8 mar 2013

Rozdział 31 cz. I



Mijają kolejne minuty, a ja nerwowo rozglądam się za Zuzką. Miała tu na mnie czekać. Gdzie ona się podziewa? Rozglądam się już któryś raz i dalej nic. Wyciągam telefon i zaczynam do niej dzwonić. Nagle czuję czyjąś rękę na ramieniu. Odwracam się i od razu ląduję w ramionach przyjaciółki.
- Hej, dopiero się widziałyśmy. Tak się stęskniłaś? – zarzuca rękę na moje ramie i wychodzimy na zewnątrz.
- To były ciężkie 2 tygodnie. – biorę głęboki oddech i prowadzę ją w stronę swojego samochodu. Po drodze do Żor opowiadam jej o wizycie w Spale oraz o rozmowie z Michałem. Zuzka nie wygląda na zaskoczoną, lecz wyraźnie sprawia wrażenie niezadowolonej.
- I co zamierzasz z tym zrobić? – pyta obojętnie.
- Nie wiem. Możemy teraz o tym nie gadać? Mamy czas.
- Jak chcesz. – po tonie jej głosu wiem, że i tak nie odpuści. Przez resztę drogi opowiadam jej o nowym mieszkaniu oraz o tym, że mam dla niej pewną propozycję. Nie ukrywam, iż mam nadzieję, że ją przyjmie.
- Zatrzymamy się u Kamili. W mieszkaniu nie ma jeszcze mebli. – niedługo potem docieramy pod blok Bartmanów.
- A czemu właściwie się przeprowadzasz? I jeszcze robisz remont?
- Później Ci powiem. – na razie ją zbywam.
- Co Ty kombinujesz? – spoglądam na nią i uśmiecham się na jej słowa.

***
Nie mam pojęcia, co ona znowu wymyśliła. Jest strasznie tajemnicza, a to zazwyczaj nie wróży niczego dobrego. Z Włoch wyjeżdżała zadowolona, minęło tak niewiele czasu, a znowu jest w podłym nastroju. Wszystko przez tego Kubiaka. Po co znowu miesza jej w głowie? Nie ma swojego życia?
- Cześć! – drzwi otwiera Kamila, a w oczy od razu rzuca mi się jej duży, ciążowy brzuch.
- Hej! Pięknie wyglądasz! – łapię ją za dłonie i okręcam w koło.
- Powiedzmy. – ciągnie mnie do środka, gdzie zastaję zastawiony stół.
- Nie wygłupiajcie się. – spoglądam na nie zaskoczona.
- A co Ty myślałaś? Musimy uczcić Twój przyjazd.
- Nie mogę się na Ciebie napatrzeć. – fakt, nie mogę oderwać od Kamy wzroku. – Więc to będzie chłopiec. Mały Bartman. – zaczynam się śmiać.
- Oby charakterek miał po mnie.
- Ale o wyglądzie już nie wspomni. – śmieję się do Wiolki, a Kamila wystawia nam język.
- Wygląd może mieć po tatusiu. – odpowiada zadowolona.
- Już niedługo, co? Ile CI zostało? Miesiąc? Półtora?
- Niecałe. Dobra siadajmy do stołu!

***
Jako, że Kama wszystko przygotowała, ja właśnie skończyłam sprzątać. Rozsiadamy się wygodnie na kanapie.
- To, jakie mamy plany? – Zuzka od razu się ożywia.
- Żadne. Coś wymyślimy.
- Ja już wymyślam. Jedziemy na domek.
- Co? – patrzę na nią zaskoczona.
- Jaki domek? – Kama również bacznie się jej przygląda.
- Ja wiem, ze tutaj to nie to, co u Ciebie. – wskazuje na mnie. – No, ale przecież gdzieś w okolicy na pewno są jakieś domki letniskowe. Laski! Nie będziemy marnować wakacji.
- Jakbyś zapomniała jestem w ciąży. Wyglądam jak…
- Nie przesadzaj! – Zuzka od razu ją ucisza. – Zapomnieć się nie da, a wyglądasz super. Nie pojedziemy nigdzie daleko, szaleć nie będziemy, a chyba nie urodzisz jutro, co? – zaczyna się śmiać.
- W sumie może to nie jest taki głupi pomysł…
- To jest bardzo mądry pomysł!

Piękna okolica, las, słońce i śliczny, uroczy mały domek. Właśnie siedzimy na tarasie i łapiemy promienie słoneczne.
- Jak dobrze, że tu przyjechałyśmy. – z przyjemnością rozkładam się na leżaku.
- Mówiłam! – Zuzka jest coraz bardziej z siebie dumna. – A Kama gdzie?
- Gada ze Zbyszkiem.
- Gołąbeczki.
- Taaa…  Musi go udobruchać.
- Jeszcze się wkurza o nasz wyjazd?
- Lepiej nie pokazuj mu się na oczy. – zaczynam się nabijać.

Dni mijają błyskawicznie. Tego mi było trzeba. Prawdziwy babski wyjazd, bez ciągłego imprezowania. Pełen relaks. Fizycznie czuję się jak nowo narodzona, gorzej z psychiką. Kolejny wieczór, a Zuzka znowu męczy się z rozpaleniem grilla. Uparta, nie da sobie pomóc, więc niech się męczy. Zostawiam dziewczyny na tarasie i idę do kuchni po wino. Wyglądam przez okno. Tak tutaj cicho, spokojnie. Idealna odskoczna od wszystkich problemów. Chciałabym zostać tutaj na zawsze. Kiedy wracam z butelką wina w dłoni, dziewczyny zawzięcie o czymś dyskutują. No, tak… Oczywiście, że dyskutują o mnie. W sumie i tak długo z tym zwlekały.  Ich dyskusja jest na tyle burzliwa, że nawet im nie przerywam. Nalewa sobie lampkę wina i siadam na leżaku obok. Nawet nie zwracają na mnie uwagi.
- Ale co Ty chrzanisz?! – unosi się Kamila.
- Jak to, co? Nie wmówisz mi, że Kubiak tak nagle się zmienił. Proszę Cię…
- Kto powiedział, że się zmienił?
- Teraz już nie chodzi tylko o seks? Traktował ją jak zabawkę, a teraz nagle się w niej zakochał?! – Zuzia przesadza. Kubiak nigdy nie traktował mnie jak zabawki, prędzej ja jego tak traktowałam. To ja od początku się nim bawiłam, ja wymyśliłam i zgodziłam się na ten nasz cały układ. Nie protestował, kiedy to zakończyłam. Nie robił nic wbrew mojej woli.
- Michał nigdy taki nie był!
- Chcesz powiedzieć, że przez cały czas udawał kogoś innego?
- Tego nie powiedziałam… - Kamila sięga po szklankę z sokiem, a mi przypominają się słowa zarówno jej, jak i Zbyszka. Nieraz mówili, że nie poznają Michała, że zmienił się przy mnie. Każdy miał go za takiego uczciwego, porządnego. Byli bardzo zaskoczeni jego zachowaniem. Podobno to ten typ, który nie zdradza, a jednak nie miał żadnych oporów. Nie interesowało go nawet to czy Sylwia się o tym dowie. Czy miało na to wpływ to, że między nimi się nie układało od dawna? Co to za usprawiedliwienie. Czyżby Kubiak cały ten czas udawał przede mną kogoś kim nie jest? – Poza tym nie czepiaj się Miśka! Spójrz lepiej na Kądzia! Taki dobry, taki kochany, a jak ją potraktował? Tak mu zależało na Wiolce i co? Święty?
- Nie wodził jej za nos.
- Tylko jej nie ufa i leci pocieszyć się w ramiona innej. – Kama prycha, a Zuzka zaciska policzki. Nie lubi się spierać, a tym razem argumenty mają obydwie. – Skąd wiesz, że jej nie zdradził? Nie wiesz, co robił wcześniej.
- Kądziu nie jest taki. Jemu zależy na Wioli! – Zuzka broni go w zaparte, ale czy naprawdę taki nie jest? Jak się poznaliśmy przebierał w dziewczynach jak chciał. Co chwila był z inną. Na początku mi to nie przeszkadzało, bo sama miałam podobne podejście do tych spraw, ale przecież kiedy zaczęłam uważać, że posuwa się za daleko to zaczęłam swatać go z Magdą. Chciałam, żeby się zmienił. Chciałam, żeby zobaczył jak to jest być w związku. A potem sama ten związek rozpieprzyłam. Krzywię się na samą myśl o tym. On również nie miał żadnych oporów przed zdradą.
- Kubiakowi też zależy! I to bardzo!
- Właśnie to pokazuje…
- Ty nic o nim nie wiesz! Nie znasz go. Nie masz prawa go oceniać.
- Tak samo jak Ty Kądzia. – zapada cisza. Chyba czas wkroczyć.
- Przestańcie. – dopiero teraz na mnie spoglądają i są wyraźnie zmieszane. – Myślałam, że tego unikniemy, ale jak widać nie…
- Wiola.
- W porządku. Macie rację. Każda broni swojego przyjaciela, dziwne, żebyście pchały mnie w ramiona obcego faceta. Rozumiem, dlaczego Ty bronisz jednego, a Ty drugiego, ale to niczego nie zmienia.
- To nie tak.
- My tylko chcemy, żebyś była szczęśliwa.
- Tak…, wiem…
- Powiedz nam w końcu szczerze, co czujesz.

Mam dość. Idę się przejść. W co ja się wpakowałam? Sama wszystko skomplikowałam. Zastanawiam się nad rozmową dziewczyn. Każda z nich ma po części rację. Stanęłam w martwym punkcie. W mojej kieszeni zaczyna wibrować telefon. Odczytuję wiadomość, a w mojej głowie po raz kolejny pojawia się mętlik. „Tęsknię za Tobą. Odezwij się, proszę. M.” M.? Co to za podpis? Doskonale wiem, że to on. Nie musi się podpisywać, a może to jakaś kolejna gierka? Za każdym razem, kiedy wydaję mi się, że coś postanowiłam, dzieję się coś, co to wszystko przekreśla.

***
Wiola poszła na spacer, a my zostałyśmy z Zuzką. Cholera, to nie tak miało być. Mam wyrzuty sumienia.
- Chyba przesadziłyśmy. – zwracam się do brunetki.
- Masz rację. Miało prawo wkurzyć się na nas…. – bierze głęboki oddech. – Wiola zawsze była niezdecydowana i to jej problem.
- Niezdecydowana? – dziwię się i analizuję te słowa.
- Nie umie podjąć decyzji. Działa impulsywnie. Nie umie wybierać.
- W sumie może i masz rację. Jakby tak na to spojrzeć od razu zgodziła się, żebym z nią zamieszkała, a w ogóle się nie znałyśmy. Tak samo było z Kubiakiem.
- Z wyjazdem z Olsztyna, z Sopotu. Z tą całą pracą. Eh, a nawet i z Kądziołą. – zaskakują mnie słowa Zuzy. – No, co? Taka prawda. Jak się przyjaźnili miała dużo wątpliwości, a tylko rzucił Magdę, powiedział jedno słowo i Wiolka od razu się zgodziła. Nigdy się nie zastanawia. Im dłużej myśli, tym bardziej nie umie zdecydować, więc kiedy pojawia się jakaś opcja od razu się na nią godzi.
- Chyba mam tak samo. – stwierdzam niechętnie.
- Ja też. Może dlatego tak nas do siebie ciągnie. – Zuzka uśmiecha się i puszcza mi oczko. – Musimy pomóc jej zdecydować, ale nie możemy narzucać jej własnego zdania.
- Zastanawiałaś się nas psychologią? – zaczynam się śmiać.
- Chyba całkiem bym zwariowała.
- Wiolka tylko stwarza pozory… - zaczynam się zastanawiać.
- Chce być silna i pewna siebie, a nawet w połowie nie jest taka, na jaką się robi… - no, to mamy problem. Znowu zapada cisza, a chyba Zuza tak samo, jak ja myśli o Małej i o tym jak jej pomóc. Mój mały łobuziak zaczyna kopać i od razu przykładam dłoń do brzucha.
- Chcesz? – pytam brunetki, która przez ten cały czas wpatruje się we mnie jak w obrazek.
- Mogę? – pyta niepewnie, a ja zabieram swoje dłonie robiąc miejsce na jej. Zuza zamyka oczy i kładzie rękę na mój brzuch.
- Wiec to takie uczucie, gdy kopie… - cały czas ma zamknięte oczy i wyraźnie o czymś myśli. – Zawsze byłam ciekawa, jakby to było… -mówi prawie, że szeptem.
- Jeszcze masz szanse się przekonać.
- Nie, już nie.
- Dlaczego? Nie chcesz dzieci?
- Już więcej nie zajdę w ciążę. – Zuzka wyraźnie sztywnieje na słowa, które wypowiedziała. Znowu?! To ona była w ciąży?! W mojej głowie od razu pojawia się wiele wizji tego, co mogło się stać. Zuza wyraźnie posmutniała i spięła się, a mi zrobiło się głupio. Cholera! Zawsze muszę być taka ciekawska.
- Przepraszam. – nie wiem, co powiedzieć.
- W porządku. Nie wiedziałaś. – wzdycha. – Nikomu o tym nie mówiłam…
- Tylko Wioli? – pytam automatycznie. Zuza unosi na mnie wzrok.
- Tylko Wioli. – powtarza i uśmiecha się delikatnie.
- Rozumiem.
- To było dawno temu… - zaczyna niepewnie.
- Zuzia, nie musisz…
- Wiem, ale chcę… Chyba czas najwyższy o tym porozmawiać. – zaczyna bawić się zapalniczką, która leżała do tej pory na stole. – Jak mówiłam o tym Wioli byłyśmy trochę pijane, było łatwiej… - milczę. Jestem w szoku. Doceniam to, że Zuzka zebrała się na szczerość i chce o tym ze mną porozmawiać. W końcu jestem dla niej prawie obcą osobą. – Wiolka CI ufa, mam nadzieję, że… - czy ona czyta mi w myślach?
- Oczywiście. W końcu przyjaźnimy się?
- Dobry początek przyjaźni. – na jej twarzy kolejny raz pojawia się słodki, delikatny uśmiech. – Wiesz, że moja mama umarła, gdy byłam mała? – jedynie przytakuję. – Śmierć mamy, nagle dowiaduję się o tym, że mój tata to wcale nie mój tata… Nowy ojciec, nowa rodzina, nowy dom… Ciężka sytuacja dla wszystkich. Z żoną taty, mamą Bartka nigdy nie dogadywałam się najlepiej. Od początku nie mogłyśmy złapać kontaktu. Na początku ona się starała, ale ja nie. Odrzucałam ją. Myślałam, że chce zastąpić moją mamę, a na to nie mogłam pozwolić… Z czasem ona przestawała się starać, a nasze stosunku zaczynały robić się coraz cięższe. Tata grał, Bartek też zaczynał mieli ze sobą wiele wspólnego, a ja czułam, że jestem z boku. Miałam swoich znajomych i po pewnym czasie nie widziałam różnicy czy ojciec jest w domu, czy na kolejnym wyjeździe. Wszyscy żyli siatkówką i Bartkiem, który zaczynał odnosić pierwsze sukcesy. Z nim również się kłóciłam. Byłam zazdrosna. Potem zaczęłam się buntować i szaleć… - wypuszcza powietrze i widzę, jak ciężko jest jej o tym mówić. – Kolejne imprezy, kolejni kolesie i tak od weekendu do weekendu. W domu same kłótnie, bo wszystko robiłam źle. Wtedy poznałam… Zakochałam się, tak naprawdę. Marzyłam tylko o tym jak zacznę studia i wyprowadzę się z domu. Przed 18-stką dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Chłopak mnie zostawił, a ja bałem się powiedzieć o tym w domu. Widziałam same najczarniejsze wizje…
- To, co się stało?
- Zachowywałam się normalnie. Tak jakbym chciała za wszelką cenę wszystkim udowodnić, że nic się nie dzieje, że wszystko jest w porządku. Kolejna impreza. Wróciłam do domu, a matka wyczuła ode mnie alkohol. Zaczęłyśmy się strasznie kłócić… - Zuza milknie, a przed moimi oczami pojawia się najgorsze. – Nie rób takiej miny. To nie to, co myślisz. – jej głos jest taki spokojny, opanowany. – W pewnym momencie poczułam silny ból, który stawał się coraz mocniejszy. Lekarz powiedział, że ciąża była zagrożona, czego nie powiedział mi ginekolog. Podobno nie było szans… Nie to jednak jest w tym najgorsze. Ja wtedy nie wiedziałam, co robić. Nie wiedziałam, czego chcę… Za nim poroniłam tyle razy myślałam, że nie chce tego dziecka… A potem… Wiesz jak ona zareagowała? Nie pytała jak się czuję, dlaczego im nie powiedziałam, nie pytała o mojego chłopaka, nie pytała o nic… Zaczęła się wydzierać, że co ja sobie myślałam i jak mogłam zajść w ciążę. Co by pomyśleli znajomi. Dziecko w tym wieku. Oczywiście zrobiła z tego wielką tajemnice. Nikt o tym nie wiedział. Dalej nie wie. Do dziś nie wie o tym mój ojciec.
- Cholera, Zuzka…
- Nawet nie mogłam z nikim o tym porozmawiać. Nie mogłam wychodzić z domu, nie mogłam chodzić na imprezy to była moja kara. Siedziałam w domu jak w więzieniu. Długo nie wytrzymałam. Zaczęłam jeszcze bardziej imprezować i naprawdę było ostro. Matka wciskała wszystkim kolejne kłamstwa. Oczywiście wszystko to była moja wina. Byłam źle wychowana. Nie liczyłam się z nikim… W końcu uciekłam z domu.
- No, co Ty…
- Wiesz, co jest w tym najlepsze? Co miesiąc na moje konto wpływał przelew.
- Od mamy Bartka?
- Miałam nie wracać do domu. Oni nawet mnie nie szukali… Nie wiem, co dokładnie im naopowiadała, co wymyśliła, ale sama widziałaś reakcję Bartka na mój widok… To ja jestem ta zła.

***
Stoję w drzwiach i przysłuchuje się rozmowie dziewczyn. Jestem w szoku. Nie wierzę, że Zuzia opowiada o wszystkim Kamili. A może to krok w przód? Może jeśli mówi jej to odważy się zmierzyć z przeszłością?
- No, co Ty! Bartek nie może się dowiedzieć! Nie chcę do tego wracać! Obiecałaś, że nikomu nie powiesz!
- Nie powiem.

Więc lepiej nie odkryć duszy już,
Nie pragnąć tak mocno,
Do utraty tchu.
Samotnie kroczyć w blasku

- Hej. – w końcu podchodzę bliżej nich.
- Hej. – spoglądają na mnie i żadne inne słowa nie są nam potrzebne. To cudowne uczucie, kiedy najbliższe Ci osoby rozumieją Cię bez słów.
- Długo Cię nie było.
- Musiałam w końcu pomyśleć.
- I co wymyśliłaś?
- Postanowiłaś coś?
- Tak. – a w myślach dodaję ‘nie’.
- No, to mów!
- Którego wybierasz?
- Żadnego. –zrezygnowana siadam na leżaku. Podciągam kolana pod brodę i ślepo wpatruję się w trawę. Wiem, że popełniam kolejny błąd, ale tak będzie lepiej.
- Co?!
- Jak to?! Wiolka o czym Ty mówisz?!
- Nie umiem wybrać…
- Przestań.
- No, co? Taka prawda. Jak mam wybrać, jeżeli będąc z jednym myślę o drugim… To bez sensu.
- Nie możesz uciec.
- Nie umiem przekreślić jednego z nich. Nie chcę.
- Nie chcesz zrezygnować z jednego, więc rezygnujesz z dwóch?! To absurd!
- Miałyście mi pomóc, a nie osądzać!
- Kochanie, my właśnie próbujemy Ci pomóc.
- Przecież byłaś już pewna. Wiedziałaś. Czemu zmieniłaś zdanie?
- Myślałam o tym wszystkim. W głowie odtwarzałam wszystko. Od momentu poznania Kądzia i Kubiaka, aż do teraz… Mam same sprzeczne uczucia. Przed oczami miałam dwie tabelki: wady i zalety każdego z nich… Nie śmiejcie się. Ja wiem, to żałosne.
- I co Ci wyszło?
- No, właśnie nic!

Miesiąc później

Przez ten cały czas nie kontaktowałam się zarówno z Kądziem, jak i z Kubiakiem. Oczywiście, oni pisali, ale w końcu odpuścili. Chyba zrozumieli, że na odległość nic nie wskórają. Zuzia pojechała właśnie do Starych Jabłonek, a ja zostałam z Kamilą. Chciałam jechać chociaż na finały, ale całe szczęście, że tego nie zrobiłam i zostałam, ponieważ właśnie teraz siedzę w poczekalni w szpitalu, a Kama rodzi. Denerwuję się chyba bardziej od niej. Polska Reprezentacja gra właśnie z USA. Zostawiłam Zbyszkowi wiadomość na telefonie, więc znając jego przyjedzie tu od razu, gdy skończy się mecz. Nie mogę znaleźć sobie miejsca. Z zza drzwi wychodzi, jakiś młody, wysoki mężczyzna w kitlu. Pozwala mi wejść do Kamy i chwilę później widzę ślicznego, malutkiego bobaska z czarnymi włoskami. Jest cudowny. Doskonale wiem, że zamiast mnie Kamila wolałaby, żeby był tutaj Zbyszek, ale to dzielna dziewczyna.

***
Kolejny ciężki, pięciosetowy mecz. Wykończeni, ale szczęśliwi po kolejnym zwycięstwo wchodzimy do szatni. Z zazdrością w oczach patrzyłem na chłopaków, którzy szli do swoich partnerek. Minęło tyle czasu, a ja nie mogę przestać myśleć o Wiolce. Szybki prysznic, a kiedy zaczynam się ubierać, Bartman zaczyna drzeć się i szaleć po szatni. Wszyscy zaczynają mu gratulować, a ja widzę, że nie do końca jest zadowolony. Wiem jak bardzo chciał być przy narodzinach synach. Szybko wyjaśnia Anastasiemu o co chodzi i już po chwili macha do mnie.
- Dawaj! Jedziemy do Żor. – zaczyna się mnie poganiać. W sumie to nie dziwę się, że nie chcą puścić go samego. Całą drogę słyszę o tym, jak nie może doczekać się, gdy zobaczy małego. Wiolka wysyła przed chwilą jego zdjęcie. Zbyszek wpatruje się w telefon jak głupi. Nie może się nacieszyć, a z jego twarzy nie schodzi uśmiech. 
- Kurwa. Nie wpuszczą nas. – Zbyszek dopiero teraz zaczyna myśleć racjonalnie.
- Chyba logiczne. Jest środek nocy. - wywracam oczami. Jego inteligencja mnie rozwala. - Prześpimy się i rano pojedziemy do szpitala.
- Chyba nie myślisz, że będę spał?
- Nie, kurwa, będziemy pić…
- A żebyś, kurwa, wiedział! – pobudza się i klepie mnie w ramię. Patrzę na niego jak na kretyna. Chyba nie mówi poważnie? – Misiek, mam syna!
 ________________________________________
Chyba będzie lepiej, jeśli zostawię to bez komentarza ;).   
Niestety, musiałam podzielić ten rozdział na dwie części, chociaż bardzo tego nie chciałam... Inaczej byłoby za długie...
W poniedziałek część II (krótsza ;) ), a w piątek spotkamy się tutaj po raz ostatni.

34 komentarze:

  1. Świetny rozdział :) Misiek pojedzie ze ZByszkiem do szpitala i zastanie tam Wiolkę. Jestem ciekawa, co sie wydarzy. Z niecierpliwością czekam na poniedziałek. wolnej chwili zapraszam do siebie: nawiedzona-deskorolka.blogspot.com/

    Pozdrawiam, no_princess :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział. *.* Boję się tego spotkania w szpitalu. Ale, nie rozumiem jednego. JAK MOŻESZ KOŃCZYĆ W PIĄTEK?!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej. Jeśli byłabyś zainteresowana to pojawił się rozdział 5 na blogu stara-milosc-nigdy-nie-rdzewieje.blogspot.com. Pozdrawiam. :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Serio ostatni? ;x szkoda, no ale..
    Tak myślałam że Wiola i tak się nie zdecyduje, chcoć nadal mam nadzieje że będzie z Kubiakiem ;3 muszą być razem! może coś w szpitalu.. jak się spotkają... może :D
    Czekam na następny! :d

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja nie wiem jak to się skończy ale ona musi być z Kubim. Amen. Rozdział boski *.*

    OdpowiedzUsuń
  6. Dla Wioli chyba najlepiej byłoby, gdyby wyjechała gdzieś daleko. Na chwilę, żeby odsapnąć. A potem niech pada w ramiona Kubiaka, chociaż od początku chciałam Kądzia. Co nie zmienia faktu, że widać, komu na niej naprawdę zależy.
    Naprawdę kończysz w piątek? :C To przykre, ale rozumiem. Nie można ciągnąć Wioli w nieskończoność, trzeba dać jej odpocząć. :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. - Chyba nie myślisz, że będę spał?
    - Nie, kurwa, będziemy pić…
    - A żebyś, kurwa, wiedział! – pobudza się i klepie mnie w ramię. Patrzę na niego jak na kretyna. Chyba nie mówi poważnie? – Misiek, mam syna!
    Hahaha genialny fragment :)
    Co w piątek ostatni ? Nie ! :( Nie zgadzam się..

    No to teraz pytanie najbliższych 7 dni kogo wybierze Wiola ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na siódmy. :)
      http://nuestro-amor-sera-siempre.blogspot.com/

      Usuń
  8. Wow! Po pierwsze nie spodziewałam się takiej przeszłości Zuzy! :( Biedna. Z tym wszystkim zdana sama na siebie. Powinna wyjawić w końcu prawdę! Po drugie Wiola... Może i to dobra decyzja? Trzyma się od nich z daleka, więc albo jej przejdzie, albo zrozumie, bez którego nie może żyć :). I w końcu po trzecie - mały Bartman! :))) Jakie to słodkie. A zachowanie Zbyszka - typowy facet :D.
    Jak to koniec?! :(

    OdpowiedzUsuń
  9. No ciekawe, co postanowił Wiola.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mi się coś zdaje,że mimo iż Wiolka narazie postanowiła nie wybierać żadnego to po tym jak w szpitalu zobaczy Kubiaka sądzę,że zmieni się jej. Szkoda,że w piątek koniec :(

    OdpowiedzUsuń
  11. Zuza zaskoczyła. Każdy powód do picia jest dobry w przypadku facetów. :D I ciekawa jestem jak długo Wiola wytrzyma bez kontaktów z nimi. Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  12. dziękuję za dołączenie do obserwujących :)
    Twój blog jest świetny! Co prawda jestem dopiero przy 14 rozdziale jednak od samego początku bardzo mi sie podoba :) U mnie nowy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział! Kurcze, już w piątek koniec.. Szkoda.. Ale wszystko się kiedyś kończy ;) Mały Bartmanik ;D Nie mam pojęcia jak się skończy przygoda Wioli w tym opowiadaniu. Bardzo jestem ciekawa zakończenia, czekam z niecierpliwością! ;* /G.

    OdpowiedzUsuń
  14. nie dziwie się, że nie umie wybrać. Może rzeczywiście trzeba dać sobie spokój z obydwoma i zacząć życie samej. Jest też opcja żeby poczekać i zobaczyć co życie przyniesie. Urodził się młody Bartman ;) Tatuś z wujkiem wpadli na genialny pomysł z tym świętowaniem. Tylko żeby jutro wpuścili ich na oddział :P
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ale się to wszystko zbiegło w czasie! Mistrzostwa, mecz i poród. Dobrze, że Wiola była w pobliżu i mogła w jakiś sposób pomóc Kamie. Szybko poszło!
    Nie wyobrażasz sobie co teraz przeżywam! Michał wejdzie i zastanie Wiolę z małym na rękach? Błagam, to by było takie piękne, niemal filmowe *.* Właśnie, tylko jeśli będą pić, jutro mogą być w niezbyt dobrym stanie,a panie pielęgniarki z pewnością to wyczują ;p Swoją drogą, Wiola powinna w końcu zdecydować co dalej. Czy zostaje, wyjeżdża, jest sama czy z Dzikiem (bo opcji z Kądziem nawet nie biorę pod uwagę ;p).
    Biedna Zuza. To co przeżyła naprawdę jest straszne, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że Bartek o niczym nie wie. I jest zmanipulowany przez matkę (jędza, kijem od szczotki bym potraktowała!). Powinna się z nim spotkać i na spokojnie wszystko mu opowiedzieć. Mam nadzieję, że odbudują jakoś tą relację.
    Nie mogę się doczekać sceny Zbyszka z synkiem, naprawdę. Wstawiaj nawet jutro! Czekam z niecierpliwością.
    Buziaki, S. ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. wgl, nie dziwię się Wiolce, że nie potrafi wybrać, ma sobie same sprzeczne uczucia. najbardziej podobała mi się końcówka! coś czuję, że Zbychu mocno obleje przyjście swojego synka na świat. ;d

    OdpowiedzUsuń
  17. Co sie wydarzy w szpitalu?! Wiola powinna podjac jakas decyzje i mysle, ze w poniedzialek sie to definitywnie rozwiaze. Zibi z synem, ajjj, jestem ciekawa jak to ujmiesz w slowa. Ostatnie zdanie wywolalo u mnie szok, w piatek po raz ostatni?! Jak ten czas leci.....

    OdpowiedzUsuń
  18. No proszę, jest i mały Bartman :) Szkoda mi przeraźliwie Zuzi.

    OdpowiedzUsuń
  19. Zapraszam na lekcję 17 : http://lekcja-milosci-fc.blogspot.com/ Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  20. I mamy małego Bartmana;) bardzo szkoda mi Zuzy i Wioli.Trudną decyzje musi podjąć,bo niestety nie można mieć dwóch osób jednocześnie;/ jestem bardzo ciekawa co wybierze ale też nie chce tego bo to się równa z końcem:(( ehh nie można mieć w życiu wszystkiego...
    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  21. No niech ona wybierze Kubiaka;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Już kończymy? Boże, ja nie chcę, za szybko! :c
    Mi się wydaję, że postanowienie, w którym Wiola trwa teraz, jest najrozsądniejsze. Po co ma być z jednym, skoro w tym samym czasie myśli o drugim? Po co ma ranić jednego albo drugiego? Najlepiej będzie, jak ich 'oleje' i znajdzie sobie kogoś innego, bardziej wartego zainteresowania. :)
    Witamy na świecie małe Bartmaniątko! *.* Tak, tak, a dumny ojciec woli sobie popić niż na trzeźwo poczekać na poranek. Cóż, po Zbyszku raczej ciężko innej reakcji się spodziewać. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na pierwszy rozdział na http://ochroniarz-na-obcasach.blogspot.com/. Pozdrawiam cieplutko z lodowatej Wielkopolski, Caroline. :)

      Usuń
  23. Ta rozmowa z Kubiakiem nic jej nie pomogła. Wiola chyba naprawdę nie potrafi zdecydować. I najgorsze jest to, że nikt nie potrafi jej pomóc. Obawiam się, że ona naprawdę w końcu zostanie sama. Nie będzie to szczęśliwe zakończenie, ale chyba najlepsze z możliwych, bo nikogo nie zrani. Bycie w związku, gdzie nie jest się pewnym swoich uczuć (a Wiola chyba nie jest) to chyba nie najlepszy pomysł.
    Historia Zuzi mnie zaskoczyła. Nie spodziewałam się, że Zuzia była w ciąży, a co dopiero poronienie i to niemalże wygnanie z domu przez mamę Bartka. Ta cała historia zaczyna układać się w spójną całość, ale nieustannie mnie zaskakujesz :P

    OdpowiedzUsuń
  24. Zapraszam na mój nowy blog spiewamigram.blogspot.com
    Pozdrawiam Annie

    OdpowiedzUsuń
  25. Bartman Junior już na świecie^^ ...."ogromny" Zibi z taką małą kruszynka...to będzie z pewnością cudny widok;) Jeśli tylko tatuś z wujaszkiem za bardzo się nie skacują ;D pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  26. Coooooooooo? Jak to ostatni w piątek?:( Łamiesz mi serce! Myślę, że dobrym pomysłem na sklejenie do z powrotem jest złączenie Małej z Kubiakiem

    Świetny rozdział swoją drogą, historia Zuzy mocno mnie zaskoczyła :)
    p
    G

    OdpowiedzUsuń
  27. Wiola zapewne zostanie sama, skoro się nie może zdecydować na jednego... W głębi mam jednak nadzieję, że może spotkanie z Kubiakiem coś jej da... Historia Zuzy jest przygnębiająca i bardzo mnie boli. Trafiłam na tego bloga dość późno, ale bardzo go polubiłam. Będzie mi trudno się z nim rozstać po piątku. Mały Bartmanie - witamy na świecie. Oby tylko następnego dnia jego tatuś był w dobrej formie fizycznej :D
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe
    Ps. Jeśli masz ochotę to zapraszam na 7 na http://add-me-wings.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  28. zapraszam na 10 :)
    http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  29. O tak... I Misiek spotka się z Wiolką w szpitalu...Niech wreszcie ze sobą będą! pliska ;p Kurcze już nie mogę się doczekać ;p to opowiadanie jest przezajebiste ! Uwielbiam, uwielbiam ;P A ty chcesz je kończy? :P Chyba tego nie przeboleję ! ;D pozdrawiam cię serdecznie i zapraszam na nowy rozdział na mimo-wszystko-ide.blog.onet.pl ;*;*

    OdpowiedzUsuń
  30. Uwielbiam, tylko szkoda że to już końcówka
    Zapraszam do siebie http://kolejna-trudna-decyzja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  31. Nie umiem pogodzić się z tym, że to już koniec! Jestem tu od samego początku, a wydaje mi się, że minęły zaledwie 2 tygodnie od rozpoczęcia opowiadania! :) Jakoś przeżyjemy koniec, ale mam nadzieje, że poza Sparkle in the eyes, będziesz miała inne wspaniałe blogi jak te! ;)
    Zapraszam na mojego (dopiero raczkującego) bloga! Bardzo liczyła bym się z twoją opinia ;*
    http://just-one-word-fuck-it.blogspot.com/
    Pozdrawiam, Maniek. :]

    OdpowiedzUsuń