28 lut 2013

Rozdział 29

Give a little time to me, or burn this out
We'll play hide and seek to turn this around
And all I want is the taste that your lips allow

- Spójrz na mnie! – unosi głos, a ja patrzę na niego z niedowierzaniem. – Powiedz, że nie chcesz. – mówi delikatniej, a w jego spojrzeniu jest coś, od czego nie mogę oderwać wzroku. Milczę. Stoję bez ruchu i nie mogę wydobyć z siebie słowa. Jak mam powiedzieć, że nie chcę, kiedy chcę i to bardzo. Pragnę jego dotyku, jego bliskości. Najchętniej rzuciłabym mu się w ramiona i nigdy więcej się od nich nie oderwała, ale… No właśnie, zawsze musi być jakieś 'ale'… Co to da? Po raz pierwszy od prawie 3 lat zaczynam zastanawiać się nad tym, co da nam seks. Mierzymy się wzrokiem, a Michał posuwa się krok na przód. Napiera na mnie, przyciska mnie do ściany i zaczyna całować. Jestem stęskniona i spragniona. Jego pocałunki stają się coraz delikatniejsze. Kądzioła robi się coraz bardziej czuły, puszcza moje nadgarstki i kładzie dłonie na moich policzkach.
- Przepraszam. – szepcze między kolejnymi pocałunkami. – Przepraszam Mała… - w jego głosie słychać skruchę. Żałuje, tylko czego? Tego, co powiedział  czy tego, co zrobił? A może przeprasza, że mi nie ufa?
- Przestań. – mówię szeptem. Michał opiera swoje czoło o moje i zamyka powieki. Kolejny raz czuję jakby rozrywało mnie w środku. Część mnie nie umie mu się oprzeć, a druga część każe jak najszybciej stąd wyjść. Musimy porozmawiać, a dzisiaj na pewno nam się nie uda. Kładę dłonie na jego nagą klatkę piersiową, żeby go odsunąć. Michał zaciska wargi od mojego zimnego dotyku, natomiast ja pod wpływem ciepła, które od niego bije, nie jestem w stanie go odepchnąć. Czemu to jest tak cholernie trudne?
- Wiola, ja nie chciałem. – unosi powieki i patrzy mi w oczy.
- Nie chciałeś czego? – staram się być obojętna, lecz rozpływam się pod wpływem jego spojrzenia. Jeszcze chwila i wiem, że mu ulegnę. – Michał…
- Proszę Cię porozmawiajmy. – gładzi mnie po policzku, a do moich oczu napływają łzy.
- To nie jest odpowiedni moment. – spuszczam głowę.
- Nie skreślaj mnie... Nie skreślaj nas... - mocno przytula mnie do siebie i zaczyna gładzić moje włosy.
- Słucham?! Ja mam nas nie skreślać?! To Ty nas skreśliłeś, a teraz, co?
- Wiola…
- Daj mi spokój! – przerywam mu. Dość tego. Wyswobadzam się z jego ramion i otwieram drzwi, a przed nimi stoi Sylwia. Mój widok wyraźnie ją dziwi, ale to chyba ja jestem zdziwiona najbardziej. Spoglądam na nią, a potem na Michała. Blondynka zjeżdża wzrokiem Kądziołę, który stoi owinięty jedynie ręcznikiem i trzyma mnie za rękę.
- Czego tu szukasz?! – przerywam ciszę, która panuje i nie zamierzam udawać miłej. Patrzę na nią ze złością i pogardą. – Daruj sobie. Twoje sztuczki nie podziałały. – krzywo się uśmiecham, a Michał wyraźnie nie wie, o co nam chodzi.
- Nie wydaje mi się… - blondi próbuje grać mi na nerwach, ale nie tym razem.
- Nie? Dziwne. Kubiak Cię rzucił, a my już sobie wszystko wyjaśniliśmy. Nie udało Ci się. Nie masz tu czego szukać. Kłamstwo ma krótkie nogi, a kiedy ktoś ma sieczkę zamiast mózgu...
- Ja…
- Co? Tylko ja i ja. Nie tego się spodziewałaś? Myślałaś, że jak nie wyszło Ci z jednym siatkarzem to weźmiesz się za drugiego? A to peszek. – wywracam oczami. – Swoją drogą nie wierzę, że przez ten cały czas wiedziałaś, a mimo wszystko trwało to tyle czasu. Na serio musiałaś być nieźle zdesperowana, skoro byłaś z Michałem przez ten cały czas, kiedy my... - gryzę się w język. Nie chcę przy Kądziu mówić o czymś, co znowu może źle odebrać. – Nie chcę mi się z Tobą gadać. Czas na Ciebie. – Sylwia stoi czerwona i aż kipi ze złości. - Na, co czekasz? Głucha jesteś? Tam jest winda. - Po chwili odwraca się na pięcie i szybko odchodzi. Wyrywam dłoń z uścisku Michała i przenoszę swój wzrok na niego. Chyba wciąż analizuje moje słowa skierowane do blondynki. Mnie bardziej zastanawia jej obecność tutaj.
- I o czym Ty chciałeś ze mną rozmawiać? – patrzę na niego kpiąco. – Ups, zepsułam Ci randkę... Nie chciałam. Biegnij, może ją dogonisz. – robię się coraz bardziej zła. - Trzeba było mówić, że na nią czekasz to bym szybciej się pakowała. - Schylam się i podnoszę swoje rzeczy.
- Nie wygłupiaj się.
- Ja się wygłupiam?! Ja?! - zaciskam nerwowo policzki. – Nie sądziłam, że jesteś, aż tak głupi… - próbuję wyminąć Kądzia, lecz ponownie mi to uniemożliwia. - Zejdź mi z drogi.
- Co miałaś na myśli? O czym ona wiedziała? – mierzy mnie wzrokiem. Mrużę oczy. Nie wiem, co mam mu powiedzieć. Na pewno i tak mi nie uwierzy.
- Po, co ona tu przyszła? – nie ustępuję.
- Nie wiem.
- Myślisz, że Ci uwierzę?
- Mówię prawdę. - patrzy mi w oczy, jakby to miało mnie przekonać do jego słów.
- Ja też mówiłam. A nie, przecież nie dałeś mi nawet szansy… Od razu się na nią rzuciłeś. No, tak... Mój błąd. – jeżeli zaraz stąd nie wyjdę to wybuchnę, a tego nie chcę. Michał również robi się coraz bardziej zły. Jak na zawołanie zaczyna dzwonić mój telefon.
- Nie odbierzesz? – mruży te swoje niebiesko-szare oczy. Nie mam pojęcia kto może dzwonić, ale chyba zabije każdego kto przerywa nam tą miłą i uroczą wymianę zdań. Wyciągam telefon, a na wyświetlaczu wyświetla się… - Kubiak. – Kądziu mówi na głos, a jego oczy zaczynają coraz bardziej płonąć ze złości. Biorę głęboki oddech i mam ochotę zacząć się śmiać. To ja powinnam być zła za to, co mi zrobił, a tymczasem to on stoi wściekły. – Masz rację. Nie wiem, po co chciałem z Tobą gadać. – znowu patrzy na mnie wzrokiem pełnym pogardy.
- Kretynie, jesteś żałosny… - kręcę głową. – Żałosny dupek. Tak samo jak wtedy, kiedy się poznaliśmy… – otwieram drzwi i wychodzę na klatkę. Dochodzę do winy i wciskam guzik. To czekanie doprowadza mnie do szału. Charakterystyczny dźwięk, drzwi zaczynają się rozszerzać, robię krok w przód i czuję szarpnięcie w tył. Czego on jeszcze chce?
- A Ty tak samo, jak wtedy doprowadzasz mnie do szału. – mówi szybko i od razu wpija się w moje usta. Nie, nie, nie! Znowu to samo. I co ma jaj zrobić? Bezwładnie poddaję się jego kolejnym pocałunkom.
- Mam Ci przypomnieć jak to się wtedy skończyło?
- Dzięki temu zaczęło się coś lepszego. – uśmiecha się i muska czubek mojego nosa.
- Taaa, ale skończyło się jeszcze szybciej, niż się zaczęło… - odwracam wzrok, a Michał wypuszcza głośno powietrze. – No, co? Taka prawda. – Wzruszam ramionami i nie wiem, co jeszcze mogłabym mu powiedzieć. Zaczęło się coś lepszego, powtarzam w myślach jego słowa. Czy aby na pewno? – Żałujesz? – tym pytaniem zaskakuję sama siebie.
- Czego?
- Tego. – unoszę ręce. – Tego wszystkiego. Nie było lepiej, gdy byliśmy przyjaciółmi?
- A było? – za chwilę szlak mnie trafi. Czy on musi odpowiadać pytaniem na pytanie? – Było Ci lepiej? - pyta ponownie.
- Odpowiedz. – cofam się i opieram o ścianę. Michał robi krok w przód.
- Dziwi mnie to pytanie. – podchodzi coraz bliżej. – Oczywiście, że nie żałuje. Miałbym do tej pory męczyć się i skupiać jedynie na tym, żeby nie posunąć się o krok za daleko? Za każdym razem, kiedy byłaś blisko chciałem więcej. Za każdym razem, kiedy…
- Przestań. - zaczyna mówić dalej, a ja nie chcę tego słuchać.
- Sama pytałaś.
- Wiem.
- Nie takiej odpowiedzi się spodziewałaś? – w mojej głowie robi się coraz większy mętlik.
- Nawet nie wiem, czemu oto zapytałam… - zapada cisza. – Robimy niezłe przedstawienie na piętrze. – rozglądam się po korytarzu i uśmiecham się delikatnie. Pewnie jego sąsiadów i tak nie ma. Karierowicze, dla których nie liczy się nic innego.
- Chodźmy do środka.
- To nie jest najlepszy pomysł. – dobrze wiem, jakby to się skończyło.
- Wiola…
- Nic nie wyjaśniliśmy.
- Zrobimy to w mieszkaniu.
- Nie. Nie dzisiaj. – nie wiem czemu czuję, że będę tego żałować. Michał przeczesuje włosy i z rezygnacją kręci głową.
- I co? Wyjdziesz? Tak po prostu stąd wyjdziesz? - proszę, niech on nie próbuje na mnie tych swoich sztuczek.
- Tak. Wyjdę. Będziemy mieli czas, żeby pomyśleć. - nie sądziłam, że kiedykolwiek będę do tego zdolna. 
- A nad czym tu myśleć? - dziwi się szatyn.  
- Może nad tym, co się wydarzyło i co mi powiedziałeś? Przepraszam. - wymijam go. Ponownie stoję i czekam na windę. Charakterystyczny dźwięk, rozsuwają się drzwi, robię krok w przód... I znowu czuję dłoń Michała na swojej. Odwraca mnie do siebie i namiętnie wpija się w moje usta. Zapiera mi dech. Kądziu odsuwa się, bez słowa odwraca się i znika za drzwiami swojego mieszkania, a ja przez chwilę stoję onieśmielona. Kolejny głęboki wdech i w końcu wsiadam do tej nieszczęsnej windy.

Wychodzę właśnie z hali z pomarańczową teczką w dłoni. Wsiadam do samochodu, w którym czeka na mnie Kamila. 
- Nie wierzę, że Grodecki o tym zapomniał. - zapinam pasy i odpalam silnik.
- Każdemu może się zdarzyć. Pojedziemy, weźmiesz te głupie podpisy i wrócimy.
- Dobra, przecież wiem, że cieszysz się na spotkanie ze Zbyszkiem.
- To moja ostatnia szansa, potem już nigdzie nie ruszę się z domu. 
- Powiesz mu? - uśmiecham się do niej. - Ale się ucieszy!
- Opowiadaj, co u Zuzy! No, i w ogóle jak minęły Ci te 2 tygodnie. - ekscytuje się szatynka, kiedy wyjeżdżamy z Jastrzębia.
- Ciężko... 
- Co Ty mówisz?
- Przez ten rok zapomniałam jak się imprezuje. Zuzia zresztą też, więc ten nasz dawny rytm był dość męczący...

***
Nie mogę doczekać się, kiedy zobaczę Zbyszka. Stęskniłam się za nim strasznie, a nie widzimy się dopiero tydzień. Nie chcę myśleć, co będzie później. Dojeżdżamy pod ośrodek w Spale i wysiadamy z czarnego bmw Wioli. Zbyszek nie wie, że przyjechałyśmy. Mała jedynie rozmawiała z Kurkiem, co mnie akurat bardzo zaskoczyło, a Grodecki z kimś tam z reprezentacji, bo wyjaśnił im powód naszego przyjazdu. Bartek kazał nam przyjść za ośrodek. Tam ponoć mają się wygrzewać po treningu na jakieś ławeczkach. Muszę przyznać, że jest tutaj pięknie, a pogoda wspaniała. Z daleka dostrzegam zarys siatkarzy, kiedy zaczyna dzwonić telefon brunetki. 
- Muszę odebrać. Idź już do niego. Dojdę za chwilę. - puszcza mi w powietrzu całusa i przystaje.
Jestem coraz bliżej i coraz bardziej słyszę głosy oraz śmiech chłopaków, a wśród nich ten jeden charakterystyczny. Uśmiech pojawia się na mojej twarzy i przyśpieszam kroku.
- Kamila?! Co Ty tu robisz?! - brunet podrywa się z ławki na mój widok.
- Jakie ładne powitanie Panie Bartman. - śmieję się, kiedy zarzucam mu dłonie na szyje, a chwilę później czuję jego usta na swoich.
- Ejjj, nie przy ludziach!
- Cześć Misiek. - całuję Kubiaka w policzek. 
- Jak tutaj przyjechałaś? Co tu robisz? - Zibi jak zwykle zadaje milion pytań na sekundę.
- A Wiola? - spoglądam na Kurka. - Przeze telefon mówiła... 
- Idzie. - odpowiadam spokojnie, a Kubiak siedzi zdezorientowany. Zapomniałam, że Mała ani razu się do niego nie odezwała.
- Stęskniłem się. - Zbyszek szepcze mi do ucha i obejmuje mnie, co wcale nie jest takie łatwe. - Jak się czujesz?
- Cześć. - nie wiem nawet, kiedy Wiola znalazła się obok mnie. Uściskała się ze Zbyszkiem i posłała dziwne spojrzenie w stronę Kubiaka. 
- Chciałeś pogadać. Tutaj? - podchodzi do Bartka, a ten tylko wskazuje głową na pustą ławkę i odchodzą.
- Co jest grane? - Misiek nie może oderwać od nich wzroku. Całe szczęście, że ich rozmowa nie trwa długo, bo chyba by nie wytrzymał. Już po chwili wracają do nas. Wiola wyciąga z teczki dokumenty i podaje je najpierw Zbyszkowie, następnie Kubiakowi. 
- Grodecki na pewno Wam wszystko wyjaśnił. Tu macie długopis i tam na dole macie podpisać. - mówi obojętnie. Bierze podpisane przez siatkarzy papierki i widać, że najchętniej chciałaby już wracać. 
- I jak? - zwraca się do mnie i puszcza mi oczko, a ja jedynie kręcę przecząco głową. - No, to dalej. Zaraz musimy wracać. - zaczyna mnie poganiać.
- Możemy porozmawiać? - Michał wstaję i podchodzi do Wioli.
- A niby o czym? - uśmiecha się i patrzy na niego z wyższością. Zachowuje się jakoś inaczej.
- Dobrze wiesz.
- Nie, nie wiem. - zaczyna się z nim droczyć.
- Nie odbierałaś. W ogóle się nie odzywałaś.
- Bo nie było takiej potrzeby.
- Nie wkurwiaj mnie! - Kubiak zaczyna się denerwować, a słowa wypowiedział zbyt głośno i teraz wszyscy wymieniają między sobą spojrzenia.
- Czego Ty chcesz, Kubiak, co? - Michał nie zdąża nic powiedzieć, ponieważ znowu zaczyna dzwonić telefon Małej. - Halo? Halo?! Zuzia słyszysz mnie?! Halo?! - zaczyna się wydzierać i spogląda na wyświetlacz. 
- Tu nie ma zasięgu.
- Tu jest! Ja mam. - odpowiada Kurek. - Pokaż ten telefon. - Wiola niechętnie podaje mu aparat. - Mówiłem! Też masz. Może oddzwoni... - Długo nie musimy czekać, ponieważ po chwili Zuzia dzwoni jeszcze raz. 
- Daj! - Wiola próbuje odzyskać swój telefon od Kurka, który uśmiecha się cwaniacko.
- Ja też chcę posłuchać siostry!
- Nawet się nie waż!
- Bo, co?! - porusza brwiami, po czym nie dość, że odbiera to jeszcze dalej na głośnomówiący.
- Będzie miał przewalone. - Zbyszek nabija się do Kubiaka.
- Zuzia... - Wiolka próbuje coś powiedzieć, lecz Zuz od razu jej przerywa i nie daje dojść do słowa.
{- Hej kochana! Słuchaj, bo mam mało czasu! Po pierwsze wykopałam dziś Włocha już na amen tak, jak Ci obiecałam. Po drugie przylatuję wcześniej, bo mam pewien pomysł. Po trzecie, skarbie, pamiętaj o tym, co uzgodniłyśmy i bądź twarda! Jak się czujesz? Bo ja jeszcze mam chyba kaca. Boże, ja nie wiem jak my kiedyś to wytrzymywałyśmy! Jak ręką? Wioluś, ja nie wiem jak to się stało, że ja Cię zepchnęłam z tym schodów. My to zawsze musimy mieć, jakieś przygody. A zapomniałabym! Pozdrów Kamilę i powiedz jej, że jeśli chce to ja też chętnie dam jej listę imion, które od razu powinna odrzucić, bo to sami kretyni byli. A teraz muszę kończyć. Całuję! Pa} - i rozłączą się. Wiolka patrzy na Kurka ze złością w oczach. Oj, będzie miał chłopak przechlapane. Co tam się działo? Do tego jeszcze te imię... Zbyszek patrzy na mnie i wiem, że czeka na jakieś wyjaśnienie. 
- Chodź. - wstaję i wyciągam dłoń w jego stronę.

***
Liczę do dziesięciu i biorę głęboki oddech. To ja mu radzę jak się pogodzić z Zuzką, a ten mi odwala takie numery? Zabiję go chyba.
- Porozmawiasz w końcu ze mną? - Kubiak nie ustępuje. Staje przede mną i po jego spojrzeniu wiem, że nie odpuści. Naszą uwagę odwraca Zbyszek, który zaczyna śmiać się głośno i mocno wpija się w usta szatynki.
- A jemu, co?
- Powiedziała mu. - wiedziałam, że Zbyszek tak zareaguje. W końcu każdy facet chce mieć syna, a on wcale się z tym nie krył.
______________________________________________________________
Zachowanie Michała Was zaskoczyło, ale przecież ludzie często nas zaskakują... 
Dalsza część wizyty w Spale w poniedziałek. Pozdrawiam ;).



Nowy rozdział również na: Sparkle in the eyes

23 lut 2013

Rozdział 28

Łapię za walizkę i wściekła wyrzucam jej zawartość na podłogę. Co ja robię?! To jedne z pytań, które przychodzą mi w tej chwili na myśl. Dokąd chciałam wyjechać? Co chciałam tym osiągnąć? Tym razem nie mogę wszystkiego rzucić i zacząć na nowo. Mam obowiązki. Bezradnie opadam na łóżko i wpatruję się w sufit. Dlaczego życie jest tak cholernie trudne? Wszystko zawsze musi być takie skomplikowane. Chociaż to chyba ja sama wszystko komplikuję. Sama jestem sobie winna. Za każdym razem, kiedy próbowałam się zmienić wychodziło mi to coraz gorzej. Nie wiem już, która Wiola jest prawdziwa. Nie wiem, czego chcę i co powinnam zrobić. Znowu się pogubiłam. Czuję się jak na jakiejś karuzeli. Niby za każdym razem dzieje się, coś innego, a na koniec i tak zawsze kończy się tak samo. Najgorsze w tym wszystkim jest chyba to, że tęsknię za Kądziołą. Jestem wściekła na niego, ale tęsknię. Do tego jeszcze Kubiak… Pozwoliłam mu na ten pocałunek, sama go chciałam i to bardzo. Sprowokowałam go, dałam mu przyzwolenie, a potem nawciskałam mu jak ostatnia kretynka.

Siedzę w pracy i korzystam z tej ciszy, i spokoju, które panują w siedzibie klubu. Większość osób ma dziś wolne, a te które są i tak mają kaca. Sezon właściwie się skończył, a i tak już od jakiegoś czasu myślimy o kolejnym. Przesuwam laptopa na bok, opieram stopy o biurko i z długopisem w ustach rozglądam się po swoim pokoju. W sumie praca, jak praca. Czy to jest to, o czym zawsze marzyłam? Czy czuję się usatysfakcjonowana? To była moja wymówka, żeby nie przenieść się do Łodzi, ale czy rzeczywiście jestem do niej, aż tak przywiązana? Przede mną leży teczka z moją nową umową. Jeszcze jej nie podpisałam. Chyba czas najwyższy, żeby podjąć jakąś sensowną decyzję.

Siedzę w osiedlowej kawiarni i czekam na Kamilę. Była nieco zaskoczona moim telefonem, ale przyjeżdża kilkanaście minut później.
- Co Ty gadasz? – dziwi się, gdy opowiadam jej o wczorajszym wieczorze, a raczej nocy. – Ostro.
- Ostro… - patrzę na nią i wykrzywiam usta. – Do dupy, a nie…
- I co teraz? – czasem dobija mnie ta jej bezpośredniość.
- Nie wiem… Nie mam zielonego pojęcia. – zabieram się za swój truskawkowy koktajl.
- Chyba przyszedł czas na…
- Na co? – pytam, kiedy Kamila milczy.
- Musisz wybrać.
- Nie mam, co wybierać.
- Wioluś, kochanie… - unoszę wzrok i uśmiecham się na jej słowa. – Nie patrz tak na mnie! Musisz wybrać jednego albo drugiego.
- Nic nie muszę. Wybrałam już dawno.
- Gówno prawda. – tym razem to szatynka wywraca oczami i wzbudza we mnie zdziwienie. – Wcale nie wybrałaś Kądzia. To on wybrał, a Tobie to się spodobało.
- To nie tak. – próbuję zaprzeczyć jej teorii.
- Gdyby Kubiak wtedy zostawił Sylwię tak, jak chciał, to mogłoby to potoczyć się zupełnie inaczej.
- Nie mogłoby. Ja nic do niego czuję.
- Czujesz coś do nich obydwu. Pogódź się z tym w końcu i określ co czujesz, do którego.
- Ale ja wiem, co czuję.
- Tak, wiem… Kubiak to seks, a Kądziu to miłość…
- Dlaczego mówisz to takim tonem?!
- Bo ani razu nie powiedziałaś Kądziowi, że go kochasz. To, co podobało Ci się u niego jako u przyjaciela, drażni i denerwuję Cię u niego jako u partnera. Bo on Ci nie ufa? A Kubiakowi nie możesz się oprzeć za każdym razem, kiedy jest obok. Wiem jak to zabrzmiało, ale nie mam na myśli seksu. Bynajmniej nie tylko. Chodzi mi o to jak zachowujecie się, kiedy jesteście razem. Wasze spojrzenia, rozmowy, gesty. Flirtujecie non stop. Jedno uwodzi i kusi drugiego, i bawicie się tym. Kurde! Nie wiem, jak to ująć w słowa, ale wiesz, co mam na myśli. – zapada cisza. Kama czeka na moja reakcję, a ja analizuję jej słowa. Może ma rację, może nie… Jakie to ma znaczenie? Ja wiem, z którym chciałabym być i nieważne jak będzie mnie przekonywać to na razie zdania nie zmienię.
- Kiedy wyjeżdżacie? – zmieniam temat, a szatynka jedynie kręci głową. Wie, że nic nie wskóra.
- Wieczorem. A Ty, co będziesz robić?
- Mam parę spraw do pozałatwiania. A potem nie wiem… Myślałam, żeby polecieć do Zuzi.
- Też bym chciała…
- Polecicie za rok. We trójkę. – uśmiech sam wkrada się na jej usta. – A teraz spędzicie miłe wakacje na domku.
- Masz rację. Ooo! Jak Zbyszek wyjedzie, a Ty wrócisz to może też pojedziemy na jakiś domek? Co Ty na to?
- Pewnie.

***
 Zmęczona wracam do mieszkania. Uwielbiam Wiolę, ale jeśli chodzi o tłumaczenie i pomaganie jej to jest to strasznie wyczerpujące zadanie. Chciałabym jej pomóc, ale nic więcej nie wymyślę. Wszystko zależy od niej.
- No, i właśnie tak to mniej więcej wygląda. – w przedpokoju dobiegają do mnie słowa Kubiaka.
- Cześć. – wchodzę do salonu i wyraźnie przerywam im w rozmowie. Milkną na mój widok.
- Cześć kochanie. – Zbyszek wstaje i całuje mnie w policzek.
- Siemka. – Michał unosi wzrok. Wygląda na zmartwionego. – Nie wiesz, gdzie…
- Wiem. – przerywam mu. – Oj Misiek, Ty to zawsze musisz wszystko spieprzyć. – siadam obok niego i poklepuję go po udzie.
- O co Ci chodzi? – udaje zaskoczonego i wymienia spojrzenie ze Zbyszkiem.
- Daruj sobie. Widziałam się z Małą.
- Eee… Jest u siebie?
- Nie ma. A co znowu chcesz złożyć jej niezapowiedzianą wizytę?
- To chyba nie Twoja sprawa. – zaczyna się denerwować.
- Trochę moja, skoro potem ja muszę to między Wami załatwiać. – wywracam oczami i mierzę go wzrokiem. – Tak się czasem zastanawiam… Powiedz mi Ty jesteś taki głupi czy tylko udajesz? – Kubiak zaciska ze złości policzki, a Zibi zaczyna się śmiać. On mnie zna i wie, że jak się uprę to nie ma zmiłuj. – Zawsze musisz zabierać się za coś od dupy strony?! I to dosłownie? Nie musiałeś zaciągać jej do łóżka… Tak od razu… - dodaję po cichu czym wywołuję śmiech u Bartmana.
- Nie zaciągnąłem jej do łóżka!
- Niewiele brakowało… Gdzie się podział ten dawny Kubiak? Co z Tobą? Zero uczuć, empatii. Wiesz, co ona przeżywa i to w dużej mierze przez Ciebie, i na serio w ten sposób chciałeś jej pomóc?
- Nie planowałem tego!
- Zauważyłam, ze Ty nigdy nie planujesz takich rzeczy…
- Weźcie mnie nie denerwujcie! – unosi się, a po jego słowach wnioskuję, że to samo usłyszał od bruneta. – Za dużo wypiliśmy i trochę nas poniosło.
- Zależy Ci na niej? – nie ma sensu bawić się i cackać w jakieś dziecinady. Widać z nimi trzeba wszystko walić prosto z mostu.
- Dlaczego pytasz?
- Bo chcę wiedzieć? – zwykłe pytanie, dwie możliwe odpowiedzi, a jak zwykle wielki problem. – Gdyby Ci zależało to nie jesteś jedyny w jej życiu, a jeżeli cały czas chodzi tylko o ten Wasz układ to może czasu najwyższy z tym skończyć?
- Gdzie jest Wiola? Muszę z nią pogadać, przeprosić…
- Wiola wyjechała. – spoglądam na zegarek. – Z jakieś 20 minut temu.
- Co?! – podrywa się z kanapy. – I nic mi nie powiedziałaś?! – unosi głos. – Dokąd?
- A co w tym dziwnego? Nie tylko Wy macie urlop. Ona też. Właśnie… - odwracam się w stronę Zbyszka i bagatelizuję reakcję szatyna. – Za ile jedziemy?
- Właściwie to możemy w każdej chwili.
- Świetnie! A Ty co? – ponownie przenoszę wzrok na przyjaciela. – Zerwałeś z blondi, więc te wakacje to chyba nie aktualne? Dokąd jedziesz?
- Do domu. – odpowiada zły. – Kiedy Wiola wróci?
- Za jakieś 3 tygodnie. – zaciskam usta. Mam nadzieję, że te małe kłamstewko wszystkim pomoże. Odpoczną od siebie, pomyślą i może wszystko się ułoży…

- Dokąd Wiolka pojechała? – zwraca się do mnie Zbyszek, kiedy wyruszamy spod bloku.
- Przecież wiesz, że Ci nie powiem. – zaczynam się śmiać.
- Przecież wiesz, że mu nie powiem.
- No, właśnie, kochanie, mam małe wątpliwości. – czochram go po włosach.
- Ej! Nie po włosach.
- Sory! – wystawiam mu język i jeszcze raz targam jego ciemne włosy.
- Skoro Mała wraca za 3 tygodnie to przez tydzień będziesz  tu sama… To chyba nie najlepszy pomysł. Może…
- Przestań! Ciąża to nie choroba. Nic mi nie będzie.
- Będę się o Was martwił.
- Masz się zająć grą, a nie…
- Łatwo Ci mówić… Nie podoba mi się, że nie będzie mnie przy Tobie.
- Wiola wraca szybciej i to dużo szybciej. Uspokoisz się już? – mówię zła, żeby skończyć temat.
- Tak. – Zbyszek kładzie dłoń na moim kolanie. – Obiecuję, że nikomu nie powiem. – wystawia rządek białych zębów.
- To się chyba nie uda… - mówię zrezygnowana.
- Co masz na myśli?
- No, Wiolkę i Kubiaka…
- Wiedziałem! Cały czas na niego gadałaś, a tymczasem sama kombinowałaś... – zaczyna się śmiać. – Skarbie, będzie, co ma być.
- Chyba raczej będzie z kim ma być…

***
Droga do mojego rodzinnego miasta do najprzyjemniejszych nie należy. Uwielbiam jeździć samochodem, ale taki kawał w dodatku w samotności może zniechęcić. Czas najwyższy pozałatwiać pewne sprawy. Zdecydowałam się i popisałam nową umowę z JW. Zresztą, nawet gdybym jej nie podpisała to tutaj nie wrócę. A mieszkanie tyle czasu stoi puste. Przez te kilka dni wszystko uporządkowałam i załatwiłam to, co chciałam. W sumie trochę szkoda mi je sprzedawać, ale wynająć obcym nie chcę. Zwłaszcza, że na taką odległość nic nie dopilnuję. No, chyba, że trafiłby się ktoś znajomy. Muszę popytać dziewczyn. Mój pobyt tutaj to również okazja do spędzenia z nimi trochę czasu. Wszyscy są szczęśliwi, zadowoleni i miło słuchać, jak im się wszystko układa.

Wczesny poranek. Wracam do Żor. Postanowiłam dołożyć sobie kawałek drogi i zahaczyć o Łódź. Powód? Chcę zabrać swoje rzeczy. A może bardziej chcę spotkać się z Michałem. Sama nie wiem, na co liczę. Rozmawiałam z Kubą i mam wrażenie, że zrobiłam z niego szpiega. Biedny męczy się z nami… Wczoraj wrócili do Łodzi na bodajże 3 dni. To moja szansa.
Stoję na światłach, kiedy widzę jak Kądziu odjeżdża spod bloku. Z jednej strony czuję ulgę. Może lepiej, jeśli się nie spotkamy? Z drugiej strony chyba jednak liczyłam na to spotkanie. Chwila. O kurde! Mówię w myślach. Jak mam zabrać rzeczy i się z nim nie spotkać, jeśli nie mam kluczy od jego mieszkania? Nie wzięłam ich wtedy od niego. Zostawiłam mu je na stole. Co za idiotka ze mnie! Wyjmuję telefon i wybieram dobrze znany mi numer. Nie jechałam taki kawał na marne. Kolejne sygnały i nic. Pewnie nie odbiera, bo prowadzi. Gówno prawda. Zawsze odbiera telefony. Nie odbiera ode mnie.
- Jestem w Łodzi. Chciałabym zabrać kilka rzeczy. – wysyłam mu wiadomość, na którą od razu dostaję odpowiedź. Zaskakujące.
{- Będę za jakieś 3 godziny.}
Pięknie. Trochę sobie poczekam. Nie mam ochoty na żadne wycieczki czy chodzenie po sklepach. Podgłaśniam muzykę i wygodnie rozkładam się w samochodzie.
Słyszę jakieś stukanie i otwieram oczy. Zasłuchałam się, a wtedy zawsze zamykam powieki. Przy samochodzie stoi Michał. Spoglądam w lusterko, poprawiam włosy i wysiadam.
- Czekałaś tu tyle czasu? – dziwi się, a ja nic nie odpowiadam tylko go wymijam. – Byłem z Kubą na siłowni. – mówi, kiedy jedziemy windą.
- Myślałam, że macie wolne. – staram się być obojętna, chociaż serce wali mi jak szalone. Nie mam odwagi na niego spojrzeć, nie mogłabym spojrzeć mu w oczy.
- Za chwilę kolejny turniej, musimy być w formie. – mówi to tak spokojnie. Zastanawiam się czy tylko mną targają tak sprzeczne emocję. – Muszę wziąć prysznic. – mówi, kiedy wchodzimy do jego mieszkania, a jego torba ląduje w rogu salonu.
- W porządku. – cholera, zachowujemy się jak gdyby nic się nie stało. Spodziewałam się kłótni, jakiś wrogich spojrzeń, a to wszystko jest takie dziwne… Chyba jeszcze gorsze.

I keep running away, running away, running away from you
But I can’t stand breaking the chains…
Cause I know the second you go
Want you to bring it on back…

Kończę się pakować. Przeglądam ostatni szufladę w salonie, kiedy otwierają się drzwi od łazienki. Automatycznie odwracam głowę i moim oczom ukazuje się Michał owinięty w pasie ręcznikiem. Po jego ciele spływają pojedyncze krople wody, a ja zamieram. Nie mogę oderwać od niego wzroku. Co on robi? Co mnie to obchodzi. Biorę głęboki oddech i powracam do poprzedniej czynności. Gotowe. Mówię w myślach. Sięgam po torbę, torebkę i ostatni raz rozglądam się po salonie. Podchodzę do drzwi, kiedy Michał łapie mnie za przedramię i odwraca w swoją stronę.
- Chyba nie myślałaś, że tak po prostu stąd wyjdziesz? - mierzy mnie wzrokiem, aż przechodzą mnie ciarki. Wiedziałam, że było za spokojnie. Przełykam ślinę.
- Puść mnie. - Kądziu mnie nie słucha. Wręcz przeciwnie. Popycha na ścianę. Lewą ręką wciąż mnie trzyma, zaś prawą opiera przy mojej głowie. Stoimy w ciszy i patrzymy się sobie w oczy. W głowie mam pustkę. Uleciały mi wszystkie słowa, myśli. Ciężko oddycham i nie wiem, co robić. Nie jestem w stanie teraz z nim rozmawiać.

***
Czekałem na to spotkanie. Cały trening je sobie wyobrażałem. Miałem być szorstki. Miałam pokazać, że się nie przejmuję. Nie mogłem. Wystarczyło, że ją zobaczyłem i dotarło do mnie jak bardzo mi jej brakuje. Nie wiem, co robię. Nie wiem czy chcę ją sprowokować, czy zdenerwować. 
- Widziałem jak na mnie patrzyłaś. - mówię z wyższością. - Wciąż Cię kręcę. Masz na mnie ochotę? - mówię, co mi ślina na język przyniesie. 
- Przestań. O co Ci chodzi? - Wiola próbuje odwrócić twarz, lecz łapię ją za podbródek i jej to uniemożliwiam.
- Już Ci na mnie nie zależy?
- Zależy. - mówi to prawie szeptem. Powinienem jej teraz wykrzyczeć, że mi na niej nie i kazać się stąd wynosić. Jednak nie mogę.
- Kubiak Ci nie wystarcza? 
- Zostaw mnie! - w jej oczach widać złość, próbuje wyrwać rękę.
- Myślałem, że chcesz porozmawiać. - mówię drwiąco.
- To nazywasz rozmową? - prycha zła. - Myślę, że nie mamy o czym rozmawiać. Ostatnio powiedziałeś mi wszystko czy może o czymś zapomniałeś?! Coś jeszcze powinnam usłyszeć?!
- Powiedz to. - nachylam się nad nią.
- Co?
- Że mnie zdradziłaś.
- Nie zdradziłam. - mówi to patrząc mi w oczy. W jej spojrzeniu jest coś dziwnego, coś innego.
- Nie kłam.
- Nie powiem Ci tego, co chcesz usłyszeć, bo to nieprawda! - odpowiada zła, a ja wpijam się w jej usta. Byłem spragniony jej dotyku, jej smaku. Językiem drażnię jej podniebienie.
- Przestań! - Wiola odpycha mnie od siebie. - Co Ty robisz? - zamyka oczy, a ja opieram czołem o jej czoło. Nie wiem. Sam nie wiem, co robię. Nie mogę okazać słabości.
- Od tego zaczęła się nasza znajomość... - łapię ją za nadgarstki i unoszę je nad jej głowę. - To i na tym powinna się zakończyć... - tych słów zacząłem żałować jeszcze za nim je wypowiedziałem. Wiola otwiera oczy i patrzy na mnie z niedowierzaniem.
- Nie mówisz poważnie... Dupek! - robi się coraz bardziej zła. - Puszczaj mnie! - zaczyna krzyczeń.
- Spójrz na mnie! - również unoszę głos. - Powiedz, że nie chcesz. - mówię poważnie i szorstko. Nie czas na czułości i miłe słówka. Przez chwilę mierzymy się wzrokiem. Jej spojrzenie nic nie wyraża. Jest takie puste. Milczy, a dla mnie to znak. Mocniej przyciskam ją do ściany i napieram swoim językiem na jej.
 ____________________________________________________
Mam nadzieję, że nie pomieszałam za bardzo tak, jak kiedyś i tym razem bez problemów wiecie, co jest z czyjej perspektywy. Wiola była i jest bardzo niezdecydowaną kobietą, a czy dalej będzie? Pomału zbliżamy się do końca, więc niedługo się przekonamy ;). Cieszę się, że już wcześniej postanowiłam (a przede wszystkim napisałam końcówkę, zostały drobne korekty), bo teraz chyba sama miałabym wątpliwości, co do wyboru partnera Małej…  Co do końcówki rozdziału - w życiu często nie umiemy się oprzeć czemuś, czego chcemy, a od czego uciekamy, chociaż wiemy, że to niewłaściwe… Czy jakoś tak ;))). Na następny zapraszam w czwartek.  

19 lut 2013

Rozdział 27

Pół nocy nie mogłam spać. Zasnęłam dopiero rano, ale i tak nie na długo.  Nie śpię od kilku minut. Leżę i pomału otwieram oczy. Liczyłam na to, że kiedy je otworzę to wszystko zniknie. Tak się jednak nie dzieję. Dalej czuję się fatalnie. Pół dnia przeleżałam zwinięta na kanapie i myślałam. W kółko myślałam. Cały czas próbowałam to wszystko zrozumieć, poukładać sobie w głowie, wytłumaczyć, ale nie umiem. Doszłam jednak do jednego wniosku. Wszystko zepsuła Sylwia, a skoro Sylwia to i…
- KUBIAK! – wypowiadam na głos i zrywam się z kanapy. To na pewno wszystko jego sprawka! Biorę szybki prysznic, przebieram się i robię lekki makijaż. Próbuję zatuszować ślady nieprzespanej i przepłakanej nocy, lecz nie oszukujmy się wyglądam tragicznie. Ślepy by zauważył, że coś się stało. Wychodzę z mieszkania i już po chwili znajduję się pod jego blokiem. Naciskam dzwonek do drzwi i czekam. Doskonale wiem, że nie ma treningu, więc powinien być w domu. Zniecierpliwiona i zła zaczynam pukać. Coraz mocniej i coraz głośniej. W końcu otwierają się drzwi sąsiedniego mieszkania.
- Wiolka?! – Kamila dziwi się na mój widok.
- Jest u Was Kubiak?! – pytam, nie przestając walić do jego drzwi.
- Co Ty tu robisz? Kiedy wróciłaś? – zasypuje mnie pytaniami, a ja dalej dobijam się do mieszkania szatyna. – Michała nie ma. Są ze Zbyszkiem w klubie. Za chwilę powinni być. Wchodź. – Kama wraca do środka, a ja wchodzę za nią. – Czemu nie jesteś w Łodzi? – pyta, kiedy siadam obok niej na kanapie. –  Powiesz mi, o co chodzi? – nie odpuszcza, a ja w dalszym ciągu milczę. – Wiola? – zaczyna się irytować.
- Powiem, ale najpierw załatwię to z Kubiakiem…

***
Długo nie mogłem zasnąć. Pierwszą rzeczą, na jaką miałem ochotę po przebudzeniu było piwo. Wieczorem jedziemy z Kubą na turniej, więc dziś nie mogę pić. Siedzę na kanapie i bezcelowo przerzucam kanały w telewizorze. Tyle ich jest i na żadnych nic nie ma. Na niczym nie umiem się skupić. Zrezygnowany wyłączam telewizor i rzucam pilota na stół. Ktoś puka do drzwi, a ja zrywam się jak oparzony. Nie wiem, czemu przychodzi mi na myśl, że to Wiolka. Czuję się jeszcze gorzej niż wczoraj.
- To Ty… - mówię z rozczarowaniem, kiedy moim oczom ukazuje się Sylwia.
- Tak myślałam… - wymija mnie i wchodzi bez zaproszenia. Zaciskam wargi i zamykam drzwi. – Wiedziałam, że będziesz się nad sobą użalał. Przyniosłam jedzenie. – macha przede mną, jakimiś pudełkami.
- Po, co przyszłaś?
- Nie chciałam być sama… - nagle z jej twarzy schodzi uśmiech i siada obok mnie. – Ty chyba też nie?

***
Siedzimy z Kamilą w ciszy, a ja cały czas bawię się dłońmi. Wykręcam i wyginam place. Zaciskam pięści i siedzę jak na szpilkach. Szatynka cały czas nie spuszcza ze mnie wzroku, ale na szczęście milczy. O nic już nie pyta i za to jestem jej wdzięczna.
- Gdzie oni są? – zaczynam się niecierpliwić. Jednak za nim uzyskuję odpowiedź, słychać otwierające się drzwi i śmiech Zbyszka i Michała.
- Wiola?! – dziwią się na mój widok.
- Popierdoliło Cię do reszty?! – zrywam się z miejsca na widok Kubiaka. – Zadowolony z siebie jesteś?!
- O co Ci chodzi?!
- Jeszcze się pytasz?! Nie udawaj! Chociaż raz nie rób z siebie durnia! – coraz głośniej krzyczę.
- Wiola, uspokój się. Nie mam pojęcia, o co Ci chodzi. – rozkłada bezradnie ręce. Razem ze Zbyszkiem patrzą na Kamilę, a ja ze złością mierzę go wzrokiem.
- Ja nic nie wiem. – szatynka również wzrusza ramionami.
- Chciałeś rozpierdolić mój związek? To Ci się, kurwa, udało! – odwracam się i podchodzę do okna. Nie mogę na niego patrzeć, bo nie ręczę za siebie. –  Zadowolony z siebie jesteś?! To ja głupia przez tyle czasu milczałam, robiłam wszystko, żeby Sylwia się o niczym nie dowidziała, a Ty co robisz?!
- Wiolka do jasnej cholery! Uspokój się! – Kubiak również unosi głos. – Nie wiem, o co Ci, kurwa, chodzi!
- Wal się Kubiak! – ta rozmowa nie ma sensu. Nie przy Kamili i Zbyszku. Sięgam po torebkę i chcę wyjść.
- Siadaj! – Michał łapie mnie za rękę, kiedy przy nim przechodzę i prowadzi mnie w stronę kanapy.
- Puszczaj! – odpowiadam przez zęby i próbuję wyrwać rękę z jego uścisku, lecz jest na tyle mocny, że nie daję rady.
- Siedź! – siada i pociąga mnie za sobą. – A teraz mów! Wszystko od początku! – spoglądam na niego i przez chwilę zastanawiam się czy on na serio nie ma o niczym pojęcia, czy tylko udaje.

***
- Sylwia, skąd masz te zdjęcia?! – to pytanie cały czas mnie dręczy.
- Od Leny. – mrużę oczy i spoglądam na nią. Lena, Lena… Powtarzam w myślach. Coś mi mówi to imię.
- Od przyjaciółki. – blondynka, jakby czytała mi w myślach.
- Taka ruda? – zaczynam kojarzyć. Wiolka coś o niej wspominała. Nie mówiła o niej najlepiej.
- Tak.
- A skąd ona je ma?!
- Od samego początku mówiła mi, że między ta dwójką coś jest, a ja jej nie wierzyłam… - jej głos zaczyna się łamać. – Myślałam, że kłamie. Wiesz ona była kiedyś ze Zbyszkiem i ona ją zdradził z Kamilą… Myślałam, że jest przewrażliwiona. Nie dopuszczałam do siebie, że Michał jest do tego zdolny. Lena się uparła, no i… Sam widzisz. Są efekty.
- Kiedy zrobiła te zdjęcia? Jak długo je masz? – muszę wiedzieć. Wciąż mam nadzieję, że to jedno wielkie nieporozumienie.
- Mam je od kilku dni. Nie mogłam w to uwierzyć. – po jej policzku spływa pojedyncza łza, która szybko wyciera. – Zapytałam Michała, a on po prostu się przyznał. Nie zaprzeczał, nie kłamał, nie próbował nic wyjaśnić… Jakby w ogóle tego nie żałował… - czuję jak napinają mi się wszystkie mięśnie. Przed oczami widzę jego rozbawioną gębę. Ten jego uśmieszek. Tyle razy mi mówił, że nie odpuści, że Wiolka woli jego… - Michał… – Sylwia wyrywa mnie z myśli i kładzie dłoń na mojej zaciśniętej pięści. – Wiedziałam, że wracasz z turnieju. Wiedziałam, że Wiola ma do Ciebie przyjechać. Uznałam, że powinieneś wiedzieć i dlatego tu jestem…
- Dobrze zrobiłaś… - moje wszystkie wątpliwości w tej właśnie chwili znikają…

***
- Co Ty pieprzysz?! – kończę opowiadać skróconą wersję wczorajszych wydarzeń i nie wiem , które z nich jest bardziej zaskoczone, ale patrzą na mnie jakbym opowiadała jakieś niestworzone historie…
- To niemożliwe… - mówi po chwili Kubiak.
- Nie, kurwa, wymyśliłam to sobie wszystko. – znowu zaciskam zęby i wywracam oczami. – A mój chłopak o mało nie przeleciał Twojej narzeczonej… - cholera! Ten fakt pomijałam, gdy im o wszystkim opowiadałam.
- Sylwia nie jest już moją narzeczoną. Rozstaliśmy się 2 dni temu.
- Czekaj, co znaczy, że prawie by ją przeleciał? Wiola, o czym Ty mówisz? – Kamila od razu podłapuje temat.
- Nieważne! – mierzę Kamę wzrokiem. – I co? – zwracam się do Kubiaka. – Dalej nie wiesz, o co mi chodzi?!  - dopiero teraz zaczynają docierać do mnie jego słowa. Rozstał się z nią?! Serio?! – Czekaj, skoro z nią zerwałeś, to po jaką cholerę powiedziałeś jej o naszym romansie?! – robię się coraz bardziej zła. – Pojebało Cię do reszty?!
- Nie wiedziałem, że ona pojedzie do Kądzia! W życiu nie przyszłoby mi to do głowy! Sylwia chciała dać nam czas, chciała spróbować to naprawić… Powiedziałem jej, że mam kogoś, bo pomyślałem, że to będzie całkowity koniec! Nie powiedziałem jej, że chodzi o Ciebie… - patrzę na niego i nie wierzę. W tej całej złości teraz chcę mi się śmiać. Jak można być tak głupim i bezmyślnym? Idiota.
- Przecież Kądziu wiedział o tym Waszym układzie. – Zbyszek podkreśla ostatnie słowo. – Wie, że to już dawno skończone. Na pewno jej nie uwierzył. Wyjaśnicie to sobie.
- Nie! – mówię stanowczo, a oni kolejny raz wymieniają między sobą spojrzenia. Wiedzą, że nie mówię im o wszystkim i dobrze. Nie musze im tego tłumaczyć. Nic już nie będzie dobrze. – Skąd ona miała nasze zdjęcia? – cały czas mnie to zastanawia.
- A skąd ja mam wiedzieć?! Nie mam żadnych naszych zdjęć.
- To jest jakieś chore. – palcami przeczesuję włosy i zwijam je niechlujnie.
- Co to za zdjęcia? Co na nich było? – wypytuje szatynka.
- Stare. Z samego początku. To było jakoś zaraz jak wróciliśmy z tego całego obozu… Nawet nie wiem czy ja wtedy wiedziałam o jej istnieniu…
- Nie rozumiem… - Kubiak wstaję i opiera się o komodę. – Skąd ona je miała? Kto je zrobił?
- Wygląda na to, że blondi nie jest taka głupia za jaką ją mieliśmy… - Kamila sięga po kubek z herbatą.
- Co masz na myśli? – teraz to ja jestem zaciekawiona jej słowami.
- Ona wiedziała od samego początku.
- Niemożliwe… - mówimy z Michałem jednocześnie, a nasze spojrzenia się spotykają.
- A jak to inaczej wytłumaczysz?
- I tyle czasu nic by z tym nie robiła? Tyle czasu by z nim była? – Bartmanowi też ciężko w to uwierzyć.
- Nic nie robiła, bo Michał z nią był. Teraz ją zostawił, więc…
- To ma sens. - zaczynam skubać wargę.
- W sumie. – Zbyszek opera się o oparcie i coraz bardziej jest do tego przekonany.
- Nie… Niemożliwe… - Michał dalej upiera się przy swoim.
- A jednak. Stary, no spójrz. Może myślała, że Ci się znudzi te całe romansowanie, ze to przejściowe. A teraz, kiedy z nią zerwałeś… I jeszcze powiedziałeś, że kogoś masz, na pewno pomyślała o Wioli…
- I postanowiła się na mnie zemścić… Super…  - wstaję i ponownie podchodzę do okna. – Idiotka. Od samego początku wszystko uchodziło jej płazem. Ty nie chciałeś, żeby się o nas dowiedziała. – wskazuję na Kubiaka. – Ty – spoglądam na Kamilę. – razem z Zuzką nie chciałyście, żebym się na niej mściła…  - zaczynam kręcić głową… - I jak na tym wyszłam?! Zajebiście… A od razu mogłam jej pokazać, że ze mną się nie zadziera…  Teraz wszystko pójdzie jej płazem, a ja… - zapada cisza. Nie mam siły.
- Co robisz? Zostań. – Kamila idzie za mną do przedpokoju.
- Chcę być sama. Zadzwonię później.
- Dobrze się czujesz? Nie wyglądasz najlepiej.
- Wróciłam w nocy. Nie spałam. Jestem zmęczona. – całuję ją w policzek i wychodzę.

***
- Nie chcę być niemiły, ale powinnaś już iść. – zwracam się do blondynki, która nie wygląda jakby miała się zbierać. – Ja za chwilę wyjeżdżam. – dodaję od razu.
- Rozumiem... Kolejny turniej? Odezwij się jak wrócisz. Może skoczymy na jakąś kawę?
- Czemu nie. – odpowiadam mało przekonany i odprowadzam ją do drzwi.
- Do zobaczenia. – przykłada dłoń do mojego policzka, czym mnie zaskakuje. – Trzymaj się. – staje na placach i całuje mnie w policzek.
- Ty też się trzymaj. – zamykam za nią drzwi i łapię się za policzek. Co to było?! Przypominają mi się wczorajsze wydarzenia. Byłem taki wściekły, kiedy zaczęła mi opowiadać o tym ich romansie. Nawet nie wiem, kiedy mnie pocałowała, ale nie protestowałem. Przypomina mi się spojrzenie Wioli, kiedy nas zobaczyła… Przestań o niej myśleć! Powtarzam i idę wziąć chłodny prysznic.

***
Z konieczności siedzę właśnie na trybunach na ostatnim w tym sezonie meczu. Gdyby nie to, że Kama, co chwila ekscytuje się wynikiem to nawet bym go nie znała. Kompletnie nie mogę skupić się na grze. Patrzę na boisko, a przed sobą widzę plaże, piasek i Kądzia. Popadam w jakąś paranoję. Ostatnie kilka dni były jakby wyjęte z mojego życiorysu. Jak robot wstawałam rano i szłam do pracy, wracałam kładłam się łóżka i to by było na tyle. Cały czas myślałam o nim. Na nic nie miałam ochoty. Nie chciałam z nikim gadać. O ile Kamila umiała to zrozumieć i nie naciskała na mnie, tak Kubiak nachodził mnie codziennie. Gwizdek i szał! Cała hala śpiewa, krzyczy i klaszcze z radości. Piąty i najbardziej zacięty mecz między nami, a Resovią i wygrywamy 3:2. Mamy brąz! Wszyscy szaleją, a ja najchętniej wymknęłabym się stąd jak najszybciej.
- Chodź! – Kamila ciągnie mnie za rękę w stronę boiska i wcale nie jestem zadowolona z tego, że chwilę później ląduję w ramionach Kubiaka.

Dopijam drugą lampkę wina i słucham smutnych piosenek. Nie ma jak to się jeszcze bardziej dołować… Wszyscy świętują, a mi udało się wykręcić. Rzeczywiście jestem dobra w kłamaniu, z tym Kądziu również miał rację. Dzwonek do drzwi jest czymś, czego najmniej się spodziewałam. Na nikogo nie czekam, wszyscy oblewają medal, więc nie otwieram. Ktoś nie odpuszcza i zawzięcie przyciska guzik przy drzwiach. Niechętnie wstaję z podłogi.
- Czego?! – otwieram zła. – Co tu robisz?! Nie powinieneś świętować?!
- A Ty?
- Co ja? – zaczyna mnie denerwować.
- Nie powinnaś świętować z nami?
- Świętuję sama.
- Nikt nie powinien świętować sam. – zapada cisza. – To jak? Wpuścisz mnie czy dalej będziemy tak tu stać?
- A mam wybór?
- Nie.  – Doskonale zdaję sobie z tego z sprawę, dlatego odwracam się i wracam do salonu. Siadam na podłogę i opieram się plecami o kanapę.
- Kubiak, czy Ty nie możesz dać mi spokoju?! Mam Cię dość, rozumiesz?! – Michał nic sobie z tego nie robi. Z szafki wyciąga drugi kieliszek, siada obok i nalewa sobie wino.
- Twardo tu.
- To usiądź gdzie indziej. – wywracam oczami. Z każdą kolejną lampką rozmowa coraz bardziej zaczynała nam się kleić. Obecność Michała coraz mniej mi przeszkadzała i w końcu zaczęłam się śmiać z głupot, które opowiada. Może tego było mi trzeba? Może zamiast zapijać smutki w samotności potrzebuję towarzystwa? Może mogłam iść na tą cholerną imprezę. Od dawna nie płakałam i nie załamywałam się przez facetów, dlaczego teraz to robię?
- Uśmiechasz się. – Misiek otwiera kolejną butelkę wina, która znalazł w mojej kuchni.
- Nie gadaj tyle. Lej. – nastawiam mu swój kieliszek.

***
Wychodzę z łazienki i rozkładam się na łóżku. Kuba siedzi z nosem w laptopie.
- Widziałeś? Jastrzębie zdobyło brąz.
- Aha. – odpowiadam mało zainteresowany.
- Patrz. – Kuba odwraca w moją stronę laptopa i pokazuje jakieś zdjęcia. Zatrzymuje się na jednym. Wiola w objęciach Kubiaka… Widać świetnie się bawi. Pewnie teraz świętuje z nim zwycięstwo. Znowu wszystko wraca. Te wszystkie obrazy, które mam przed oczami.
- Gaś to. Jutro ważny mecz. – odpowiadam zły i kładę się spać.

***
- Dzięki, że przyszedłeś. – Opieram głowę o ramię Kubiaka.
- Nie ma za co. – obejmuje mnie i całuję w skroń. Przez moje ciało przechodzi przyjemny dreszcz. Przymykam oczy, a Michał zaczyna głaskać mnie po ramieniu. Palcem kreśli na nim jakieś wzorki. Przesuwa palec wzdłuż mojej szyi, wplątuje palce w moje włosy i zaczyna się nimi bawić. Unoszę głowę i patrzę mu w oczy. Nie wiem, dlaczego serce zaczyna walić mi jak szalone. Czuję te napięcie, jakie się między nami wytworzyło. Michał przesuwa dłoń na mój policzek i pomału się nachyla. Nie wiem czy to wina alkoholu, czy po prostu potrzebuję teraz bliskości, ale nie odsuwam się. Pozwalam mu się pocałował.  Czuję jego miękkie wargi na swoich.
- Michał…
- Nic nie mów. – ponownie wpija się w moje usta. Z niczym się nie śpieszymy. Nasze pocałunki są delikatne. Już zapomniałam jak smakują jego wargi. Z każdym kolejnym pocałunkiem mam ochotę na więcej, coraz więcej. Jego ręce błądzą po moim ciele pozostawiając przyjemne ciepło. Jego dotyk wywołuje u mnie ciarki. Michał kładzie dłonie na moje biodra, a ja przygryzam jego dolną wargę. Nie myślę o niczym. Nie wiem, co mną kieruję, ale wsuwam dłonie pod jego koszulkę i ściągam ją z niego. Opieram dłonie na jego ramionach, następnie zjeżdżam nimi wzdłuż jego klatki piersiowej i brzucha. Minęło tyle czasu, a znam jego ciało na wylot. Opuszkami palców zataczam kółka na jego barkach. Co jakiś czas kreślę mocniejszy wzorek paznokciem. Minęło tyle czasu, a wciąż wiem, gdzie dotknąć, żeby jęknął z przyjemności. Michał w niczym nie pozostaje mi dłużny. Na mojej szyi pozostają wilgotne ślady od jego pocałunków. Kiedy przygryza płatek mojego ucha, czuję jakbym miała zwariować. Oblewa mnie fala rozkoszy. Szatyn doskonale o tym wie i dłużej nie czeka. Unosi mnie i zanosi do sypialni. Delikatnie kładzie mnie na łóżko, a chwile później zaczyna rozpinać moją koszulę. Drażni mnie tym niesamowicie. Wszystko robi tak pomału i subtelnie. Cały czas całuje mnie po dekolcie, po brzuchu, a później zatacza językiem kółka wokół pępka. Jedną dłoń zaciskam kurczowo na poduszce, drugą mocno chwytam jego włosy. Przyciągam jego twarz bliżej siebie i nasze języki zaczynają toczyć ze sobą walkę. Michał splata nasze dłonie i unosi je nad moją głową. Kładzie się na mnie, ale wcale nie czuję jego ciężaru. Nasze pocałunki są pełne namiętności i pragnienia.
- Tęskniłem za Tobą. – znowu zaczyna całować mnie po szyi. – Tak długo na to czekałem. – szepcze mi do ucha. – Nie mogłem przestać o Tobie myśleć. – A kiedy przygryza płatek mojego ucha trzeźwieję. Szybkim i zdecydowanym ruchem spycham go z siebie i wstaję z łóżka.
- Od początku tylko o to Ci chodziło! – unoszę głos. – Od samego początku…
- Wiola… - przerywa mi i podchodzi bliżej, lecz odpycham go od siebie. Sięgam po jego ubrania i rzucam nimi w niego.
- Wynoś się.
- Źle mnie zrozumiałaś.
- Może Ty to wszystko sobie zaplanowałeś, co?! Nie zdziwiłabym się. Jesteś zdolny do wszystkiego… Wyjdź stąd! – popycham go w stronę przedpokoju. – Wyjdź! – otwieram drzwi i nawet nie czekam, aż się ubierze. Wypycham go na korytarz i szybko za nim zamykam. Opieram się o nie plecami, a po moim policzku zaczynają płynąć łzy. Kolejna facet, który nie traktuje mnie poważnie. Kolejny, dla którego jestem zabawką. Jemu też zależy tylko na seksie. Chociaż akurat po nim mogłam się tego spodziewać, w końcu sama też go tak traktowałam. Dość tego. Tyle czasu nie płakałam i nie cierpiałam przez żadnego faceta, teraz też nie będę! Zdecydowanym ruchem ocieram policzki i idę do sypialni. Wyciągam z szafy walizkę i wrzucam do niej pierwsze lepsze ubrania.
_______________________________________________________________________________
Czy nie byłoby zbyt oczywiste, gdyby teraz tak po prostu Wiola była z Kubiakiem? Następny w sobotę. Pozdrawiam ;)

Pierwszy weekend play-off'ów? Marzenie!!! :))) Brawo JW i brawo SOVIA :))) A co do dzisiejszego meczu, to właśnie takie mecze zawsze chciałoby się oglądać ;)