14 lis 2012

Rozdział 2

Cholera jasna! Krzyknęłam, gdy zobaczyłam godzinę na telefonie. Czy ja zawsze muszę zaspać? W biegu się umyłam i umalowałam. W dodatku wieczorem zamiast rozpakować ubrania to zabrałam się za kuchnie, a teraz nie mam, co na siebie włożyć. Wysypuję zawartość walizki na podłogę i w pośpiechu szukam czegoś eleganckiego... Co chwila spoglądam na zegarek. W dodatku ta głupia winda tak wolno jeździ. Wsiadam do swojego nowiutkiego BMW i jadę do Jastrzębia. Po drodze zaczynam się zastanawiać, dlaczego posłuchałam rad Prezesa i zamieszkałam w Żorach, skoro mogłam zamieszkać bliżej hali. Pewnie często będę się spóźniać...

Podjeżdżając pod halę zauważam kilku wysokich facetów, których uwagę przykuwa mój samochód. Czemu mnie to nie dziwi? Młoda dziewczyna i takie auto – wiem, co ludzie myślą, ale w ogóle mnie to nie obchodzi, więc wysiadam jak gdyby nic. Pewna siebie kieruję się w stronę wejścia, nie zwracając na nich uwagi. Wiem, że ich spojrzenia skierowane są na mnie i uśmiecham się pod nosem. Krótkie tłumaczenie ochroniarzowi, kim jestem
i szukam gabinetu Grodeckiego. Nie przejmuję się tym, że zna się z moim dziadkiem i że na pewno przyjął mnie
po znajomości. Mam zamiar pokazać, na co mnie stać.
Wdech, wydech, pukam i wchodzę...

Krótka rozmowa.  Pytania o rodzinę i oto jak sobie radzę były nieuniknione. Na szczęście udaję mi się go szybko spławić. Dowiaduję się, czym będę się zajmować i..., no i to tyle?Myślałam, że ze względu na mój wiek i zrobiony jedynie licencjat będzie dużo gorzej. Sekretarka oprowadza mnie po budynku. Nie jest jakoś specjalnie skomplikowany, więc nie powinnam się zgubić. Niedługo ma się zacząć pierwszy trening, a Grodecki chce osobiście mnie na nim przedstawić. Wspominał coś o tym, że nie ma wszystkich zawodników, że kadrowicze dojadą później, więc jeszcze lepiej, bo szybciej pójdzie.

Wchodzimy na salę, na której siatkarze głośno rozmawiają i śmieją się. Przypomina mi to rozpoczęcie roku szkolnego, pierwsze spotkanie, pierwsze lekcje. Patrzę na nich i widzę grupkę dorosłych, wysokich, dobrze zbudowanych mężczyzn, wiem że to profesjonaliści, a mimo to myślę o nich jak o wyrośniętych dzieciach. STOP. Zdecydowanie za dużo czasu spędziłam ostatnio z Michałem. Z rozmyślań wyrywa mnie Grodecki, który ucisza swoich zawodników.
- Panowie! - Krzyknął, a spojrzenia wszystkich kierują się na nas – Chciałbym przedstawić Wam naszą nową koleżanką. Panią Wiolettę Małek, która zajmie się przede wszystkim marketingiem, a także będzie mi trochę pomagać. Mam nadzieję, że dobrze ją przyjmiecie.
Po chwili odchodzi, a ja zostaję na środku. Wszyscy wciąż się na mnie patrzą. Z ich spojrzeń wyczytuję zdziwienie, niedowierzanie. Zdaję sobie sprawę, że dopóki się nie odezwę, wciąż będzie panować ta niezręczna cisza.
- Dzień dobry. – Mówię niepewnie, a ich oczy robią się jeszcze większe. – Tak, więc nazywam się Wioletta Małek. Najlepiej jak będzie mówić do mnie Wiola. Tak, jak powiedział Prezes Grodecki od dziś będę tutaj pracować. Moja praca nie ograniczy się jedynie do marketingu, a z tego, co zdążyłam się dowiedzieć będę towarzyszyć Wam również na meczach wyjazdowych. Bynajmniej na początku. – Patrzą na mnie jak na jakąś idiotkę. - Jeśli macie jakieś pytania to chętnie na nie odpowiem – Patrzę na nich, ale oni nawet nie drgnęli.  Wciąż panuje ta okrutna cisza. Jeśli myślą, że mnie speszą bądź zawstydzą, to się grubo mylą! – No, dobrze. Rozumiem, że nie macie do mnie żadnych pytań, więc nie będę Wam dłużej przeszkadzać. W końcu będziemy mieli jeszcze okazję porozmawiać. – odwracam się i chcę już wyjść, kiedy nagle zrywają się i po kolei przedstawiają.

Pierwsze dni mijają bez zarzutu. W klubie pomału wszystkiego się uczę, wdrążam się we wszystko po kolei. Niby wszystko w porządku, w końcu to dopiero kilka dni, a ja wieczorem siadam przed telewizorem z lampką wina
i czuję się tak cholernie samotna… Nie poznaję samej siebie. Nie pamiętam, kiedy ostatnio spędziłam kilka wieczorów pod rząd siedząc w domu z pilotem w ręku. Wysyłam jeszcze wiadomość do Michała, że u mnie wszystko w jak najlepszym porządku i mam nadzieję, że dzięki temu uniknę jego telefonu. Nie mam ochoty
na żadne rozmowy.

 Kolejny dzień zaczyna się tak samo jak poprzednie. Odliczam czas do końca pracy, bo już nie chcę mi się patrzeć na te wszystkie dokumenty. Odrywam się od nich dopiero, gdy zostaję poproszona do gabinetu Grodeckiego.
- Wiola mam wspaniałą wiadomość. Postanowiliśmy w tym roku zorganizować całkowicie nowy, inny
od dotychczasowych wyjazd integracyjny dla zawodników. Jedziemy na nad morze na taki jakby obóz integracyjny. – informuje mnie wniebowzięty.
- To dobry pomysł. – odpowiadam nieco zaskoczona, bo co innego mam mu powiedzieć? Nie rozumiem, po co w ogóle mi o tym mówi. Będę mieć od razu jakieś wolne czy co?
- Za tydzień mają się stawić pozostali zawodnicy i od razu wtedy jedziemy. Wyjazd w poniedziałek z rana, wracamy w piątek popołudniu. Oczywiście jedziesz z nami.
- Ja też? - pytam nieco zdziwiona.
- No, tak. W końcu to wspaniała okazja, żebyś poznała się lepiej z drużyną. Zobaczysz jak to wszystko wygląda na takim wyjeździe.
Zaskoczona pokiwałam tylko głową i wychodzę. Tygodniowy obóz z siatkarzami? Czy ja jestem
w szkole czy w profesjonalnym klubie siatkarskim? W dodatku nad morze? Fakt uwielbiam morze, ale dopiero przejechałam pół Polski, żeby się tu zjawić. Zdenerwowana wykręcam numer Zuzy.
- Czy Ty sobie wyobrażasz, że za tydzień mam jechać na jakiś pieprzony obóz nad morze?! – krzyczę do telefonu.
{- Cześć. Też się cieszę, że Cię słyszę. A teraz spokojnie. O czym Ty mówisz? Jaki obóz?}
- Właśnie się dowiedziałam od Grodeckiego, że wszyscy jadą na obóz integracyjny, a ja razem z nimi! Czy my mamy kurwa po 10 lat? No, proszę Cię! Co to ma być?!
{- Haha, chciałaś pracować w klubie siatkarskim to masz.}
- Daruj sobie….
{- Może nie będzie tak źle. Wiola ja nie mogę teraz gadać, jestem w pracy.}
- Dobra, cześć!
Rozłączam się jeszcze bardziej zła niż byłam.

Wieczorem dzwonię do Michała i podpytuje o takie obozy, w końcu jest siatkarzem, więc na pewno na takie jeździł.
{- No, ale, po co Ty się właściwie oto pytasz? Każdy obóz wygląda inaczej. }
- A obóz integracyjny jak wygląda?
{- Jaki obóz integracyjny?! Dziewczyno o co Ci chodzi?}
- Kądzioła! Skup się do jasnej cholery! Czy Ty, choć raz możesz odpowiedzieć na zadane Ci pytanie?! – czy oni wszyscy muszą mnie dziś tak denerwować?
{- Weź mnie nie wkurwiaj! Dzwonisz i pytasz o jakieś głupoty, a potem się na mnie wydzierasz. Odbiło Ci
do reszty?!}
Teraz to chyba on się wkurzył.
- Okej, więc Grodecki wymyślił jakiś 5-cio dniowy obóz integracyjny. Jadą na niego za tydzień, a ja jadę razem
z nimi. Czy teraz powiesz mi, o co chodzi z tym obozem? Co się na nim robi i po co ja mam na niego jechać?
{- Hahaha, żartujesz sobie?}
Nawet nie odpowiadam, bo normalnie za chwilę mu coś zrobię.
{- Czekaj, Ty Mówisz serio? Nieźle. Na takie obozy zazwyczaj jeżdżą dzieci...}
- To, to akurat żadna nowość. Wy jesteście jak dzieci… – Wchodzę mu w zdanie.
{- Kontynuując. Rozumiem jeszcze jakiś wypad 1-dniowy, ale 5-cio? Dobra weź się nie przejmuj, odpoczniesz, zabawisz się i tyle. }
- Zobaczymy. Dobra, cześć.
{- Dobra już dobra. Wrzuć na luz. Dobranoc ponuraku! }
Dobranoc mówię chwilę po tym, jak się rozłączam. Siadam na balkonie z papierosem w ręku. Obóz integracyjny… Kręcę głową i wywracam oczami na samą myśl o nim.
 __________________________________________________________________________________
Tak, więc mamy 2 :). Wszystko pomału zaczyna się rozkręcać. Bohaterowie są młodzi, zakręceni i często nie obierają w słowa, więc mam nadzieję, że nie obrazicie się, gdy czasem pojawią jakieś przekleństwa.
Jestem naprawdę bardzo zaskoczona tak miłym przyjęciem mnie w Waszym blogowym "świecie" i chciałam Wam za to bardzo podziękować! :*
Następny w piątek lub w sobotę :).

11 komentarzy:

  1. Czuję, że ten obóz integracyjny będzie ostry :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj Wiolka, czemu od razu tak pesymistycznie się nastawiasz? :D Przecież na tym obozie może być bardzo ciekawie. W jak najpozytywniejszym tego słowa znaczeniu. Jaka laska nie zechciałaby przebywać ze zgrają takich przystojniachów wśród morskich, romantycznych klimatów? ; )

    OdpowiedzUsuń
  4. siatkarze i obóz integracyjny to baaaardzo interesująca mieszanka...

    OdpowiedzUsuń
  5. Obóz integracyjny z siatkarzami i w dodatku nad morzem? Oj to ja się piszę na taki wypad :D

    Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na rozdział 18 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ oraz na 2 rozdział na blogu http://dwiescie-piec-centymetrow-szczescia.blogspot.com/ Jeżeli któregoś nie czytasz zignoruj. Życzę miłej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Na pewno obóz będzie bardzo ciekawy :D Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale ma fajnie xd zapewne coś na tym obozie siatkarze odwalą . Z niecierpliwością czekam na następny rozdział . Blog jest super :)
    Na http://na-boisku-i-poza-nim.blogspot.com/ pojawił się prolog , jeśli znajdziesz czas to zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Obóz integracyjny, z siatkarzami nad morze ? Ja to bym pojechała, nawet bym się nie zastanawiała :D Zapewne coś odwalą biało-czerwoni . Kto wie, może Wiola kogoś z nich lepiej pozna ?
    Czekam na next, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ej Kobietko, wybacz, że ja dopiero tu przybyłam,ale szkoła to zło wcielone -.-
    Obóz integracyjny? I to z panami siatkarzami ;> haha,podejrzewam,że moze być ciekawie xd tym bardziej,że widze, że Wiolka raczej należy do osób, które mają z lekka cięty język ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zawitałam!!! Obóz integracyjny? Hahaha noo może być ciekawie.
    Pozdrawiam i dziękuje za odwiedziny na blogu ! :d
    [siedem-mil-do-nieba]

    OdpowiedzUsuń
  11. No nie powiem, że wprowadzasz tutaj mega tajemniczy klimat, bo i Zuza ma jakieś rodzinne kłótnie za sobą i Wiola. Ciekawa jestem jak szybko odkryjesz przed nami prawdę :D Ta cała scena poznania się z siatkarzami mnie rozbawiła. Nie wiem co ich tak zamurowało :D A pomysł prezesa związany z tym obozem... No ja bym na miejscu Wioli nie narzekała :D Tydzień nad morzem z siatkarzami, przecież to brzmi jak bajka, a ona narzeka! Oczywiście to dziwne, że organizują sobie jakieś obozy zamiast trenować, ale pomijam ten fakt :D Poza tym strasznie jestem ciekawa jak się Wiola poznała z Michałem, bo to chyba jakaś fascynująca historia :P Poinformuj mnie o nowym rozdziale ;)
    I oczywiście bardzo dziękuję za komentarz u mnie. Pojawił się już przierwszy rozdział, więc zapraszam, jeśli nadal masz ochotę http://byc-obojetna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń