- Hej! –
rzucam mu się na szyję, a chwilę później ciągnę go na zewnątrz.
- Siemanko!
– humor ma wyśmienity. – A Wiola nie przyjechała? Mówiłaś, że dojedzie do
Ciebie. – jest wyraźnie zawiedziony
- Została w
Żorach. – widzę, jak zaciska wargi. – Kamila urodziła.
- Serio?
- No! Patrz.
– z radością pokazuję mu zdjęcie niemowlaka.
- Na
szczęście niepodobny do Bartmana.
- Głupek. –
zaczynamy się nabijać. Widzę, że Michał chce zapytać o Wiole, jednak
ostatecznie tego nie robi. Widać to ja muszę zacząć. – Mogę Cie o coś spytać?
- Pewnie.
Wal. – obejmuje mnie i siadamy na ławce.
- Czemu nie
walczysz? – Kądziu ucieka wzrokiem. Odwraca się. – Poddałeś się?
- Nie. To
nie tak.
- Właśnie
widzę. Zresztą nie tylko to widzę… I słyszę…
- Co? O czym
Ty mówisz?
- Widziałam
jak wyrywałeś laski przez ten tydzień. Słyszałam też, co nieco… Serio? Wracasz
do starych nawyków?
- Dobrze
wiesz, że nie.
- Właśnie
teraz sama już nic nie wiem.
***
Zadowolona
idę właśnie szpitalnym korytarzem. Mam nadzieję, że uda mi się uniknąć spotkania z Kubiakiem. Wiem, że są na to małe szanse, ale zawsze warto mieć nadzieję.
- Heej. –
rozczulam się na widok Kamili trzymającej w ramionach tego słodkiego, małego
szkraba.
- Hej. –
uśmiech nie schodzi jej z ust. Rozglądam się po sali.
- A Zbyszek? Nie ma go?
- Pewnie
jeszcze śpi.
- Jak to? – dziwię się.
- Chyba
trochę zabalowali wczoraj z Kubiakiem.
- Co masz na
myśli? - unoszę wzrok.
- Dzwonił do
mnie w nocy... Pijany…
- No, co Ty? - no, tak. A co innego mogli robić, jeśli nie pić. - Faceci.
- Nooo…
Ciekawe czy będzie pamiętał, co mówił.
- Aż tak
bredził?
- Raczej
obiecywał. – porusza brwiami. – Nie, no w sumie to był uroczy.
- Jeju, on jest cudowny! - nie mogę się nim zachwycić.
- Jeju, on jest cudowny! - nie mogę się nim zachwycić.
***
Budzę się z
pragnienia. Chcę mi się pić, boli mnie głowa i już żałuję, że dałem się namówić
Zbyszkowi na takie ostre picie. Leniwie idę do kuchni. Po drodze zahaczam o
pokój Zbycha.
- Zibi. –
ten tylko coś mamrocze. – Bartman!
- Czego?!
- Pobudka.
- Wal się.
- A wczoraj
tak Ci się śpieszyło do szpitala.
- O w dupę!
– podrywa się błyskawicznie, a na jego widok jeszcze bardziej robi mi się
niedobrze.
- Dobra,
najpierw kawa. – szybki prysznic, kawa i za chwilę możemy wychodzić. Rozglądam
się po mieszkaniu Zbyszka, ale nie zauważam niczego szczególnego. – A Wiolka
jeszcze u Was mieszka?
- Nie.
- A nie
wiesz, gdzie…
- Nie. Co Ci
chodzi po głowie? Stary odpuść sobie. – łatwo mówić…
Dobrze, że
Wiolka wieczorem napisała dokładnie w sms’ie jak tu trafić, bo byłoby ciężko. W
końcu dotarliśmy na właściwe piętro, teraz jeszcze sala...
- To tutaj!
– zwracam się do przyjaciela. – Idź. Poczekam. – Bartman wchodzi do sali, a ja
zostaję na korytarzu. Jak na pierwszą wizytę chyba właśnie tak wypada. Opieram
się o ścianę i zaczynam bawić się telefonem.
***
Wracam z
bufetu. Wysiadam z windy, a kiedy dochodzę do sali, na której leży Kamila,
przystaję. Biorę głęboki oddech, wciągam brzuch i wypinam biust. Głowa do góry
Mała – mówię w myślach. W gruncie rzeczy wiedziałam, przecież, że on tu będzie. Spokojnie. Powtarzam w myślach, a chwilę później od razu się karcę. Łatwo mówić, szkoda że wszystkie
słowa bierze pal licho, kiedy Kubiak unosi głowę. Nasze spojrzenia się
spotykają. Najchętniej odwróciłabym się na pięcie i stąd uciekła, ale nie mogę
okazać słabości. Jak gdyby nic idę w jego stronę.
- Cześć. –
staram się brzmieć naturalnie.
- Cześć. –
od razu nachyla się i całuje mnie w policzek. To zły pomysł, bardzo zły.
- Byłam w
bufecie. Dawno przyszliście?
- Przed
chwilą. Zbyszek jest w środku.
- Nie
widziałeś jeszcze Juniora?
- Kogo? –
uśmiecha się, a ja odwracam wzrok.
- Juniora. Nabijałyśmy
się tak, jak rozmawiałyśmy o imionach. Kama miała duży dylemat.
- Zbigniew
Junior Bartman… Masakra. – zaczyna się śmiać.
- No... - zapada cisza. - Może
lepiej im nie przeszkadzać. Powiesz Kamili, że przyjdę później?
- Wiola,
poczekaj. – łapie mnie za rękę. Mój wzrok od razu wędruję na jego dłoń, a chwilę
później trafia na jego niebieskie oczy. Czy on nic nie rozumie? Mówiłam mu,
żeby przestał, żeby zapomniał. Stoimy w ciszy wpatrzeni w siebie, a moje
mięśnie napinają się coraz bardziej. Na szczęście całą sytuację ratuję Bartman,
który właśnie uchyla drzwi i zaprasza nas do środka. Kubiak wita się z Kamilą, a Zibi od razu zaczyna chwalić się synem. Opieram się o parapet i spoglądam na
szatynkę, która rozumie o co mi chodzi. Michał niepewnie bierze na ręce Artura,
a ja nie mogę oderwać od niego wzroku. Wygląda tak słodko, ale jednocześnie tak
męsko. Jednak jest coś w tym, że dzieci dodają facetom uroku. Pasuje mu
dziecko. Patrzy na małego z taką czułością w oczach. Ba! Jego oczy same się do
niego śmieją. Dwóch takich olbrzymów, a między nimi taki maluszek. Boże, o czym
ja myślę?! Muszę stąd wyjść. Najlepiej zrobić to po cichu, żeby mnie nie
zatrzymał. Tym razem Kamila również rozumie bez słów o co mi chodzi. Przesyłam
jej całusa i macham, po czym wychodzę.
***
Nie dziwię
się Zbyszkowi, że od razu oszalał na punkcie synka. Mały jest świetny. Sam
chciałbym kiedyś takiego… Jest super, do czasu, gdy zaczyna płakać, a raczej
drzeć się. Od razu nieruchomieję i oddaję Artura Kamili. Odwracam się, ale w
pokoju nie ma Wiolki.
- Musiała
iść. – szatynka chyba czyta mi w myślach. Szkoda tylko, że wiem, że uciekła… I
to przede mną. Najgorsze jednak jest to, że nawet nie wiem, gdzie teraz
mieszka. – Michał, daj jej trochę czasu. – Czasu? Miała go dużo. Na co jeszcze
mam czekać? Chyba czas powiedzieć sobie stop. – Wiola musi sobie poukładać,
niektóre rzeczy. Pozwól jej na to. – zwraca się do mnie.
- Dobra
rodzice zajmujcie się dzieckiem, a ja już pójdę. Zadzwoń to podjadę pod Ciebie. - żegnam się z Kamilą i wychodzę.
***
Gdzie
podziała się ta pewna siebie Wiola? Opieram głowę o kierownicę i nie poznaję
sama siebie. Co się ze mną dzieję? Muszę się ogarnąć, bo inaczej nie dam rady
normalnie żyć, nie dam rady pracować. Zapinam pasy, a w moje oczy rzuca się
Kubiak. Musiał wyjść tuż po mnie i idzie do swojego samochodu. Pech chciał, że on również mnie zauważa. Stoi w miejscu. Cholera, przecież nie
odjadę teraz jak jakaś desperatka. Michał czeka. Tylko na, co? Ja na pewno nie wykonam żadnego ruchu.
Michał chyba zdaje sobie z tego sprawę, ponieważ zaczyna iść w moją stronę…
No, nie. Niech to szlag! Szykuje się kolejna rozmowa? I co? Kolejny raz powiem mu, że nie nic nie wiem? Na domku wszystko
było takie proste. Miałam olać ich obydwu i żyć jak dawniej. Może na serio
muszę tak zrobić? Otwiera moje drzwi i opiera się o nie.
- No, co? - w końcu nie wytrzymuję i odzywam się pierwsza.
- Dobrze wiesz, co. - a co jeśli nie?
- No, co? - w końcu nie wytrzymuję i odzywam się pierwsza.
- Dobrze wiesz, co. - a co jeśli nie?
Kamila z
małym wyszła ze szpitala. Zuzka zaczęła pracę u mojego znajomego, a dni mijają
jak szalone. Coraz więcej czasu spędzam w pracy. Sezon zbliża się wielkimi
krokami. Kubiak chyba obrał inną taktykę, ponieważ znowu przechodzimy fazę
koleżeństwa, a ja coraz bardziej głupieję. Zuzka kilka razy była u Kądzia i
Kuby w Łodzi, a ja czułam się strasznie z tym, że nie mogłam z nią jechać.
Tęsknię za nimi. Byliśmy przyjaciółmi, tworzyliśmy fajna paczkę, brakuję mi
tego. Brakuję mi ich. Z Kądziem rozmawiałam jedynie telefonicznie, nie
widzieliśmy się. Nie było, kiedy. On miał kolejne turnieje, ja pracę. Gadanie
głupiego. Jak byśmy chcieli zawsze znaleźlibyśmy trochę czasu. Do tej pory na
to nie narzekaliśmy.
Kamila jest szczęśliwą mamą, Zuzka chyba kogoś poznała… Po raz pierwszy robi z tego tajemnicę, ale mam takie przeczucie. Mijają kolejne dni. Mija sierpień, potem wrzesień. W tym roku nie biorę tak aktywnego udziału w przygotowaniach drużyny, jak w zeszłym sezonie. Od początku muszę ustalić granice. To mi pomoże, gdy wróci Michał ze Zbyszkiem. Październik. Początek sezonu, a ja nie byłam jeszcze na ani jednym treningu. Zaczynam się do tego przyzwyczajać. Zmiana pogody i pierwszy raz od dawna rozkłada mnie grypa. Zakatarzona z gorączką leżę w domu już 3 dzień. Czuję się jakbym umierała. Nos boli mnie od chusteczek, nie mogę mówić i jedyne, co chce to spać.
Kamila jest szczęśliwą mamą, Zuzka chyba kogoś poznała… Po raz pierwszy robi z tego tajemnicę, ale mam takie przeczucie. Mijają kolejne dni. Mija sierpień, potem wrzesień. W tym roku nie biorę tak aktywnego udziału w przygotowaniach drużyny, jak w zeszłym sezonie. Od początku muszę ustalić granice. To mi pomoże, gdy wróci Michał ze Zbyszkiem. Październik. Początek sezonu, a ja nie byłam jeszcze na ani jednym treningu. Zaczynam się do tego przyzwyczajać. Zmiana pogody i pierwszy raz od dawna rozkłada mnie grypa. Zakatarzona z gorączką leżę w domu już 3 dzień. Czuję się jakbym umierała. Nos boli mnie od chusteczek, nie mogę mówić i jedyne, co chce to spać.
- Słucham? –
niechętnie zgłaszam się do telefonu.
{- Jak się czujesz?} – pyta troskliwie
Zuzia.
- Bez zmian.
{- Wiola…} – wiedziałam, że nie dzwoni
bez powodu. Troskliwa i bezinteresowna.
- Co chcesz?
{- Bo muszę zostać chwilę dłużej w pracy, a
umówiłam się z Michałem.}
- Co? – może
to wina gorączki, a może mojej głupoty, ale nie łapię o co jej chodzi.
{- Powiedziałam Kądziowi, żeby zaczekał na
mnie u nas…} – i cisza, a ja otwieram szeroko oczy.
- Chyba
żartujesz! – mam zobaczyć Michała pierwszy raz po takim czasie i to w dodatku w
takim stanie?! To chyba kpina.
{- Nie złość się.}
Niedługo
potem po mieszkaniu rozbrzmiewa się dzwonek do drzwi. Owinięta kołdrą powoli idę do przedpokoju. Szybko otwieram drzwi i od razu wracam do środka. Nawet nie daję dojść Michałowi do słowa.
- Zuza
niedługo będzie. Kuchnia jest tam, a salon tam. Mam nadzieję, że sobie
poradzisz sam, bo ja nie dam rady Cię zabawiać. Przepraszam. – bredzę jak
idiotka i wracam do łóżka.
- Nie
wyglądasz najlepiej. – po chwili Kądziu siada obok mnie.
- Taki
komplemencik? Dziękuję. – spoglądam na niego i jeszcze bardziej dociera do mnie
jak cholernie mi go brakowało. Tak bardzo się za nim stęskniłam.
- Zrobię Ci
herbatę. Kładź się. – niczym posłuszna dziewczynka wykonuję jego polecenia.
- Dziękuję.
– zwracam się do niego. Oddaję mu pusty kubek, a kiedy nasze dłonie stykają się
ze sobą przez moje ciało przepływa przyjemny prąd.
- Dawno się
nie widzieliśmy. – mówi czule.
- Bardzo
dawno. Nawet nie porozmawialiśmy...
- No, właśnie...
- Teraz też tego nie zrobimy. Nie dam rady.
- No, właśnie...
- Teraz też tego nie zrobimy. Nie dam rady.
- W
porządku. – niewiele więcej pamiętam. Niedługo później Zuzka wchodzi do mojego
pokoju, a ja zasypiam.
Kolejne dni
wyglądają bez zmian. Właśnie kończy się listopad, a ja w dalszym ciągnie nie
zrobiłam nic ze swoim życiem. W dodatku jeszcze Bartek nie daje mi spokoju. Razem
z Zuzką zachowują się jak dzieci. Ona unika jego, więc on notorycznie wydzwania
do mnie i próbuje na mnie wpłynąć. Próbuje namówić mnie, żebym wpłynęła na
Zuzię. Sama nie wiem, dlaczego dałam się namówić na ten idiotyczny plan. Jeśli
myśli, że w ten sposób coś osiąganie to będę bardzo zaskoczona. Oczywiście, o
ile najpierw nie będę trupem.
- Czemu nie
odbierasz telefonów od Kurka? – pytam, gdy siadamy na kanapie w dużym pokoju.
- O jeny,
nie zaczynaj. – wykrzywia się na moje słowa.
- Nie, bo nie
rozumiem. Niby się pogodziliście, mieliście zacząć od nowa, a teraz, co…?
- Ale o co
Ci chodzi? Przejmujesz się tym?
- Nie, ale
to do mnie wydzwania non stop.
- Trzeba
było nie dawać mu numeru…
- No, jasne,
kurwa… - unoszę głos.
- Chciałam
zacząć od nowa, ale to nie jest takie proste… - wzrusza ramionami. – Możemy porozmawiać
od czasu do czasu, ale chyba nie staniemy się nagle nierozłączni? – prycha.
- To mu o
tym powiedz.
- Nie mogę.
- Dlaczego?
- Czy Ty nie
rozumiesz, że ja nie mogę spojrzeć mu w oczy? – jej słowa całkowicie zbijają
mnie z tropu. Przyglądam się jej i kompletnie nie wiem, o co jej chodzi. - Ja
dopiero teraz wszystko zrozumiałam. Od początku ja jestem wszystkiemu winna…
- O nie!
Zuza na pewno nie!
- Nie! To
nie tak. Po prostu od samego początku byłam wrogo nastawiona, rozumiesz? Nie
chciałam się z nim dogadać. Cały czas byłam o niego zazdrosna. Byłam zazdrosna
o jego relację z tatą, a nawet i z mamą. Gdzieś w głębi chyba też chciałam się
z nią dogadać. Potem zazdrość przerodziła się w obojętność i w jeszcze większe
kłótnie…
- Nie
rozumiem.
- Chodzi
oto, że kiedy to wszystko się stało ja obwiniałam oto tatę i Bartka. Miałam im
za złe, że się mną nie interesowali, że nie próbowali do mnie dotrzeć, że nic
nie zrobili, że mnie nie szukali. A przecież ja robiłam wszystko, żeby im to
utrudnić.
- Tym
bardziej nie wiem, dlaczego nie możesz wszystkiego wyjaśnić.
-
Wszystkiego to na pewno nie wyjaśnię…
- A może
powinnaś?! – zszokowana tymi słowa Zuzka odwraca się i dostrzega opartego o
ścianę Bartka, który był świadkiem naszej rozmowy. Po chwili spogląda na mnie i
jej spojrzenie wyraża więcej niż jakiekolwiek słowo.
-
Przepraszam. – mówię cicho i wychodzę. Swoją drogą jestem hipokrytką. Oczekuję od Zuzi szczerej rozmowy z Bartkiem. Namawiam ją do tego, a raczej zmuszam, a sama prze tyle czasu nie mogę zebrać się w sobie załatwić wszystkiego raz a dobrze z Kubiakiem i Kądziem...
_________________________________________________
Artur
Bartman? A czemu nie? ;) To, co? Zapraszam w piątek na ostatni ;).
Zapraszam również na moje nowe opowiadanie :) -> Walcz o mnie.
Zapraszam również na moje nowe opowiadanie :) -> Walcz o mnie.
NO to się porobiło.. Świetnie Wszystko opisujesz. Nie mogę uwierzyć, że to już koniec tego opowiadania.. Będę stałym bywalcem na pozostałych i zapraszam też do siebie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, no_princess :D
Chyba już domyślam się kogo wybierze Wiola;) Jakoś smutno mi że w piatek już koniec ehh ale na pewno bede odwiedzać Twój nowy blog :) Czuję że warto;) pozdrawiam:*
OdpowiedzUsuńtroszke inaczej wyobrazakam sobie spotkanie z kubiakiem.. po tym rozdziale wydaje mi sie ze Wiola wybierze Kadzia, chociaz ja wciaz mam nadzieje ze mnie zaskoczysz i slodki KUBIAK bedzie z Wiola;) plissss.. tak czy inaczej bardzo gratuluje ci tego swietnego opowiadania =) ;-* Mila07 mimo-wszystko-ide.blog.onet.pl i odchodze-kochanie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńszczerze to już kompletnie nie wiem co postanowi Wiola. Cichy głosik mruczy, że będzie to Kądziu. Z niecierpliwością czekam na następny choć smutno, że to będzie ostatni...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
chciałabym żeby była z Kubiakiem...
OdpowiedzUsuńArtur Bartman, o jeeeeejku. *.* Zawsze chciałam tak nazwać synka! :)
OdpowiedzUsuńPiąteczka, Wiolu, po wczorajszym meczu czuję się równo wypompowana jak ty. :)
Hmm, ciężko mi powiedzieć, na którego brunetka się zdecyduje. Mam powiedzieć tak szczerze? Chyba żaden nie jest jej wart. Dobra, może i są uroczy, przystojni, ale pokazali również swoje ciemne strony, które bardzo często się u nich ujawniają. Cóż, w takim razie ja dalej idę w zaparte i obstawiam, że nie wybierze żadnego z nich. Jeżeli ma się potem męczyć to lepiej żeby znalazła kogoś innego, bardziej wartościowego. :)
PS. Pisała Caroline, bo nie chce się jej wylogować. :P
Zapraszam na piętnastą perwersję na http://anielska-perwersja.blogspot.com/. Pozdrawiam cieplutko, Caroline. :3
UsuńJejku, tyle się ostatnio dzieje :) i mega podobają mi się nowe rozdziały! Artur Bartman - jak najbardziej tak :)
OdpowiedzUsuńWypieram to, że w piątek będzie ostatni :(
(KUBIAK, KUBIAK, KUBIAK, PROSZĘ!:D)
p
G
NIECH WYBIERZE KUBIAKA!!!:)
OdpowiedzUsuńWiola postanowiła chyba trochę odizolować się od Michałów i ciekawe jaki będzie tego efekt.
OdpowiedzUsuńo, widzę że wszyscy stawiają na tą osobę co ja :)
OdpowiedzUsuńArtur piękne imię. :D Kamila trafiła na Zbyszka i bardzo dobrze. Może niech teraz Wiola zdecyduje się na któregoś Michała? I chociaż od początku wolałam Kądziołę, teraz już sama nie jestem pewna...
OdpowiedzUsuńObszerniej postaram się wypowiedzieć w piątek. :)
Serdecznie zapraszam na krzyczac.blogspot.com, gdzie pojawił się Krzyk szósty. :)
UsuńAle fajnie Arturek musiał wyglądać między siatkarzami *-* Mam nadzieję,że Wiola podejmie taką decyzje by była zadowolona z niej... Jeszcze jeden rozdział czeka,a ja już tęsknię za tym opowiadaniem.
OdpowiedzUsuńKurcze, ja ostatni dopiero przeczytam w niedzielę, albo w poniedziałek :/
OdpowiedzUsuńArturek! Super:D Mam nadzieję, że Wiolka nie będzie żałowała podjętej decyzji ;) Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńKurcze domyślam się kogo wybierze i nie jest to po mojej myśli. xd
OdpowiedzUsuńAle mam nadzieję, że pomylę się tak jak ty u mnie w opowiadaniu :P
Pozdrawiam ;3
O nie, nie, nie.. Nie lubie.. Nie mogę pojąć, że to będzie już ostatni.. Bardzo, bardzo jestem ciekawa jak się skończy. Dzisiaj ode mnie tak króciutko. To do piątku ;* /G.
OdpowiedzUsuńNie mogę uwierzyć że już niedługo ostatni. Ja bym chciała jeszcze długo, długo czytać o tych bohaterach :(
OdpowiedzUsuńMicha mi się cieszy jak czytam o Bartmanach :) Mają taką pozytywną energię, a dzisiaj potrzebuję jakiegoś optymistycznego akcentu. Artur Bartman- następca wielkiego ojca. Mam nadzieję, że zawojuje siatkarski świat w swoim czasie :)
Co do naszej niezdecydowanej Wioli- dziewczyno, nie spiesz się! Miłość jeśli jest prawdziwa, to zaczeka. I nie ma co decydować na gorąco, lepiej właśnie żebyś się namyśliła, co tak na prawdę czujesz. A serce samo podpowie. Ja ze swojej czytelniczej strony powiem po raz tysięczny, że liczę na Kubiaka. Nie wyobrażam sobie, że mogliby nie być razem- są jak dwa elementy tej samej układanki. Zmienił się przy niej, dojrzał. I Wiolka też dorosła. Związek z Kądziem był niefortunny, ale potrzebny, w końcu zobaczyła, że poza przyjaźnią nic z tego nie wyjdzie. Teraz otwarta droga do szczęścia z Dzikiem. Nie dziwię się że się boi- po zawieruchach z Sylwią, może mieć lekkie obawy. Ale myślę, że to już prehistoria- Dziku jest świadomy swoich uczuć i wie czego chce. Był taki czuły, niezdecydowany jak miał małego na rękach- cudowne. Miód na moje serce. Moja ulubiona scena jaką kiedykolwiek czytałam *.*
Czy mówiłam już jak bardzo kocham Twoje opowiadanie? Nie? To powiem jeszcze raz ;*
Buziaki, S. ;)
Artur Bartman jak najbardziej pasuje ;) Tak się zawsze zastanawiam jak będzie wyglądać w realu dziecko Zbyszka (o ile w ogóle będzie je mieć) i jednak stwierdza, że dobrze by było żeby był do niego podobny ;) Mam nadzieje, że Wiola zdecyduje w końcu kogo wybiera z tych dwóch Michałów ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Ja już sama nie wiem kogo w końcu wybierze Wiola... Może nie będzie jednak z żadnym z nich... Sama to by wszystkim radziła, a w swoich sprawach to siedzi cicho.
OdpowiedzUsuńArtur Bartman - jak najbardziej tak. Czuję, że będzie ulubieńcem wśród cioć i wujków.
Niech rzesz wreszcie Zuzka da tą szansę Bartkowi. Przecież widać, że się stara. Dzwoni, pisze a ta nic.
Koniec moich wypocin.
Pozdrawiam,
Dzuzeppe
(http://add-me-wings.blogspot.com/)
no niech już Wiolka wybierze, bo przez tą jej niepewność nie mogę spać. ;d powinna porozmawiać i z Kubiakiem, i z Kądziołą, szczerze porozmawiać a potem dopiero zdecydować. tak samo Zuza powinna szczerze porozmawiać z Bartkiem, są rodzeństwem, muszą sobie wszystko wyjaśnić żeby w przyszłości mieć w sobie oparcie.
OdpowiedzUsuń[sroda-czwartek]
Mały Bartmanek :) Miło!
OdpowiedzUsuńWiolka wybieraj w końcu i wybierz dobrze :) Czekam
New !
OdpowiedzUsuńhttp://kolejna-trudna-decyzja.blogspot.com/
Małe Bartmaniątko, łiii :D Artur, uwielbiam to imię.
OdpowiedzUsuńnie mam fioletowego pojęcia, którego z nich wybierze. bo któregoś na pewno. a Zuza też powinna spiąć dupsko, no!
w piątek ostatni? nieeee... :(
i zapraszam na nowy u mnie ;)
UsuńJAK TO W PIĄTEK OSTATNI?! ja nie chcę, no! to opowiadanie jest takie cudowne, że brak słów no, a ty tu gadasz o ostatnim?
OdpowiedzUsuńtymczasem zapraszam do mnie, na dwójkę. http://latwiej-jest-uciec.blogspot.com/
pozdrawiam, panna natalie. :*
Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na rozdział 12 na blogu http://dwiescie-piec-centymetrow-szczescia.blogspot.com/ oraz na 2 rozdział na blogu http://barwy-malzenstwa.blogspot.com/. Życzę miłej lektury ;)
OdpowiedzUsuńWiesz co... Tutaj jest przedostatni rozdział. Ja myślałam, że coś się już rozwiąże. A Wiola nawet nie ma pomysłu na swoje życie. Naprawdę spełni się mój scenariusz i ona zostanie sama? Rzeczywiście jest trochę hipokrytką robiąc tą ustawkę z Bartkiem, ale myślę, że Zuzi jest potrzebna ta rozmowa, nawet jeśli twierdzi, że jej nie chce. Mam nadzieję, że oni sobie wszystko wytłumaczą. Przynajmniej jedna historia zakończyłaby się szczęśliwie. Nieważne, że to nie jest ta z głównego wątku, i tak by mnie to usatysfakcjonowało :P
OdpowiedzUsuńJestem strasznie ciekawa jak to się skończy. Dobrze, że nowy rozdział już jutro, nie będę musiała dlugo czekać :D