mi z drogi.
- Co miałaś
na myśli? O czym ona wiedziała? – mierzy mnie wzrokiem. Mrużę oczy. Nie wiem, co mam mu powiedzieć. Na pewno i tak mi nie uwierzy.
- Po, co ona
tu przyszła? – nie ustępuję.
- Nie wiem.
- Myślisz,
że Ci uwierzę?
- Mówię
prawdę. - patrzy mi w oczy, jakby to miało mnie przekonać do jego słów.
- Ja też
mówiłam. A nie, przecież nie dałeś mi nawet szansy… Od razu się na nią
rzuciłeś. No, tak... Mój błąd. – jeżeli zaraz stąd nie wyjdę to wybuchnę, a tego nie chcę. Michał
również robi się coraz bardziej zły. Jak na zawołanie zaczyna dzwonić mój
telefon.
- Nie
odbierzesz? – mruży te swoje niebiesko-szare oczy. Nie mam pojęcia kto może dzwonić, ale chyba
zabije każdego kto przerywa nam tą miłą i uroczą wymianę zdań. Wyciągam
telefon, a na wyświetlaczu wyświetla się… - Kubiak. – Kądziu mówi na głos, a
jego oczy zaczynają coraz bardziej płonąć ze złości. Biorę głęboki oddech i mam
ochotę zacząć się śmiać. To ja powinnam być zła za to, co mi zrobił, a
tymczasem to on stoi wściekły. – Masz rację. Nie wiem, po co chciałem z Tobą
gadać. – znowu patrzy na mnie wzrokiem pełnym pogardy.
- Kretynie, jesteś
żałosny… - kręcę głową. – Żałosny dupek. Tak samo jak wtedy, kiedy się
poznaliśmy… – otwieram drzwi i wychodzę na klatkę. Dochodzę do winy i wciskam
guzik. To czekanie doprowadza mnie do szału. Charakterystyczny dźwięk, drzwi
zaczynają się rozszerzać, robię krok w przód i czuję szarpnięcie w tył. Czego
on jeszcze chce?
- A Ty tak
samo, jak wtedy doprowadzasz mnie do szału. – mówi szybko i od razu wpija się w
moje usta. Nie, nie, nie! Znowu to samo. I co ma jaj zrobić? Bezwładnie poddaję
się jego kolejnym pocałunkom.
- Mam Ci
przypomnieć jak to się wtedy skończyło?
- Dzięki
temu zaczęło się coś lepszego. – uśmiecha się i muska czubek mojego nosa.
- Taaa, ale
skończyło się jeszcze szybciej, niż się zaczęło… - odwracam wzrok, a Michał
wypuszcza głośno powietrze. – No, co? Taka prawda. – Wzruszam ramionami i nie
wiem, co jeszcze mogłabym mu powiedzieć. Zaczęło się coś lepszego, powtarzam w
myślach jego słowa. Czy aby na pewno? – Żałujesz? – tym pytaniem zaskakuję sama
siebie.
- Czego?
- Tego. –
unoszę ręce. – Tego wszystkiego. Nie było lepiej, gdy byliśmy przyjaciółmi?
- A było? –
za chwilę szlak mnie trafi. Czy on musi odpowiadać pytaniem na pytanie? – Było Ci
lepiej? - pyta ponownie.
- Odpowiedz.
– cofam się i opieram o ścianę. Michał robi krok w przód.
- Dziwi mnie
to pytanie. – podchodzi coraz bliżej. – Oczywiście, że nie żałuje. Miałbym do
tej pory męczyć się i skupiać jedynie na tym, żeby nie posunąć się o krok za
daleko? Za każdym razem, kiedy byłaś blisko chciałem więcej. Za każdym razem,
kiedy…
- Przestań.
- zaczyna mówić dalej, a ja nie chcę tego słuchać.
- Sama
pytałaś.
- Wiem.
- Nie takiej
odpowiedzi się spodziewałaś? – w mojej głowie robi się coraz większy mętlik.
- Nawet nie
wiem, czemu oto zapytałam… - zapada cisza. – Robimy niezłe przedstawienie na piętrze.
– rozglądam się po korytarzu i uśmiecham się delikatnie. Pewnie jego sąsiadów i
tak nie ma. Karierowicze, dla których nie liczy się nic innego.
- Chodźmy do
środka.
- To nie
jest najlepszy pomysł. – dobrze wiem, jakby to się skończyło.
- Wiola…
- Nic nie
wyjaśniliśmy.
- Zrobimy to
w mieszkaniu.
- Nie. Nie
dzisiaj. – nie wiem czemu czuję, że będę tego żałować. Michał przeczesuje włosy
i z rezygnacją kręci głową.
- I co? Wyjdziesz? Tak po prostu stąd wyjdziesz? - proszę, niech on nie próbuje na mnie tych swoich sztuczek.
- Tak. Wyjdę. Będziemy mieli czas, żeby pomyśleć. - nie sądziłam, że kiedykolwiek będę do tego zdolna.
- A nad czym tu myśleć? - dziwi się szatyn.
- Może nad tym, co się wydarzyło i co mi powiedziałeś? Przepraszam. - wymijam go. Ponownie stoję i czekam na windę. Charakterystyczny dźwięk, rozsuwają się drzwi, robię krok w przód... I znowu czuję dłoń Michała na swojej. Odwraca mnie do siebie i namiętnie wpija się w moje usta. Zapiera mi dech. Kądziu odsuwa się, bez słowa odwraca się i znika za drzwiami swojego mieszkania, a ja przez chwilę stoję onieśmielona. Kolejny głęboki wdech i w końcu wsiadam do tej nieszczęsnej windy.
Wychodzę właśnie z hali z pomarańczową teczką w dłoni. Wsiadam do samochodu, w którym czeka na mnie Kamila.
- Nie wierzę, że Grodecki o tym zapomniał. - zapinam pasy i odpalam silnik.
- Każdemu może się zdarzyć. Pojedziemy, weźmiesz te głupie podpisy i wrócimy.
- Dobra, przecież wiem, że cieszysz się na spotkanie ze Zbyszkiem.
- To moja ostatnia szansa, potem już nigdzie nie ruszę się z domu.
- Powiesz mu? - uśmiecham się do niej. - Ale się ucieszy!
- Opowiadaj, co u Zuzy! No, i w ogóle jak minęły Ci te 2 tygodnie. - ekscytuje się szatynka, kiedy wyjeżdżamy z Jastrzębia.
- Ciężko...
- Co Ty mówisz?
- Przez ten rok zapomniałam jak się imprezuje. Zuzia zresztą też, więc ten nasz dawny rytm był dość męczący...
***
Nie mogę doczekać się, kiedy zobaczę Zbyszka. Stęskniłam się za nim strasznie, a nie widzimy się dopiero tydzień. Nie chcę myśleć, co będzie później. Dojeżdżamy pod ośrodek w Spale i wysiadamy z czarnego bmw Wioli. Zbyszek nie wie, że przyjechałyśmy. Mała jedynie rozmawiała z Kurkiem, co mnie akurat bardzo zaskoczyło, a Grodecki z kimś tam z reprezentacji, bo wyjaśnił im powód naszego przyjazdu. Bartek kazał nam przyjść za ośrodek. Tam ponoć mają się wygrzewać po treningu na jakieś ławeczkach. Muszę przyznać, że jest tutaj pięknie, a pogoda wspaniała. Z daleka dostrzegam zarys siatkarzy, kiedy zaczyna dzwonić telefon brunetki.
- Muszę odebrać. Idź już do niego. Dojdę za chwilę. - puszcza mi w powietrzu całusa i przystaje.
Jestem coraz bliżej i coraz bardziej słyszę głosy oraz śmiech chłopaków, a wśród nich ten jeden charakterystyczny. Uśmiech pojawia się na mojej twarzy i przyśpieszam kroku.
- Kamila?! Co Ty tu robisz?! - brunet podrywa się z ławki na mój widok.
- Jakie ładne powitanie Panie Bartman. - śmieję się, kiedy zarzucam mu dłonie na szyje, a chwilę później czuję jego usta na swoich.
- Ejjj, nie przy ludziach!
- Cześć Misiek. - całuję Kubiaka w policzek.
- Jak tutaj przyjechałaś? Co tu robisz? - Zibi jak zwykle zadaje milion pytań na sekundę.
- A Wiola? - spoglądam na Kurka. - Przeze telefon mówiła...
- Idzie. - odpowiadam spokojnie, a Kubiak siedzi zdezorientowany. Zapomniałam, że Mała ani razu się do niego nie odezwała.
- Stęskniłem się. - Zbyszek szepcze mi do ucha i obejmuje mnie, co wcale nie jest takie łatwe. - Jak się czujesz?
- Cześć. - nie wiem nawet, kiedy Wiola znalazła się obok mnie. Uściskała się ze Zbyszkiem i posłała dziwne spojrzenie w stronę Kubiaka.
- Chciałeś pogadać. Tutaj? - podchodzi do Bartka, a ten tylko wskazuje głową na pustą ławkę i odchodzą.
- Co jest grane? - Misiek nie może oderwać od nich wzroku. Całe szczęście, że ich rozmowa nie trwa długo, bo chyba by nie wytrzymał. Już po chwili wracają do nas. Wiola wyciąga z teczki dokumenty i podaje je najpierw Zbyszkowie, następnie Kubiakowi.
- Grodecki na pewno Wam wszystko wyjaśnił. Tu macie długopis i tam na dole macie podpisać. - mówi obojętnie. Bierze podpisane przez siatkarzy papierki i widać, że najchętniej chciałaby już wracać.
- I jak? - zwraca się do mnie i puszcza mi oczko, a ja jedynie kręcę przecząco głową. - No, to dalej. Zaraz musimy wracać. - zaczyna mnie poganiać.
- Możemy porozmawiać? - Michał wstaję i podchodzi do Wioli.
- A niby o czym? - uśmiecha się i patrzy na niego z wyższością. Zachowuje się jakoś inaczej.
- Dobrze wiesz.
- Nie, nie wiem. - zaczyna się z nim droczyć.
- Nie odbierałaś. W ogóle się nie odzywałaś.
- Bo nie było takiej potrzeby.
- Nie wkurwiaj mnie! - Kubiak zaczyna się denerwować, a słowa wypowiedział zbyt głośno i teraz wszyscy wymieniają między sobą spojrzenia.
- Czego Ty chcesz, Kubiak, co? - Michał nie zdąża nic powiedzieć, ponieważ znowu zaczyna dzwonić telefon Małej. - Halo? Halo?! Zuzia słyszysz mnie?! Halo?! - zaczyna się wydzierać i spogląda na wyświetlacz.
- Tu nie ma zasięgu.
- Tu jest! Ja mam. - odpowiada Kurek. - Pokaż ten telefon. - Wiola niechętnie podaje mu aparat. - Mówiłem! Też masz. Może oddzwoni... - Długo nie musimy czekać, ponieważ po chwili Zuzia dzwoni jeszcze raz.
- Daj! - Wiola próbuje odzyskać swój telefon od Kurka, który uśmiecha się cwaniacko.
- Ja też chcę posłuchać siostry!
- Nawet się nie waż!
- Bo, co?! - porusza brwiami, po czym nie dość, że odbiera to jeszcze dalej na głośnomówiący.
- Będzie miał przewalone. - Zbyszek nabija się do Kubiaka.
- Zuzia... - Wiolka próbuje coś powiedzieć, lecz Zuz od razu jej przerywa i nie daje dojść do słowa.
{- Hej kochana! Słuchaj, bo mam mało czasu! Po pierwsze wykopałam dziś Włocha już na amen tak, jak Ci obiecałam. Po drugie przylatuję wcześniej, bo mam pewien pomysł. Po trzecie, skarbie, pamiętaj o tym, co uzgodniłyśmy i bądź twarda! Jak się czujesz? Bo ja jeszcze mam chyba kaca. Boże, ja nie wiem jak my kiedyś to wytrzymywałyśmy! Jak ręką? Wioluś, ja nie wiem jak to się stało, że ja Cię zepchnęłam z tym schodów. My to zawsze musimy mieć, jakieś przygody. A zapomniałabym! Pozdrów Kamilę i powiedz jej, że jeśli chce to ja też chętnie dam jej listę imion, które od razu powinna odrzucić, bo to sami kretyni byli. A teraz muszę kończyć. Całuję! Pa} - i rozłączą się. Wiolka patrzy na Kurka ze złością w oczach. Oj, będzie miał chłopak przechlapane. Co tam się działo? Do tego jeszcze te imię... Zbyszek patrzy na mnie i wiem, że czeka na jakieś wyjaśnienie.
- Chodź. - wstaję i wyciągam dłoń w jego stronę.
***
Liczę do dziesięciu i biorę głęboki oddech. To ja mu radzę jak się pogodzić z Zuzką, a ten mi odwala takie numery? Zabiję go chyba.
- Porozmawiasz w końcu ze mną? - Kubiak nie ustępuje. Staje przede mną i po jego spojrzeniu wiem, że nie odpuści. Naszą uwagę odwraca Zbyszek, który zaczyna śmiać się głośno i mocno wpija się w usta szatynki.
- A jemu, co?
- Powiedziała mu. - wiedziałam, że Zbyszek tak zareaguje. W końcu każdy facet chce mieć syna, a on wcale się z tym nie krył.
______________________________________________________________
Zachowanie Michała
Was zaskoczyło, ale przecież ludzie często nas zaskakują...
Dalsza część wizyty w Spale w poniedziałek. Pozdrawiam ;).
Dalsza część wizyty w Spale w poniedziałek. Pozdrawiam ;).
Nowy
rozdział również na: Sparkle in the eyes