Następny dzień spędzam razem z drużyną. Przysłuchuję się rozmowie chłopaków z trenerem i przyglądam się treningowi. Sama rozmawiam z kierownikiem drużyny i dowiaduję się, jakie będą moje zadania. Na szczęście nie będzie tego dużo, więc będę mogła skupić się na marketingu, czyli na czymś, co lubię najbardziej. Reklama, promocja? Mam milion pomysłów na minutę, więc powinnam dać sobie radę. Podczas tego całego spotkania poznaję zarówno lepiej chłopaków, jak i zasady, jakie panują w drużynie. Zawsze byłam dobrą obserwatorką. O każdym wyrobiłam sobie już jakieś zdanie. Mniej więcej widzę z kim powinnam się dogadać, a kogo lepiej unikać. Jak na razie zauważam jednak same plusy tej całej sytuacji. Naprawdę cieszę się, że udało mi się załatwić tą pracę. Trening nie jest ciężki. Zdaniem Grodeckiego na ciężką pracę przyjdzie czas już od poniedziałku, a teraz niby jest ta przyjemniejsza część przygotowań do sezonu. Podczas spotkania nie brakuje żartów, śmiechu i dobrej zabawy. Połowa zawodników trenuje już od prawie
Siedzę
właśnie na popołudniowym treningu z nosem w laptopie. Wczorajszy wieczór daje o
sobie znać, gdyż cały czas słychać w tle jakąś piosenkę disco polo.
- Piłka! –
słychać krzyk chłopaków.
W ostatniej
chwili udaję mi się zrobić unik i już mam się na nich wydrzeć, kiedy Czarnowski
proponuje, żebym z nimi zagrała. Patrzę na niego z nadzieją, że się
przesłyszałam. Po ich spojrzeniach wiem, że powiedział to na serio. Czekają na odpowiedź,
a ja wciąż siedzę i milczę.
- No chodź.
– Czarnowski nie przestaje mnie namawiać.
- Boi się. –
Kubiak uśmiecha się i patrzy na mnie lekceważąco. Po jego wzroku wiem, że chce
mnie sprowokować.
- Nie boję
się.
- Na pewno?
– jego ton głosu zmienia się. Jest bardziej prowokujący.
- Na pewno?
– zaczynam do przedrzeźniać.
- A może nie
umiesz grać? – pyta całkiem poważnie. W jego głosie nie słychać żadnych złośliwości,
a mimo to strasznie mnie tym irytuje.
- A co, na
to też jestem za głupia? – nie mogę się powstrzymać. – Do tej pory myślałam, że
w podrzuceniu piłki
i trafieniu jej ręką nie ma żadnej filozofii, ale w końcu Ty tu jesteś zawodowcem, nie ja… - zapada cisza. Kubiak mierzy mnie wzrokiem, znowu udało mi się go zdenerwować, choć tym razem mogłam ugryźć się w język…
i trafieniu jej ręką nie ma żadnej filozofii, ale w końcu Ty tu jesteś zawodowcem, nie ja… - zapada cisza. Kubiak mierzy mnie wzrokiem, znowu udało mi się go zdenerwować, choć tym razem mogłam ugryźć się w język…
- Wygrałem!
– ciszę przerywa Bartman, który przybija piątkę z Czarnowskim.
- Cholera! –
słychać zawiedzenie w głosie Patryka.
Kubiak nie
tylko na mnie patrzy w tej chwili z mordem w oczach, a ja domyślam się, że
chodzi o jakiś zakład.
- Gramy! –
krzyczy Łasko.
Nie dam
Kubiakowi satysfakcji. Ściągam japonki, związuję włosy w kucyka i wchodzę na
wyznaczone taśmą boisko.
- To, w
której drużynie mam grać? – staję przy siatce, zakładam ręce na biodra i
rozglądam się po zawodnikach.
- W której
chcesz. – mówi Łasko.
- Chodź do
nas. – proponuje Bartman, a Michał robi się coraz bardziej zły.
- Nie
denerwuj się tak. – puszczam do niego oczko i staję obok niego, a on odwraca
głowę w drugą stronę.
- Tam stań!
– wskazuje ręką do tyłu nawet na mnie nie patrząc.
Oho, chyba
na serio jest zły. A co tam, dobrze mu tak i uśmiecham się pod nosem. Jestem w
drużynie z Bartmanem, Kubiakiem, Matteo, Czarnowskim, Tiago i Russell’em.
- Macie mnie
nie zabić! – krzyczę jeszcze głośno, na co zaczynają się śmiać.
Oczywiście
było przy tym więcej wygłupów niż prawdziwej gry. Zdziwili się, że nie jestem całkiem zielona.
Zagrywki przechodziły mi przez siatkę, kilka piłek przyjęłam i kilka nawet
przebiłam na drugą stronę, bo atakiem raczej tego nazwać nie można, ale ogólnie
nie jest źle.
-Wiola, blok! – krzyczy za mną Bartman.
- Nie sięgnę!
– odpowiadam mu stukając się przy tym w głowę. Co prawda mam te 170 cm, ale co to
jest przy nich.
Matteo chyba
domyśla się o co chodzi, bo podbiega i podnosi mnie do góry. I? Udało się!
Zablokowałam Łasko! Zaczynam się śmiać, a Matteo zaczyna kręcić się w koło ze
mną na rękach. Kiedy nagle stawia mnie na piasek tracę równowagę i wpadam na
Kubiaka. Oboje wywalamy się. Leżę na nim i patrzę mu w oczy.
- Sory. –
uśmiecham się lekko. – Nic Ci się nie stało?
- Nie. – Michał odwzajemnia uśmiech, a ja nie mogę
oderwać od niego wzroku. Jak się nie odzywa i uśmiecha to jest całkiem,
całkiem. Patrzy mi w oczy i poprawia włosy, które wypadły mi z kucyka.
- Ej, nie
przy ludziach!
- Zamknij
się Bartman! – odpowiadam mu po czym wstaję z Michała.
Otrzepuję
się z piasku i wchodzę na zagrywkę. Po raz pierwszy dzisiejszego dnia nie
trafiam dobrze w piłkę, bo zamiast przejść na drugą stronę, trafia w głowę
Zibiego…
- Niechcąco!
– krzyczę, kiedy Zbyszek odwraca się w moją stronę poprawiając fryzurę. Patrzę
na niego i przybieram minę niewiniątka.
- Uważaj, bo
Ci uwierzę. – odpowiada, na co tylko prycham.
- Nie
musisz. Popraw lepiej włoski, bo tam jeszcze jeden nie jest na swoim miejscu. –
wystawiam mu język i widzę uśmiechy na twarzach pozostałych zawodników. Ku
mojemu zdziwieniu najbardziej zadowolony jest Kubiak. Czekam na jakąś
błyskotliwą odpowiedź Bartmana, lecz on sam zaczyna się śmiać i nic nie mówi.
- Gramy,
gramy szkoda czasu! – krzyczy Wojtaszek.
Ostatecznie nasza
drużyna wygrała mecz i przegrani stawiają nam po piwie. Co prawda skończyło się
na kilku siniakach, ale było warto. Nie dałam im satysfakcji. Na pewno nie
wzięli mnie za jakąś lalunie, która boi się, że złamie paznokietek. Walczyłam o
każdą piłkę, a co najważniejsze – utarłam nos Michałowi. W sumie nie są tacy
źli.
To normalni, fajni faceci, a nie jakieś zadufane w sobie gwiazdki.
To normalni, fajni faceci, a nie jakieś zadufane w sobie gwiazdki.
Wieczorem
chłopaki ponownie idą do pobliskiego baru na piwo. Dziś jednak im odmawiam. Zawsze w drużynie byli sami faceci, więc taki
wypad dobrze im zrobi. Wolny wieczór wykorzystuję na rozmowę z
Zuz. Opowiadam jej zarówno o nich, jak i o tym całym pomyśle Bartmana, żebym
zamieszkała z jego dziewczyną. Nasłuchałam się już o niej tyle, że chyba nie
muszę jej nawet poznawać. Zaraz zgodzę się dla odczepnego, bo Zibi nawija o
niej przy każdej nadarzającej się okazji. Jest już dość późno, a ja nie mogę
spać. W pokoju jest strasznie duszno, a otwarte okno nic nie pomaga.
Postanawiam się przejść. Długi spacer nie jest mi jednak pisany, ponieważ
chwilę po wyjściu zaczyna padać deszcz. Drobna mżawka szybko zamienia się w
ulewę. Jestem cała mokra. Przed ośrodkiem czuję wibrację telefonu. Jestem już
pod daszkiem, więc postanawiam odczytać sms’a. Na ekranie telefonu widnieje wiadomość
od Kądzia. Na moment,
aż przystaję, bo nie jestem w stanie odczytać jej treści. Widać musiał gdzieś zabalować. Sezon już się dla nich skończył, więc teraz korzystają. Nagle odbijam się od czegoś twardego i o mało, co nie ląduję na tyłku.
aż przystaję, bo nie jestem w stanie odczytać jej treści. Widać musiał gdzieś zabalować. Sezon już się dla nich skończył, więc teraz korzystają. Nagle odbijam się od czegoś twardego i o mało, co nie ląduję na tyłku.
- Uważaj. – Kubiak łapie mnie za ramiona.
- Sory, zapatrzyłam się. – Uśmiecham się do
niego, a nasze spojrzenia ponownie się spotykają.
- Wpadasz na mnie już drugi raz. Aż tak na
mnie lecisz? – Stwierdza rozbawiony.
- Nie pochlebiaj sobie Kubiak, nie
pochlebiaj. – Poklepuję go po ramieniu i próbuję go wyminąć, lecz łapie mnie za rękę
- Nie możesz spać? – pyta nie puszczając mnie.
- Byłam się przejść.– przesuwam wzrok na nasze ręce
- A Ty gdzie masz resztę chłopaków? - pytam po chwili.
- Idą. – wskazuje na nich ręką, a ja w tym
czasie go wymijam.
- Dobranoc. – Mówię po czym idę do swojego
pokoju.
Następny dzień mija podobnie. Dwa lekkie treningi podczas, których w skupieniu przygotowuję się do swojej pracy. Chcę wykorzystać swoją szansę. Mam kilka pomysłów, o których rozmawiałam wstępnie z menagerem drużyny. Chyba mu się spodobały, bo mam je dopracować i pogadamy o nich po powrocie do Jastrzębia. Przeszukałam sieć i lista potencjalnych sponsorów zrobiła się dość imponująca. Mam nadzieję, że chociaż kilku uda mi się zainteresować klubem. Wieczorem byliśmy z chłopakami na małym piwie. Siatkarze coraz bardziej się do mnie przekonują. Najwięcej czasu spędzam oczywiście z Kubiakiem, Bartmanem, Czarnowskim i Łasko. Pierwsza dwójka przypomina mi Kądzia
i Kubę. Pewnie dlatego, czuję się tak dobrze w ich
towarzystwie. Oczywiście nie jest tak kolorowo, jak mogłoby się wydawać. Nie
słodzimy sobie ani przez chwilę, często zdarzają się kłótnie czy jakieś
docinki. Jeśli chodzi o docinki to najgorszy jest Kubiak. Biedny, chyba wciąż
ma w głowie to, jak pojechałam po nim w autobusie i stara się teraz na mnie odegrać.
Nie wie, że nie uda mu się mnie sprowokować.
Zbliża się 19. Rano
wracamy. To nasza ostatnia noc tutaj i wiem, że do spokojnych należeć nie
będzie. Wszyscy mogą bawić się dzisiaj bez żadnych ograniczeń – rozkaz trenera.
W końcu to ich ostatnia okazja do spożycia jakiejś większej ilości alkoholu
przed sezonem. Zapewne wiedzieli o tym i to na szykowali się cały tydzień. Normalnie
jak dzieci. Uczesana, umalowana wciskam się właśnie w
sukienkę. Jeszcze szpilki, torebka i
jestem gotowa do wyjścia.
Czekam przed ośrodkiem na chłopaków, gdy nagle zaczynam czuć wibrację telefonu.
Czekam przed ośrodkiem na chłopaków, gdy nagle zaczynam czuć wibrację telefonu.
- Cześć Zuz. – z uśmiechem witam się z
przyjaciółką.
{-
Normalnie za chwilę coś rozwalę! Albo komuś przywalę! }
- Co się stało?!
{- Pamiętasz
tego Włocha, o którym Ci mówiłam?}
- No, coś kojarzę? – w myślach próbuję
sobie przypomnieć, o jakiego Włocha jej chodzi.
{-
Czy Ty zdajesz sobie sprawę, że on jest siatkarzem? }
Zaczynam się śmiać i wiem, że zdenerwują ją
tym jeszcze bardziej
{- Głupia,
z czego się śmiejesz?! Myślisz, że to
zabawne? Czy ta głupia siatkówka musi mnie prześladować przez całe życie?}
- Wyluzuj. – staram się jej uspokoić.
{ - Sama wyluzuj! }
- Co z tego, że jest siatkarzem? Olej to. Co,
to za różnica? Poza tym nie wrzucaj wszystkich do jednego worka – powtarzam
słowa, które kilka dni temu zarzuciłam Kubiakowi.
{- Co
Ty pieprzysz? Właściwie to, co Ty robisz?}
- Idę na imprezę. Rano stąd wyjeżdżamy.
{-
Trzeba było od razu mówić, że już piłaś.}
- Nic nie piłam. – zaczynam się śmiać. Sama
nie wiem skąd mam tak dobry humor - W końcu czasem zdarzy mi się powiedzieć, coś mądrego, nie?
{- Na trzeźwo byś tego nie powiedziała.
Wiesz, skąd moja niechęć do siatkówki…}
- Wiem…, ale spójrz na to z innej strony. Z
Michałem i z Kubą zaprzyjaźniłaś się. No, z Kubą trochę mniej, ale zawsze coś.
{- To, co innego… }
- Nie gadajmy o tym. – przerywam jej oschle
nie chcąc wracać do tamtego wydarzenia.
{- Dobra. Muszę się napić. A Ty wracaj się
bawić. Może ja też wyciągnę Karolę na jakąś imprezę, bo muszę odreagować. }
- Zajmij się lepiej tym fajnym Włochem, a
nie urządzaj imprezy. Seks rozładuje Twoje napięcie – ponownie zaczynam się
śmiać.
{- I Ty nic nie piłaś? }
- No jeszcze nic, a nic. Dopiero będę, ale
Ty nie pij! Jesteś lepsza w łóżku na trzeźwo.
{- Hahaha, to dowaliłaś. Ja już nie powiem, kiedy Ty jesteś lepsza w
łóżku. }
- Nie musisz, bo ja zawsze jestem dobra. –
sama nie wierzę, że to mówię.
{- No, no patrzcie, ale masz dziś humorek.
}
- A no mam. – odpowiadam zadowolona.
{ - Brakuje mi Ciebie wariatko. }
- Mi Ciebie też.
{ - Dobra Kochanie baw się dobrze. Pa.}
Rozłączam się i widzę, że obok stoi już
grupka siatkarzy.Niektórzy patrzą na mnie zaintrygowani, inni są zdziwieni, zaskoczeni. Jeszcze inni mają ten cwaniacki uśmieszek i błyszczą im się oczy.
- No, co się tak patrzycie? Idziemy? –
zwracam się do nich i kieruję w stronę baru.
- Idziemy! – krzyknęli chórkiem.
Widziałam ich miny. Zastanawiam się ile
słyszeli i rozbawiona kręcę głową. Kiedy
odwracam się widzę, jak wymieniają między sobą spojrzenia. Nawet nie interesuję mnie to, co teraz myślą i szepczą między sobą.
- Dajcie spokój. – zwracam się do nich, a
oni patrzą na mnie jak na idiotkę. – Jak
dzieci… - mówię i zaczynam się śmiać. Kilku z nich patrzy na mnie jeszcze
dziwniej, najwyraźniej jeszcze nie przywykli do tych moich ciągłych napadów
śmiechu.
Wieczór zaczyna się tak samo, jak
poprzednie - jedno piwo, za chwilę drugie. Dziś po raz pierwszy Bartman woła
kelnerkę i zamawia trzecią kolejkę, a ja idę do baru po kolejnego drinka. Czy
liczę, że znowu zaczepi mnie jakiś chłopak? A może mam nadzieję, że wypatrzę w
tłumie tego przystojnego bruneta? Sama nie wiem, ale jak na złość nic takiego
się nie wydarza. Wracam do stolika z mojito w ręku. Wszystkim dopisują dobre
humory. Co chwila,
któryś z chłopaków wyciąga mnie do tańca. Pewnie, gdybym nie znała Kądzia, zdziwiłabym się, że takie wielkoludy mają tak dobre wyczucie rytmu. Przetańczyłam z nimi kilka piosenek, a kiedy wracam do stolika przede mną pojawia się Kubiak.
któryś z chłopaków wyciąga mnie do tańca. Pewnie, gdybym nie znała Kądzia, zdziwiłabym się, że takie wielkoludy mają tak dobre wyczucie rytmu. Przetańczyłam z nimi kilka piosenek, a kiedy wracam do stolika przede mną pojawia się Kubiak.
- Jeszcze nie tańczyłaś ze mną. – Wyciąga
rękę w moją stronę.
Zaskoczona, ale uśmiechnięta podaję mu
rękę i idziemy na parkiet. Co jak, co, ale po Kubiaku bym się tego nie
spodziewała. Szalejemy przy kilku piosenkach, a kiedy z głośników zaczyna
lecieć wolny kawałek Michał przysuwa się do mnie. Pozwala mi się w siebie
wtulić i bujamy się do rytmu. Zapach jego perfum drażni moje nozdrza. Piosenka pomału
dobiega końca, a ja czuję jak jego ręka przesuwa się po moich plecach. W tym samym czasie przechodzą mnie ciarki i
pojawia się gęsia skórka. Wiem, że to zauważył, bo zaczyna głaskać mnie po
ramieniu, a ja odpływam. Niedługo potem wracamy do stolika. Impreza trwa w
najlepsze, a ja czuję się jakaś zmęczona. Wizja wczesnej pobudki i dalekiej podróży nie
zachęca do całonocnych szaleństw. Zaczynam szukać torebki, kiedy zauważam, że
Michał też zaczyna się zbierać. Postanawiamy wrócić razem. Idziemy plażą cały
czas żartując i śmiejąc się. Szpilki niosę w ręku, a piasek drażni moje bose
stopy. Nie wiem, co strzela mi do głowy, ale jak dziecko wbiegam do morza, a po
chwili uciekam od fal. Przy Michale czuję się bardzo swobodnie. Zachowujemy się jakby te wszystkie zgryzy, docinki, złośliwości nigdy nie miały miejsca, wszystko znika.
Uśmiech nie schodzi nam z ust, a gdy zarzuca na moje ramiona swoją bluzę, posła
mi przy tym, najsłodszy uśmiech, jaki u niego widziałam. W jego oczach widzę
błysk. Jest miły i zabawny. Zupełne przeciwieństwo Kubiaka, którego poznałam do tej pory. Odprowadza mnie pod same drzwi. Żegnamy się, a kiedy mam już wchodzić do
pokoju czuję jego rękę na swojej. Odwraca mnie i całuje. Na początku niepewnie.
Jestem tak zaskoczona, że nawet nie protestuję. Nasze pocałunki stają się pełne
namiętności i pożądania. Wchodzimy do mojego pokoju. Jego ręce błądzą po moich
plecach, a chwilę później przesuwa je na moje pośladki. Unosi mnie
do góry i opiera o ścianę. Oplatam go nogami, a po chwili lekko odchylam głowę. Kubiak rozumie moją aluzję,
bo od razu zaczyna całować mnie po szyi.
- Chyba nie powinniśmy. - unoszę jego głowę i patrzę mu w oczy.
- Chyba nie... - uśmiecha się i cały czas pieści mój dekolt.
do góry i opiera o ścianę. Oplatam go nogami, a po chwili lekko odchylam głowę. Kubiak rozumie moją aluzję,
bo od razu zaczyna całować mnie po szyi.
- Chyba nie powinniśmy. - unoszę jego głowę i patrzę mu w oczy.
- Chyba nie... - uśmiecha się i cały czas pieści mój dekolt.
- Nie jestem panienką na jedną noc –
po chwili szepczę mu do ucha, gdy błądzi językiem po mojej szyi.
- Wiem – odpowiada przygryzając
płatek mojego ucha.
- Nie interesują mnie jednorazowe przygody
– powtarzam.
- Mnie też nie.
Chwile później ponownie wpija się w moje usta i rzuca mnie na łóżko…
Chwile później ponownie wpija się w moje usta i rzuca mnie na łóżko…
___________________________________________________________________________________________
Oddaję w Wasze ręce kolejny rozdział ;). Na początku miałam rozbić go trochę inaczej, lecz ostatecznie
jest jaki jest :) - stąd też jest trochę dłuższy niż powinien być... Obiecuję, że następne na pewno będą trochę krótsze :).
jest jaki jest :) - stąd też jest trochę dłuższy niż powinien być... Obiecuję, że następne na pewno będą trochę krótsze :).
Jak już na pewno zauważyłyście Wiola jest skryta, ale jestem zdania, że każda tajemnica zawsze kiedyś
wyjdzie na jaw... ;).
wyjdzie na jaw... ;).
Następny we wtorek. Pozdrawiam :*
[ Enrique dla Małej :* ]
[ Enrique dla Małej :* ]
dlaczego dopiero we wtorek i mi takie długie odpowiadają i twój blog świetny :)
OdpowiedzUsuńNie wiem jak innym , ale mi się te dłuższe rozdziały podobają :D czekałam na następny :D
OdpowiedzUsuń[na-boisku-i-poza-nim.blogspot.com]
ostatnia scena, no proszę :D
OdpowiedzUsuńa już miałam cichą nadzieje, że oleje Kubiaka i pogrązy się w tańcu miłości z Czarnowskim.:))
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem co jeszcze dla nas przygotowałaś:PP
Pozdrawiam i już nie długo u mnie nowy: http://przezcalezyciesiatkowka.blogspot.com/
Pojawił się nowy:
Usuńhttp://przezcalezyciesiatkowka.blogspot.com/
super! kiedy następny? nie mogę się już doczekać!
OdpowiedzUsuńmrrr, jaka końcówka :D i mają być takie długie, bo super piszesz.
OdpowiedzUsuńLubię długie rozdziały!
OdpowiedzUsuńNadrobiłam wszelkie zaległości i aż nie chce mi się wierzyć, że z Kubiaka taki przyjemny gość się zrobił na końcu. :D Jak najbardziej czekam na wtorek, bo jestem strasznie ciekawa, czy Kubiak faktycznie nie chciał zabawy na jedną noc. :)
Jeśli Cię to zainteresuje, na repugnance-stories.blogspot.com pojawiła się pierwsza miniaturka, serdecznie zapraszam. :)
Pozostaje mi czekac do wtorku ♥ Swietny :D
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie(jest 5) : jednospotkanie.blogspot.com
Łuhuhuh lubię tą końcówkę najbardziej! :D Zapraszam na rozdział czwarty na http://wciaz-ja-kocham.blogspot.com piąty na http://instynkt-samozachowawczy.blogspot.com/ i dwunasty na http://badz-moim-ksieciem.blogspot.com/. Jezeli któregoś nie czytasz, zignoruj. Życzę miłego czytania. Kajdi.:)
OdpowiedzUsuńJa jak najbardziej jestem za tym, aby długość następnych rozdziałów się nie zmieniła :) Końcówka świetna. Jak tylko Michał porwał ją do tańca, wiedziałam, że ten wieczór się dla nich przedłuży. Jestem ciekawa co dalej i co zrobi Michał.
OdpowiedzUsuńJa tam uwielbiam długie rozdziały. Świetny jest!...Nie spodziewałam się,że ona przekona się do niego tak szybko... I jeszcze ten spacer Mmmm....Kurczę,już nie mogę doczekać się wtorku;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nowy rozdział www.your-love-is-my-love-volleyball.blogspot.com
co dalej? co zrobi Michał? pisz żeś to szybciej, bo umieram z ciekawości! :)
OdpowiedzUsuńw wolnej chwili zapraszam do siebie: all-against-us.blogspot.com
No proszę od nienawiści do miłości? jeden krok. Już podczas grania w siatkę wiedziałam, że coś w tym rozdziale się wydarzy, a tutaj nawet więcej niż przypuszczałam się wydarzyło :)
OdpowiedzUsuńJeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na rozdział 20 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ . Życzę miłej lektury ;)
Ja mam nadzieję, że tą końcówką rozpoczniesz następny rozdział, trochę pikanterii poproszę. :)
OdpowiedzUsuńŁadnie, ładnie, jak szybko człowiek potrafi zmienić nastawienie. Początkowo Wiola i Michał skakali sobie do gardeł, a tu proszę, wspólna noc? Robi się ciekawie. :)
Pozdrawiam :*
W wolnym czasie zapraszam na when-the-sun-goes-downstairs.blogspot.com i greens-art-handmade.blogspot.com. Z góry przepraszam za spam, jednak wiadomo, że każdy chce zdobyć czytelników.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
ostatnie słowa zdecydowanie najlepsze! i mówiąc szczerze... nieźle to ujęłaś, szybko się przekonała do Michała! nie mogę się doczekac następnego rozdziału!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam na nowy do siebie, zolto-czarni.blog.pl
Dwójeczka! Zapraszam! all-against-us.blogspot.com
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie, twój podoba nie się i liczę aż się rozkręci.
OdpowiedzUsuńPrzypadkiem znalazłam twoje opowiadanie i korzystając z chwilki czasu udało mi się nadrobić wszystko ;D Czekam na kolejny i zapraszam na http://czasem-wszystko-sie-zmienia.blogspot.com ;)
OdpowiedzUsuń