Cholera jasna! Krzyknęłam, gdy zobaczyłam godzinę na telefonie. Czy ja
zawsze muszę zaspać? W biegu się umyłam i umalowałam. W dodatku wieczorem zamiast
rozpakować ubrania to zabrałam się za kuchnie, a teraz nie mam, co na
siebie włożyć. Wysypuję zawartość walizki na podłogę i w pośpiechu szukam czegoś eleganckiego... Co chwila spoglądam na zegarek. W dodatku ta głupia winda tak wolno jeździ. Wsiadam do
swojego nowiutkiego BMW i jadę do Jastrzębia. Po drodze zaczynam się zastanawiać,
dlaczego posłuchałam rad Prezesa i zamieszkałam w Żorach, skoro mogłam
zamieszkać bliżej hali. Pewnie często będę się spóźniać...
Podjeżdżając pod halę zauważam kilku wysokich facetów, których uwagę przykuwa
mój samochód. Czemu mnie to nie dziwi? Młoda dziewczyna i takie auto – wiem, co
ludzie myślą, ale w ogóle mnie to nie obchodzi, więc wysiadam jak gdyby nic. Pewna
siebie kieruję się w stronę wejścia, nie zwracając na nich uwagi. Wiem,
że ich spojrzenia skierowane są na mnie i uśmiecham się pod nosem. Krótkie
tłumaczenie ochroniarzowi, kim jestem
i szukam gabinetu Grodeckiego. Nie przejmuję się tym, że zna się z moim dziadkiem i że na pewno przyjął mnie
po znajomości. Mam zamiar pokazać, na co mnie stać.
Wdech, wydech, pukam i wchodzę...
i szukam gabinetu Grodeckiego. Nie przejmuję się tym, że zna się z moim dziadkiem i że na pewno przyjął mnie
po znajomości. Mam zamiar pokazać, na co mnie stać.
Wdech, wydech, pukam i wchodzę...
Krótka rozmowa. Pytania o
rodzinę i oto jak sobie radzę były nieuniknione. Na szczęście udaję mi się go szybko
spławić. Dowiaduję się, czym będę się zajmować i..., no i to tyle?Myślałam, że ze względu na mój wiek i
zrobiony jedynie licencjat będzie dużo gorzej. Sekretarka oprowadza mnie po budynku. Nie jest jakoś
specjalnie skomplikowany, więc nie powinnam się zgubić. Niedługo ma się zacząć pierwszy trening, a Grodecki chce osobiście mnie na nim
przedstawić. Wspominał coś o tym, że nie ma wszystkich zawodników, że
kadrowicze dojadą później, więc jeszcze lepiej, bo szybciej pójdzie.
Wchodzimy na salę, na której siatkarze głośno rozmawiają i śmieją się. Przypomina
mi to rozpoczęcie roku szkolnego, pierwsze spotkanie, pierwsze lekcje. Patrzę
na nich i widzę grupkę dorosłych, wysokich, dobrze zbudowanych mężczyzn, wiem
że to profesjonaliści, a mimo to myślę o nich jak o wyrośniętych dzieciach.
STOP. Zdecydowanie za dużo czasu spędziłam ostatnio z Michałem. Z rozmyślań
wyrywa mnie Grodecki, który ucisza swoich zawodników.
- Panowie! - Krzyknął, a spojrzenia wszystkich kierują się na nas – Chciałbym
przedstawić Wam naszą nową koleżanką. Panią Wiolettę Małek, która zajmie się
przede wszystkim marketingiem, a także będzie mi trochę pomagać. Mam nadzieję,
że dobrze ją przyjmiecie.
Po chwili odchodzi, a ja zostaję na środku. Wszyscy wciąż się na mnie patrzą.
Z ich spojrzeń wyczytuję zdziwienie, niedowierzanie. Zdaję sobie sprawę, że dopóki się nie odezwę, wciąż będzie panować ta niezręczna cisza.
- Dzień dobry. – Mówię niepewnie, a ich oczy robią się jeszcze większe. – Tak, więc nazywam się Wioletta Małek. Najlepiej jak będzie mówić
do mnie Wiola. Tak, jak powiedział Prezes Grodecki od dziś będę tutaj pracować.
Moja praca nie ograniczy się jedynie do marketingu, a z tego, co zdążyłam się dowiedzieć będę
towarzyszyć Wam również na meczach wyjazdowych. Bynajmniej na początku. – Patrzą na mnie jak na jakąś idiotkę. - Jeśli macie jakieś pytania to chętnie na nie odpowiem – Patrzę na nich, ale oni nawet nie drgnęli. Wciąż panuje ta okrutna cisza. Jeśli myślą, że mnie speszą bądź zawstydzą,
to się grubo mylą! – No, dobrze. Rozumiem, że nie macie do mnie żadnych pytań, więc nie będę Wam
dłużej przeszkadzać. W końcu będziemy mieli jeszcze okazję porozmawiać. – odwracam się
i chcę już wyjść, kiedy nagle zrywają się i po kolei przedstawiają.
Pierwsze dni mijają bez zarzutu. W klubie pomału wszystkiego się uczę,
wdrążam się we wszystko po kolei. Niby wszystko w porządku, w końcu to dopiero
kilka dni, a ja wieczorem siadam przed telewizorem z lampką wina
i czuję się tak cholernie samotna… Nie poznaję samej siebie. Nie pamiętam, kiedy ostatnio spędziłam kilka wieczorów pod rząd siedząc w domu z pilotem w ręku. Wysyłam jeszcze wiadomość do Michała, że u mnie wszystko w jak najlepszym porządku i mam nadzieję, że dzięki temu uniknę jego telefonu. Nie mam ochoty
na żadne rozmowy.
i czuję się tak cholernie samotna… Nie poznaję samej siebie. Nie pamiętam, kiedy ostatnio spędziłam kilka wieczorów pod rząd siedząc w domu z pilotem w ręku. Wysyłam jeszcze wiadomość do Michała, że u mnie wszystko w jak najlepszym porządku i mam nadzieję, że dzięki temu uniknę jego telefonu. Nie mam ochoty
na żadne rozmowy.
Kolejny dzień zaczyna się tak
samo jak poprzednie. Odliczam czas do końca pracy, bo już nie chcę mi się patrzeć
na te wszystkie dokumenty. Odrywam się od nich dopiero, gdy zostaję poproszona do
gabinetu Grodeckiego.
- Wiola mam wspaniałą wiadomość. Postanowiliśmy w tym roku zorganizować
całkowicie nowy, inny
od dotychczasowych wyjazd integracyjny dla zawodników. Jedziemy na nad morze na taki jakby obóz integracyjny. – informuje mnie wniebowzięty.
od dotychczasowych wyjazd integracyjny dla zawodników. Jedziemy na nad morze na taki jakby obóz integracyjny. – informuje mnie wniebowzięty.
- To dobry pomysł. – odpowiadam nieco zaskoczona, bo co innego mam mu
powiedzieć? Nie rozumiem, po co w ogóle mi o tym mówi. Będę mieć od razu
jakieś wolne czy co?
- Za tydzień mają się stawić pozostali zawodnicy i od razu wtedy
jedziemy. Wyjazd w poniedziałek z rana, wracamy w piątek popołudniu. Oczywiście jedziesz z nami.
- Ja też? - pytam nieco zdziwiona.
- No, tak. W końcu to wspaniała okazja, żebyś poznała się lepiej z drużyną. Zobaczysz jak to wszystko wygląda na takim wyjeździe.
- Ja też? - pytam nieco zdziwiona.
- No, tak. W końcu to wspaniała okazja, żebyś poznała się lepiej z drużyną. Zobaczysz jak to wszystko wygląda na takim wyjeździe.
Zaskoczona pokiwałam tylko głową i wychodzę. Tygodniowy obóz z
siatkarzami? Czy ja jestem
w szkole czy w profesjonalnym klubie siatkarskim? W dodatku nad morze? Fakt uwielbiam morze, ale dopiero przejechałam pół Polski, żeby się tu zjawić. Zdenerwowana wykręcam numer Zuzy.
w szkole czy w profesjonalnym klubie siatkarskim? W dodatku nad morze? Fakt uwielbiam morze, ale dopiero przejechałam pół Polski, żeby się tu zjawić. Zdenerwowana wykręcam numer Zuzy.
- Czy Ty sobie wyobrażasz, że za tydzień mam jechać na jakiś pieprzony
obóz nad morze?! – krzyczę do telefonu.
{- Cześć. Też się cieszę, że Cię słyszę. A teraz spokojnie. O czym Ty mówisz? Jaki obóz?}
- Właśnie
się dowiedziałam od Grodeckiego, że wszyscy jadą na obóz integracyjny, a ja razem
z nimi! Czy my mamy kurwa po 10 lat? No, proszę Cię! Co to ma być?!
{- Haha, chciałaś pracować w klubie
siatkarskim to masz.}
- Daruj
sobie….
{- Może nie będzie tak źle. Wiola ja nie
mogę teraz gadać, jestem w pracy.}
- Dobra,
cześć!
Rozłączam
się jeszcze bardziej zła niż byłam.
Wieczorem
dzwonię do Michała i podpytuje o takie obozy, w końcu jest siatkarzem, więc na
pewno na takie jeździł.
{- No, ale, po co Ty się właściwie oto
pytasz? Każdy obóz wygląda inaczej. }
- A obóz
integracyjny jak wygląda?
{- Jaki obóz integracyjny?! Dziewczyno o co Ci chodzi?}
- Kądzioła!
Skup się do jasnej cholery! Czy Ty, choć raz możesz odpowiedzieć na zadane Ci
pytanie?! – czy oni wszyscy muszą mnie dziś tak denerwować?
{- Weź mnie nie wkurwiaj! Dzwonisz i pytasz
o jakieś głupoty, a potem się na mnie wydzierasz. Odbiło Ci
do reszty?!}
do reszty?!}
Teraz to
chyba on się wkurzył.
- Okej, więc Grodecki
wymyślił jakiś 5-cio dniowy obóz integracyjny. Jadą na niego za tydzień, a ja
jadę razem
z nimi. Czy teraz powiesz mi, o co chodzi z tym obozem? Co się na nim robi i po co ja mam na niego jechać?
z nimi. Czy teraz powiesz mi, o co chodzi z tym obozem? Co się na nim robi i po co ja mam na niego jechać?
{- Hahaha, żartujesz sobie?}
Nawet nie odpowiadam, bo normalnie za chwilę mu coś zrobię.
{- Czekaj, Ty Mówisz serio? Nieźle. Na takie obozy zazwyczaj jeżdżą dzieci...}
Nawet nie odpowiadam, bo normalnie za chwilę mu coś zrobię.
{- Czekaj, Ty Mówisz serio? Nieźle. Na takie obozy zazwyczaj jeżdżą dzieci...}
- To, to
akurat żadna nowość. Wy jesteście jak dzieci… – Wchodzę mu w zdanie.
{- Kontynuując. Rozumiem jeszcze jakiś wypad
1-dniowy, ale 5-cio? Dobra weź się nie przejmuj, odpoczniesz, zabawisz się i
tyle. }
- Zobaczymy.
Dobra, cześć.
{- Dobra już
dobra. Wrzuć na luz. Dobranoc ponuraku! }
Dobranoc
mówię chwilę po tym, jak się rozłączam. Siadam na balkonie z
papierosem w ręku. Obóz integracyjny… Kręcę głową i wywracam oczami na samą
myśl o nim.
__________________________________________________________________________________
Tak, więc mamy 2 :). Wszystko pomału zaczyna się rozkręcać. Bohaterowie są młodzi, zakręceni i często nie obierają w słowa, więc mam nadzieję, że nie obrazicie się, gdy czasem pojawią jakieś przekleństwa.
Jestem naprawdę bardzo zaskoczona tak miłym przyjęciem mnie w Waszym blogowym "świecie" i chciałam Wam za to bardzo podziękować! :*
Następny w piątek lub w sobotę :).
__________________________________________________________________________________
Tak, więc mamy 2 :). Wszystko pomału zaczyna się rozkręcać. Bohaterowie są młodzi, zakręceni i często nie obierają w słowa, więc mam nadzieję, że nie obrazicie się, gdy czasem pojawią jakieś przekleństwa.
Jestem naprawdę bardzo zaskoczona tak miłym przyjęciem mnie w Waszym blogowym "świecie" i chciałam Wam za to bardzo podziękować! :*
Następny w piątek lub w sobotę :).
Czuję, że ten obóz integracyjny będzie ostry :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOj Wiolka, czemu od razu tak pesymistycznie się nastawiasz? :D Przecież na tym obozie może być bardzo ciekawie. W jak najpozytywniejszym tego słowa znaczeniu. Jaka laska nie zechciałaby przebywać ze zgrają takich przystojniachów wśród morskich, romantycznych klimatów? ; )
OdpowiedzUsuńsiatkarze i obóz integracyjny to baaaardzo interesująca mieszanka...
OdpowiedzUsuńObóz integracyjny z siatkarzami i w dodatku nad morzem? Oj to ja się piszę na taki wypad :D
OdpowiedzUsuńJeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na rozdział 18 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ oraz na 2 rozdział na blogu http://dwiescie-piec-centymetrow-szczescia.blogspot.com/ Jeżeli któregoś nie czytasz zignoruj. Życzę miłej lektury ;)
Na pewno obóz będzie bardzo ciekawy :D Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńAle ma fajnie xd zapewne coś na tym obozie siatkarze odwalą . Z niecierpliwością czekam na następny rozdział . Blog jest super :)
OdpowiedzUsuńNa http://na-boisku-i-poza-nim.blogspot.com/ pojawił się prolog , jeśli znajdziesz czas to zapraszam :)
Obóz integracyjny, z siatkarzami nad morze ? Ja to bym pojechała, nawet bym się nie zastanawiała :D Zapewne coś odwalą biało-czerwoni . Kto wie, może Wiola kogoś z nich lepiej pozna ?
OdpowiedzUsuńCzekam na next, pozdrawiam :*
Ej Kobietko, wybacz, że ja dopiero tu przybyłam,ale szkoła to zło wcielone -.-
OdpowiedzUsuńObóz integracyjny? I to z panami siatkarzami ;> haha,podejrzewam,że moze być ciekawie xd tym bardziej,że widze, że Wiolka raczej należy do osób, które mają z lekka cięty język ;)
Zawitałam!!! Obóz integracyjny? Hahaha noo może być ciekawie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuje za odwiedziny na blogu ! :d
[siedem-mil-do-nieba]
No nie powiem, że wprowadzasz tutaj mega tajemniczy klimat, bo i Zuza ma jakieś rodzinne kłótnie za sobą i Wiola. Ciekawa jestem jak szybko odkryjesz przed nami prawdę :D Ta cała scena poznania się z siatkarzami mnie rozbawiła. Nie wiem co ich tak zamurowało :D A pomysł prezesa związany z tym obozem... No ja bym na miejscu Wioli nie narzekała :D Tydzień nad morzem z siatkarzami, przecież to brzmi jak bajka, a ona narzeka! Oczywiście to dziwne, że organizują sobie jakieś obozy zamiast trenować, ale pomijam ten fakt :D Poza tym strasznie jestem ciekawa jak się Wiola poznała z Michałem, bo to chyba jakaś fascynująca historia :P Poinformuj mnie o nowym rozdziale ;)
OdpowiedzUsuńI oczywiście bardzo dziękuję za komentarz u mnie. Pojawił się już przierwszy rozdział, więc zapraszam, jeśli nadal masz ochotę http://byc-obojetna.blogspot.com