Mijają
kolejne minuty, a ja nerwowo rozglądam się za Zuzką. Miała tu na mnie czekać.
Gdzie ona się podziewa? Rozglądam się już któryś raz i dalej nic. Wyciągam
telefon i zaczynam do niej dzwonić. Nagle czuję czyjąś rękę na ramieniu.
Odwracam się i od razu ląduję w ramionach przyjaciółki.
- Hej,
dopiero się widziałyśmy. Tak się stęskniłaś? – zarzuca rękę na moje ramie i
wychodzimy na zewnątrz.
- To były
ciężkie 2 tygodnie. – biorę głęboki oddech i prowadzę ją w stronę swojego
samochodu. Po drodze do Żor opowiadam jej o wizycie w Spale oraz o rozmowie z
Michałem. Zuzka nie wygląda na zaskoczoną, lecz wyraźnie sprawia wrażenie
niezadowolonej.
- I co
zamierzasz z tym zrobić? – pyta obojętnie.
- Nie wiem.
Możemy teraz o tym nie gadać? Mamy czas.
- Jak
chcesz. – po tonie jej głosu wiem, że i tak nie odpuści. Przez resztę drogi
opowiadam jej o nowym mieszkaniu oraz o tym, że mam dla niej pewną propozycję.
Nie ukrywam, iż mam nadzieję, że ją przyjmie.
- Zatrzymamy
się u Kamili. W mieszkaniu nie ma jeszcze mebli. – niedługo potem docieramy pod
blok Bartmanów.
- A czemu
właściwie się przeprowadzasz? I jeszcze robisz remont?
- Później Ci
powiem. – na razie ją zbywam.
- Co Ty
kombinujesz? – spoglądam na nią i uśmiecham się na jej słowa.
***
Nie mam
pojęcia, co ona znowu wymyśliła. Jest strasznie tajemnicza, a to zazwyczaj nie
wróży niczego dobrego. Z Włoch wyjeżdżała zadowolona, minęło tak niewiele
czasu, a znowu jest w podłym nastroju. Wszystko przez tego Kubiaka. Po co znowu
miesza jej w głowie? Nie ma swojego życia?
- Cześć! –
drzwi otwiera Kamila, a w oczy od razu rzuca mi się jej duży, ciążowy brzuch.
- Hej!
Pięknie wyglądasz! – łapię ją za dłonie i okręcam w koło.
- Powiedzmy.
– ciągnie mnie do środka, gdzie zastaję zastawiony stół.
- Nie
wygłupiajcie się. – spoglądam na nie zaskoczona.
- A co Ty
myślałaś? Musimy uczcić Twój przyjazd.
- Nie mogę
się na Ciebie napatrzeć. – fakt, nie mogę oderwać od Kamy wzroku. – Więc to
będzie chłopiec. Mały Bartman. – zaczynam się śmiać.
- Oby
charakterek miał po mnie.
- Ale o
wyglądzie już nie wspomni. – śmieję się do Wiolki, a Kamila wystawia nam język.
- Wygląd
może mieć po tatusiu. – odpowiada zadowolona.
- Już
niedługo, co? Ile CI zostało? Miesiąc? Półtora?
- Niecałe.
Dobra siadajmy do stołu!
***
Jako, że
Kama wszystko przygotowała, ja właśnie skończyłam sprzątać. Rozsiadamy się
wygodnie na kanapie.
- To, jakie
mamy plany? – Zuzka od razu się ożywia.
- Żadne. Coś
wymyślimy.
- Ja już
wymyślam. Jedziemy na domek.
- Co? –
patrzę na nią zaskoczona.
- Jaki
domek? – Kama również bacznie się jej przygląda.
- Ja wiem,
ze tutaj to nie to, co u Ciebie. – wskazuje na mnie. – No, ale przecież gdzieś
w okolicy na pewno są jakieś domki letniskowe. Laski! Nie będziemy marnować
wakacji.
- Jakbyś
zapomniała jestem w ciąży. Wyglądam jak…
- Nie
przesadzaj! – Zuzka od razu ją ucisza. – Zapomnieć się nie da, a wyglądasz
super. Nie pojedziemy nigdzie daleko, szaleć nie będziemy, a chyba nie urodzisz
jutro, co? – zaczyna się śmiać.
- W sumie
może to nie jest taki głupi pomysł…
- To jest
bardzo mądry pomysł!
Piękna
okolica, las, słońce i śliczny, uroczy mały domek. Właśnie siedzimy na tarasie
i łapiemy promienie słoneczne.
- Jak
dobrze, że tu przyjechałyśmy. – z przyjemnością rozkładam się na leżaku.
- Mówiłam! –
Zuzka jest coraz bardziej z siebie dumna. – A Kama gdzie?
- Gada ze
Zbyszkiem.
-
Gołąbeczki.
- Taaa… Musi go udobruchać.
- Jeszcze
się wkurza o nasz wyjazd?
- Lepiej nie
pokazuj mu się na oczy. – zaczynam się nabijać.
Dni mijają
błyskawicznie. Tego mi było trzeba. Prawdziwy babski wyjazd, bez ciągłego imprezowania.
Pełen relaks. Fizycznie czuję się jak nowo narodzona, gorzej z psychiką.
Kolejny wieczór, a Zuzka znowu męczy się z rozpaleniem grilla. Uparta, nie da
sobie pomóc, więc niech się męczy. Zostawiam dziewczyny na tarasie i idę do
kuchni po wino. Wyglądam przez okno. Tak tutaj cicho, spokojnie. Idealna
odskoczna od wszystkich problemów. Chciałabym zostać tutaj na zawsze. Kiedy
wracam z butelką wina w dłoni, dziewczyny zawzięcie o czymś dyskutują. No, tak…
Oczywiście, że dyskutują o mnie. W sumie i tak długo z tym zwlekały. Ich dyskusja jest na tyle burzliwa, że nawet
im nie przerywam. Nalewa sobie lampkę wina i siadam na leżaku obok. Nawet nie
zwracają na mnie uwagi.
- Ale co Ty
chrzanisz?! – unosi się Kamila.
- Jak to,
co? Nie wmówisz mi, że Kubiak tak nagle się zmienił. Proszę Cię…
- Kto
powiedział, że się zmienił?
- Teraz już
nie chodzi tylko o seks? Traktował ją jak zabawkę, a teraz nagle się w niej
zakochał?! – Zuzia przesadza. Kubiak nigdy nie traktował mnie jak zabawki,
prędzej ja jego tak traktowałam. To ja od początku się nim bawiłam, ja
wymyśliłam i zgodziłam się na ten nasz cały układ. Nie protestował, kiedy to
zakończyłam. Nie robił nic wbrew mojej woli.
- Michał
nigdy taki nie był!
- Chcesz powiedzieć,
że przez cały czas udawał kogoś innego?
- Tego nie
powiedziałam… - Kamila sięga po szklankę z sokiem, a mi przypominają się słowa
zarówno jej, jak i Zbyszka. Nieraz mówili, że nie poznają Michała, że zmienił
się przy mnie. Każdy miał go za takiego uczciwego, porządnego. Byli bardzo
zaskoczeni jego zachowaniem. Podobno to ten typ, który nie zdradza, a jednak
nie miał żadnych oporów. Nie interesowało go nawet to czy Sylwia się o tym
dowie. Czy miało na to wpływ to, że między nimi się nie układało od dawna? Co
to za usprawiedliwienie. Czyżby Kubiak cały ten czas udawał przede mną kogoś
kim nie jest? – Poza tym nie czepiaj się Miśka! Spójrz lepiej na Kądzia! Taki
dobry, taki kochany, a jak ją potraktował? Tak mu zależało na Wiolce i co?
Święty?
- Nie wodził
jej za nos.
- Tylko jej
nie ufa i leci pocieszyć się w ramiona innej. – Kama prycha, a Zuzka zaciska
policzki. Nie lubi się spierać, a tym razem argumenty mają obydwie. – Skąd wiesz,
że jej nie zdradził? Nie wiesz, co robił wcześniej.
- Kądziu nie
jest taki. Jemu zależy na Wioli! – Zuzka broni go w zaparte, ale czy naprawdę
taki nie jest? Jak się poznaliśmy przebierał w dziewczynach jak chciał. Co
chwila był z inną. Na początku mi to nie przeszkadzało, bo sama miałam podobne
podejście do tych spraw, ale przecież kiedy zaczęłam uważać, że posuwa się za
daleko to zaczęłam swatać go z Magdą. Chciałam, żeby się zmienił. Chciałam,
żeby zobaczył jak to jest być w związku. A potem sama ten związek
rozpieprzyłam. Krzywię się na samą myśl o tym. On również nie miał żadnych
oporów przed zdradą.
- Kubiakowi
też zależy! I to bardzo!
- Właśnie to
pokazuje…
- Ty nic o
nim nie wiesz! Nie znasz go. Nie masz prawa go oceniać.
- Tak samo
jak Ty Kądzia. – zapada cisza. Chyba czas wkroczyć.
-
Przestańcie. – dopiero teraz na mnie spoglądają i są wyraźnie zmieszane. –
Myślałam, że tego unikniemy, ale jak widać nie…
- Wiola.
- W
porządku. Macie rację. Każda broni swojego przyjaciela, dziwne, żebyście pchały
mnie w ramiona obcego faceta. Rozumiem, dlaczego Ty bronisz jednego, a Ty
drugiego, ale to niczego nie zmienia.
- To nie
tak.
- My tylko
chcemy, żebyś była szczęśliwa.
- Tak…, wiem…
- Powiedz
nam w końcu szczerze, co czujesz.
Mam dość.
Idę się przejść. W co ja się wpakowałam? Sama wszystko skomplikowałam. Zastanawiam
się nad rozmową dziewczyn. Każda z nich ma po części rację. Stanęłam w martwym punkcie. W mojej kieszeni zaczyna wibrować telefon.
Odczytuję wiadomość, a w mojej głowie po raz kolejny pojawia się mętlik. „Tęsknię za Tobą. Odezwij się, proszę. M.” M.?
Co to za podpis? Doskonale wiem, że to on. Nie musi się podpisywać, a może to
jakaś kolejna gierka? Za każdym razem, kiedy wydaję mi się, że coś
postanowiłam, dzieję się coś, co to wszystko przekreśla.
***
Wiola poszła
na spacer, a my zostałyśmy z Zuzką. Cholera, to nie tak miało być. Mam wyrzuty
sumienia.
- Chyba
przesadziłyśmy. – zwracam się do brunetki.
- Masz
rację. Miało prawo wkurzyć się na nas…. – bierze głęboki oddech. – Wiola zawsze
była niezdecydowana i to jej problem.
- Niezdecydowana?
– dziwię się i analizuję te słowa.
- Nie umie
podjąć decyzji. Działa impulsywnie. Nie umie wybierać.
- W sumie
może i masz rację. Jakby tak na to spojrzeć od razu zgodziła się, żebym z nią
zamieszkała, a w ogóle się nie znałyśmy. Tak samo było z Kubiakiem.
- Z wyjazdem
z Olsztyna, z Sopotu. Z tą całą pracą. Eh, a nawet i z Kądziołą. – zaskakują mnie
słowa Zuzy. – No, co? Taka prawda. Jak się przyjaźnili miała dużo wątpliwości,
a tylko rzucił Magdę, powiedział jedno słowo i Wiolka od razu się zgodziła. Nigdy
się nie zastanawia. Im dłużej myśli, tym bardziej nie umie zdecydować, więc
kiedy pojawia się jakaś opcja od razu się na nią godzi.
- Chyba mam
tak samo. – stwierdzam niechętnie.
- Ja też. Może
dlatego tak nas do siebie ciągnie. – Zuzka uśmiecha się i puszcza mi oczko. –
Musimy pomóc jej zdecydować, ale nie możemy narzucać jej własnego zdania.
-
Zastanawiałaś się nas psychologią? – zaczynam się śmiać.
- Chyba całkiem
bym zwariowała.
- Wiolka
tylko stwarza pozory… - zaczynam się zastanawiać.
- Chce być
silna i pewna siebie, a nawet w połowie nie jest taka, na jaką się robi… - no,
to mamy problem. Znowu zapada cisza, a chyba Zuza tak samo, jak ja myśli o
Małej i o tym jak jej pomóc. Mój mały łobuziak zaczyna kopać i od razu
przykładam dłoń do brzucha.
- Chcesz? –
pytam brunetki, która przez ten cały czas wpatruje się we mnie jak w obrazek.
- Mogę? –
pyta niepewnie, a ja zabieram swoje dłonie robiąc miejsce na jej. Zuza zamyka
oczy i kładzie rękę na mój brzuch.
- Wiec to
takie uczucie, gdy kopie… - cały czas ma zamknięte oczy i wyraźnie o czymś
myśli. – Zawsze byłam ciekawa, jakby to było… -mówi prawie, że szeptem.
- Jeszcze
masz szanse się przekonać.
- Nie, już
nie.
- Dlaczego?
Nie chcesz dzieci?
- Już więcej
nie zajdę w ciążę. – Zuzka wyraźnie sztywnieje na słowa, które wypowiedziała.
Znowu?! To ona była w ciąży?! W mojej głowie od razu pojawia się wiele wizji tego,
co mogło się stać. Zuza wyraźnie posmutniała i spięła się, a mi zrobiło się
głupio. Cholera! Zawsze muszę być taka ciekawska.
- Przepraszam.
– nie wiem, co powiedzieć.
- W
porządku. Nie wiedziałaś. – wzdycha. – Nikomu o tym nie mówiłam…
- Tylko
Wioli? – pytam automatycznie. Zuza unosi na mnie wzrok.
- Tylko
Wioli. – powtarza i uśmiecha się delikatnie.
- Rozumiem.
- To było
dawno temu… - zaczyna niepewnie.
- Zuzia, nie
musisz…
- Wiem, ale
chcę… Chyba czas najwyższy o tym porozmawiać. – zaczyna bawić się zapalniczką,
która leżała do tej pory na stole. – Jak mówiłam o tym Wioli byłyśmy trochę
pijane, było łatwiej… - milczę. Jestem w szoku. Doceniam to, że Zuzka zebrała
się na szczerość i chce o tym ze mną porozmawiać. W końcu jestem dla niej
prawie obcą osobą. – Wiolka CI ufa, mam nadzieję, że… - czy ona czyta mi w
myślach?
-
Oczywiście. W końcu przyjaźnimy się?
- Dobry początek
przyjaźni. – na jej twarzy kolejny raz pojawia się słodki, delikatny uśmiech. –
Wiesz, że moja mama umarła, gdy byłam mała? – jedynie przytakuję. – Śmierć mamy,
nagle dowiaduję się o tym, że mój tata to wcale nie mój tata… Nowy ojciec, nowa
rodzina, nowy dom… Ciężka sytuacja dla wszystkich. Z żoną taty, mamą Bartka
nigdy nie dogadywałam się najlepiej. Od początku nie mogłyśmy złapać kontaktu.
Na początku ona się starała, ale ja nie. Odrzucałam ją. Myślałam, że chce
zastąpić moją mamę, a na to nie mogłam pozwolić… Z czasem ona przestawała się starać, a nasze stosunku
zaczynały robić się coraz cięższe. Tata grał, Bartek też zaczynał mieli ze sobą
wiele wspólnego, a ja czułam, że jestem z boku. Miałam swoich znajomych i po
pewnym czasie nie widziałam różnicy czy ojciec jest w domu, czy na kolejnym
wyjeździe. Wszyscy żyli siatkówką i Bartkiem, który zaczynał odnosić pierwsze
sukcesy. Z nim również się kłóciłam. Byłam zazdrosna. Potem zaczęłam się
buntować i szaleć… - wypuszcza powietrze i widzę, jak ciężko jest jej o tym
mówić. – Kolejne imprezy, kolejni kolesie i tak od weekendu do weekendu. W domu
same kłótnie, bo wszystko robiłam źle. Wtedy poznałam… Zakochałam się, tak naprawdę.
Marzyłam tylko o tym jak zacznę studia i wyprowadzę się z domu. Przed 18-stką
dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Chłopak mnie zostawił, a ja bałem się
powiedzieć o tym w domu. Widziałam same najczarniejsze wizje…
- To, co się
stało?
-
Zachowywałam się normalnie. Tak jakbym chciała za wszelką cenę wszystkim
udowodnić, że nic się nie dzieje, że wszystko jest w porządku. Kolejna impreza.
Wróciłam do domu, a matka wyczuła ode mnie alkohol. Zaczęłyśmy się strasznie
kłócić… - Zuza milknie, a przed moimi oczami pojawia się najgorsze. – Nie rób
takiej miny. To nie to, co myślisz. – jej głos jest taki spokojny, opanowany. –
W pewnym momencie poczułam silny ból, który stawał się coraz mocniejszy. Lekarz
powiedział, że ciąża była zagrożona, czego nie powiedział mi ginekolog.
Podobno nie było szans… Nie to jednak jest w tym najgorsze. Ja wtedy nie
wiedziałam, co robić. Nie wiedziałam, czego chcę… Za nim poroniłam tyle razy myślałam,
że nie chce tego dziecka… A potem… Wiesz jak ona zareagowała? Nie pytała jak
się czuję, dlaczego im nie powiedziałam, nie pytała o mojego chłopaka, nie pytała o nic… Zaczęła się
wydzierać, że co ja sobie myślałam i jak mogłam zajść w ciążę. Co by pomyśleli
znajomi. Dziecko w tym wieku. Oczywiście zrobiła z tego wielką tajemnice. Nikt
o tym nie wiedział. Dalej nie wie. Do dziś nie wie o tym mój ojciec.
- Cholera,
Zuzka…
- Nawet nie
mogłam z nikim o tym porozmawiać. Nie mogłam wychodzić z domu, nie mogłam
chodzić na imprezy to była moja kara. Siedziałam w domu jak w więzieniu. Długo
nie wytrzymałam. Zaczęłam jeszcze bardziej imprezować i naprawdę było ostro.
Matka wciskała wszystkim kolejne kłamstwa. Oczywiście wszystko to była moja wina.
Byłam źle wychowana. Nie liczyłam się z nikim… W końcu uciekłam z domu.
- No, co Ty…
- Wiesz, co
jest w tym najlepsze? Co miesiąc na moje konto wpływał przelew.
- Od mamy
Bartka?
- Miałam nie
wracać do domu. Oni nawet mnie nie szukali… Nie wiem, co dokładnie im
naopowiadała, co wymyśliła, ale sama widziałaś reakcję Bartka na mój widok… To
ja jestem ta zła.
***
Stoję w
drzwiach i przysłuchuje się rozmowie dziewczyn. Jestem w szoku. Nie wierzę, że
Zuzia opowiada o wszystkim Kamili. A może to krok w przód? Może jeśli mówi jej
to odważy się zmierzyć z przeszłością?
- No, co Ty!
Bartek nie może się dowiedzieć! Nie chcę do tego wracać! Obiecałaś, że nikomu
nie powiesz!
- Nie
powiem.
Więc lepiej
nie odkryć duszy już,
Nie pragnąć tak mocno,
Do utraty tchu.
Samotnie kroczyć w blasku
Nie pragnąć tak mocno,
Do utraty tchu.
Samotnie kroczyć w blasku
- Hej. – w końcu
podchodzę bliżej nich.
- Hej. –
spoglądają na mnie i żadne inne słowa nie są nam potrzebne. To cudowne uczucie,
kiedy najbliższe Ci osoby rozumieją Cię bez słów.
- Długo Cię
nie było.
- Musiałam w
końcu pomyśleć.
- I co
wymyśliłaś?
- Postanowiłaś
coś?
- Tak. – a w
myślach dodaję ‘nie’.
- No, to
mów!
- Którego
wybierasz?
- Żadnego. –zrezygnowana
siadam na leżaku. Podciągam kolana pod brodę i ślepo wpatruję się w trawę.
Wiem, że popełniam kolejny błąd, ale tak będzie lepiej.
- Co?!
- Jak to?!
Wiolka o czym Ty mówisz?!
- Nie umiem
wybrać…
- Przestań.
- No, co?
Taka prawda. Jak mam wybrać, jeżeli będąc z jednym myślę o drugim… To bez
sensu.
- Nie możesz
uciec.
- Nie umiem
przekreślić jednego z nich. Nie chcę.
- Nie chcesz
zrezygnować z jednego, więc rezygnujesz z dwóch?! To absurd!
- Miałyście
mi pomóc, a nie osądzać!
- Kochanie,
my właśnie próbujemy Ci pomóc.
- Przecież
byłaś już pewna. Wiedziałaś. Czemu zmieniłaś zdanie?
- Myślałam o
tym wszystkim. W głowie odtwarzałam wszystko. Od momentu poznania Kądzia i
Kubiaka, aż do teraz… Mam same sprzeczne uczucia. Przed oczami miałam dwie
tabelki: wady i zalety każdego z nich… Nie śmiejcie się. Ja wiem, to żałosne.
- I co Ci
wyszło?
- No,
właśnie nic!
Miesiąc
później
Przez ten
cały czas nie kontaktowałam się zarówno z Kądziem, jak i z Kubiakiem.
Oczywiście, oni pisali, ale w końcu odpuścili. Chyba zrozumieli, że na
odległość nic nie wskórają. Zuzia pojechała właśnie do Starych Jabłonek, a ja
zostałam z Kamilą. Chciałam jechać chociaż na finały, ale całe szczęście, że
tego nie zrobiłam i zostałam, ponieważ właśnie teraz siedzę w poczekalni w
szpitalu, a Kama rodzi. Denerwuję się chyba bardziej od niej. Polska
Reprezentacja gra właśnie z USA. Zostawiłam Zbyszkowi wiadomość na telefonie,
więc znając jego przyjedzie tu od razu, gdy skończy się mecz. Nie mogę znaleźć
sobie miejsca. Z zza drzwi wychodzi, jakiś młody, wysoki mężczyzna w kitlu.
Pozwala mi wejść do Kamy i chwilę później widzę ślicznego, malutkiego bobaska z
czarnymi włoskami. Jest cudowny. Doskonale wiem, że zamiast mnie Kamila
wolałaby, żeby był tutaj Zbyszek, ale to dzielna dziewczyna.
***
Kolejny
ciężki, pięciosetowy mecz. Wykończeni, ale szczęśliwi po kolejnym zwycięstwo
wchodzimy do szatni. Z zazdrością w oczach patrzyłem na chłopaków, którzy szli
do swoich partnerek. Minęło tyle czasu, a ja nie mogę przestać myśleć o Wiolce.
Szybki prysznic, a kiedy zaczynam się ubierać, Bartman zaczyna drzeć się i szaleć
po szatni. Wszyscy zaczynają mu gratulować, a ja widzę, że nie do końca jest
zadowolony. Wiem jak bardzo chciał być przy narodzinach synach. Szybko wyjaśnia
Anastasiemu o co chodzi i już po chwili macha do mnie.
- Dawaj!
Jedziemy do Żor. – zaczyna się mnie poganiać. W sumie to nie dziwę się, że nie
chcą puścić go samego. Całą drogę słyszę o tym, jak nie może doczekać się, gdy
zobaczy małego. Wiolka wysyła przed chwilą jego zdjęcie. Zbyszek wpatruje się w telefon jak głupi. Nie może się nacieszyć, a z jego twarzy nie schodzi uśmiech.
- Kurwa. Nie
wpuszczą nas. – Zbyszek dopiero teraz zaczyna myśleć racjonalnie.
- Chyba logiczne.
Jest środek nocy. - wywracam oczami. Jego inteligencja mnie rozwala. - Prześpimy
się i rano pojedziemy do szpitala.
- Chyba nie
myślisz, że będę spał?
- Nie,
kurwa, będziemy pić…
- A żebyś,
kurwa, wiedział! – pobudza się i klepie mnie w ramię. Patrzę na niego jak na
kretyna. Chyba nie mówi poważnie? – Misiek, mam syna!
________________________________________
Chyba będzie
lepiej, jeśli zostawię to bez komentarza ;).
Niestety, musiałam podzielić ten rozdział na dwie części, chociaż bardzo tego nie chciałam... Inaczej byłoby za długie...
W poniedziałek część II (krótsza ;) ), a w piątek spotkamy się tutaj po raz ostatni.
Świetny rozdział :) Misiek pojedzie ze ZByszkiem do szpitala i zastanie tam Wiolkę. Jestem ciekawa, co sie wydarzy. Z niecierpliwością czekam na poniedziałek. wolnej chwili zapraszam do siebie: nawiedzona-deskorolka.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, no_princess :D
Super rozdział. *.* Boję się tego spotkania w szpitalu. Ale, nie rozumiem jednego. JAK MOŻESZ KOŃCZYĆ W PIĄTEK?!
OdpowiedzUsuńHej. Jeśli byłabyś zainteresowana to pojawił się rozdział 5 na blogu stara-milosc-nigdy-nie-rdzewieje.blogspot.com. Pozdrawiam. :3
OdpowiedzUsuńSerio ostatni? ;x szkoda, no ale..
OdpowiedzUsuńTak myślałam że Wiola i tak się nie zdecyduje, chcoć nadal mam nadzieje że będzie z Kubiakiem ;3 muszą być razem! może coś w szpitalu.. jak się spotkają... może :D
Czekam na następny! :d
Ja nie wiem jak to się skończy ale ona musi być z Kubim. Amen. Rozdział boski *.*
OdpowiedzUsuńDla Wioli chyba najlepiej byłoby, gdyby wyjechała gdzieś daleko. Na chwilę, żeby odsapnąć. A potem niech pada w ramiona Kubiaka, chociaż od początku chciałam Kądzia. Co nie zmienia faktu, że widać, komu na niej naprawdę zależy.
OdpowiedzUsuńNaprawdę kończysz w piątek? :C To przykre, ale rozumiem. Nie można ciągnąć Wioli w nieskończoność, trzeba dać jej odpocząć. :D
Pozdrawiam :)
- Chyba nie myślisz, że będę spał?
OdpowiedzUsuń- Nie, kurwa, będziemy pić…
- A żebyś, kurwa, wiedział! – pobudza się i klepie mnie w ramię. Patrzę na niego jak na kretyna. Chyba nie mówi poważnie? – Misiek, mam syna!
Hahaha genialny fragment :)
Co w piątek ostatni ? Nie ! :( Nie zgadzam się..
No to teraz pytanie najbliższych 7 dni kogo wybierze Wiola ?
Zapraszam na siódmy. :)
Usuńhttp://nuestro-amor-sera-siempre.blogspot.com/
Wow! Po pierwsze nie spodziewałam się takiej przeszłości Zuzy! :( Biedna. Z tym wszystkim zdana sama na siebie. Powinna wyjawić w końcu prawdę! Po drugie Wiola... Może i to dobra decyzja? Trzyma się od nich z daleka, więc albo jej przejdzie, albo zrozumie, bez którego nie może żyć :). I w końcu po trzecie - mały Bartman! :))) Jakie to słodkie. A zachowanie Zbyszka - typowy facet :D.
OdpowiedzUsuńJak to koniec?! :(
No ciekawe, co postanowił Wiola.
OdpowiedzUsuńMi się coś zdaje,że mimo iż Wiolka narazie postanowiła nie wybierać żadnego to po tym jak w szpitalu zobaczy Kubiaka sądzę,że zmieni się jej. Szkoda,że w piątek koniec :(
OdpowiedzUsuńZuza zaskoczyła. Każdy powód do picia jest dobry w przypadku facetów. :D I ciekawa jestem jak długo Wiola wytrzyma bez kontaktów z nimi. Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńdziękuję za dołączenie do obserwujących :)
OdpowiedzUsuńTwój blog jest świetny! Co prawda jestem dopiero przy 14 rozdziale jednak od samego początku bardzo mi sie podoba :) U mnie nowy rozdział ;)
Świetny rozdział! Kurcze, już w piątek koniec.. Szkoda.. Ale wszystko się kiedyś kończy ;) Mały Bartmanik ;D Nie mam pojęcia jak się skończy przygoda Wioli w tym opowiadaniu. Bardzo jestem ciekawa zakończenia, czekam z niecierpliwością! ;* /G.
OdpowiedzUsuńnie dziwie się, że nie umie wybrać. Może rzeczywiście trzeba dać sobie spokój z obydwoma i zacząć życie samej. Jest też opcja żeby poczekać i zobaczyć co życie przyniesie. Urodził się młody Bartman ;) Tatuś z wujkiem wpadli na genialny pomysł z tym świętowaniem. Tylko żeby jutro wpuścili ich na oddział :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ale się to wszystko zbiegło w czasie! Mistrzostwa, mecz i poród. Dobrze, że Wiola była w pobliżu i mogła w jakiś sposób pomóc Kamie. Szybko poszło!
OdpowiedzUsuńNie wyobrażasz sobie co teraz przeżywam! Michał wejdzie i zastanie Wiolę z małym na rękach? Błagam, to by było takie piękne, niemal filmowe *.* Właśnie, tylko jeśli będą pić, jutro mogą być w niezbyt dobrym stanie,a panie pielęgniarki z pewnością to wyczują ;p Swoją drogą, Wiola powinna w końcu zdecydować co dalej. Czy zostaje, wyjeżdża, jest sama czy z Dzikiem (bo opcji z Kądziem nawet nie biorę pod uwagę ;p).
Biedna Zuza. To co przeżyła naprawdę jest straszne, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że Bartek o niczym nie wie. I jest zmanipulowany przez matkę (jędza, kijem od szczotki bym potraktowała!). Powinna się z nim spotkać i na spokojnie wszystko mu opowiedzieć. Mam nadzieję, że odbudują jakoś tą relację.
Nie mogę się doczekać sceny Zbyszka z synkiem, naprawdę. Wstawiaj nawet jutro! Czekam z niecierpliwością.
Buziaki, S. ;*
wgl, nie dziwię się Wiolce, że nie potrafi wybrać, ma sobie same sprzeczne uczucia. najbardziej podobała mi się końcówka! coś czuję, że Zbychu mocno obleje przyjście swojego synka na świat. ;d
OdpowiedzUsuńCo sie wydarzy w szpitalu?! Wiola powinna podjac jakas decyzje i mysle, ze w poniedzialek sie to definitywnie rozwiaze. Zibi z synem, ajjj, jestem ciekawa jak to ujmiesz w slowa. Ostatnie zdanie wywolalo u mnie szok, w piatek po raz ostatni?! Jak ten czas leci.....
OdpowiedzUsuńNo proszę, jest i mały Bartman :) Szkoda mi przeraźliwie Zuzi.
OdpowiedzUsuńZapraszam na lekcję 17 : http://lekcja-milosci-fc.blogspot.com/ Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńI mamy małego Bartmana;) bardzo szkoda mi Zuzy i Wioli.Trudną decyzje musi podjąć,bo niestety nie można mieć dwóch osób jednocześnie;/ jestem bardzo ciekawa co wybierze ale też nie chce tego bo to się równa z końcem:(( ehh nie można mieć w życiu wszystkiego...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:)
No niech ona wybierze Kubiaka;)
OdpowiedzUsuńJuż kończymy? Boże, ja nie chcę, za szybko! :c
OdpowiedzUsuńMi się wydaję, że postanowienie, w którym Wiola trwa teraz, jest najrozsądniejsze. Po co ma być z jednym, skoro w tym samym czasie myśli o drugim? Po co ma ranić jednego albo drugiego? Najlepiej będzie, jak ich 'oleje' i znajdzie sobie kogoś innego, bardziej wartego zainteresowania. :)
Witamy na świecie małe Bartmaniątko! *.* Tak, tak, a dumny ojciec woli sobie popić niż na trzeźwo poczekać na poranek. Cóż, po Zbyszku raczej ciężko innej reakcji się spodziewać. :P
ps. Caroline pisała. :)
UsuńZapraszam na pierwszy rozdział na http://ochroniarz-na-obcasach.blogspot.com/. Pozdrawiam cieplutko z lodowatej Wielkopolski, Caroline. :)
UsuńTa rozmowa z Kubiakiem nic jej nie pomogła. Wiola chyba naprawdę nie potrafi zdecydować. I najgorsze jest to, że nikt nie potrafi jej pomóc. Obawiam się, że ona naprawdę w końcu zostanie sama. Nie będzie to szczęśliwe zakończenie, ale chyba najlepsze z możliwych, bo nikogo nie zrani. Bycie w związku, gdzie nie jest się pewnym swoich uczuć (a Wiola chyba nie jest) to chyba nie najlepszy pomysł.
OdpowiedzUsuńHistoria Zuzi mnie zaskoczyła. Nie spodziewałam się, że Zuzia była w ciąży, a co dopiero poronienie i to niemalże wygnanie z domu przez mamę Bartka. Ta cała historia zaczyna układać się w spójną całość, ale nieustannie mnie zaskakujesz :P
Zapraszam na mój nowy blog spiewamigram.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Annie
Bartman Junior już na świecie^^ ...."ogromny" Zibi z taką małą kruszynka...to będzie z pewnością cudny widok;) Jeśli tylko tatuś z wujaszkiem za bardzo się nie skacują ;D pozdrawiam;*
OdpowiedzUsuńCoooooooooo? Jak to ostatni w piątek?:( Łamiesz mi serce! Myślę, że dobrym pomysłem na sklejenie do z powrotem jest złączenie Małej z Kubiakiem
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział swoją drogą, historia Zuzy mocno mnie zaskoczyła :)
p
G
Wiola zapewne zostanie sama, skoro się nie może zdecydować na jednego... W głębi mam jednak nadzieję, że może spotkanie z Kubiakiem coś jej da... Historia Zuzy jest przygnębiająca i bardzo mnie boli. Trafiłam na tego bloga dość późno, ale bardzo go polubiłam. Będzie mi trudno się z nim rozstać po piątku. Mały Bartmanie - witamy na świecie. Oby tylko następnego dnia jego tatuś był w dobrej formie fizycznej :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Dzuzeppe
Ps. Jeśli masz ochotę to zapraszam na 7 na http://add-me-wings.blogspot.com/
zapraszam na 10 :)
OdpowiedzUsuńhttp://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/
O tak... I Misiek spotka się z Wiolką w szpitalu...Niech wreszcie ze sobą będą! pliska ;p Kurcze już nie mogę się doczekać ;p to opowiadanie jest przezajebiste ! Uwielbiam, uwielbiam ;P A ty chcesz je kończy? :P Chyba tego nie przeboleję ! ;D pozdrawiam cię serdecznie i zapraszam na nowy rozdział na mimo-wszystko-ide.blog.onet.pl ;*;*
OdpowiedzUsuńUwielbiam, tylko szkoda że to już końcówka
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie http://kolejna-trudna-decyzja.blogspot.com/
Nie umiem pogodzić się z tym, że to już koniec! Jestem tu od samego początku, a wydaje mi się, że minęły zaledwie 2 tygodnie od rozpoczęcia opowiadania! :) Jakoś przeżyjemy koniec, ale mam nadzieje, że poza Sparkle in the eyes, będziesz miała inne wspaniałe blogi jak te! ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego (dopiero raczkującego) bloga! Bardzo liczyła bym się z twoją opinia ;*
http://just-one-word-fuck-it.blogspot.com/
Pozdrawiam, Maniek. :]